Trzy gole, jedna asysta i jedno kluczowe podanie – może nie jest to oszołamiający dorobek dla skrzydłowego. Ale jeśli skrzydłowym jest osiemnastolatek, który tak naprawdę regularnie zaczął grać dopiero od wiosny, a jeszcze przez początek rundy grał na boku obrony – wówczas wygląda to już przyzwoicie. Na Jakuba Kamińskiego po prostu aż miło popatrzeć. To nie jest skrzydłowy z taśmy “szybkobiegaczy z nabitymi udami”. Dzisiaj przy Bułgarskiej po raz kolejny udowodnił, że może być z niego coś więcej niż solidny pierwszoligowiec spod znaku Miłosza Przybeckiego, Kamila Mazka czy Łukasza Monety.
Przez cały obóz zimowy sztab Kolejorza przygotowywał go do gry na boku obrony. I na swojej nienaturalnej pozycji wyglądał przyzwoicie. Właściwie tylko w starciu z Cracovią wypadł słabiej, gdy rywale go podwajali przy braku wsparcia ze strony skrzydłowego. Ale poza tym? Kamiński się obronił. Zaczął grać Butko, Kamiński wrócił na skrzydło i przyszła pandemia.
Dobra gra i konkrety
A po pandemii – i piszemy to bez momentu zawieszenia palców nad klawiaturą – to jeden z lepszych skrzydłowych w lidze:
- pełen mecz z Zagłębiem Lubin i gol
- pełen mecz z Pogonią Szczecin i gol
- rzetelna godzina z Koroną Kielce
- gorszy występ z Piastem Gliwice
- niezła zmiana z Pogonią
- gracz meczu ze Śląskiem Wrocław – asysta i wywalczony rzut karny
- drugi najlepszy piłkarz na boisku z Legią, piękny gol
Czyli po pandemii strzelił trzy gole i dwa wypracował. Oczywiście można mówić, że taki Bohar 3G+2A robi podczas popołudniowej drzemki. Natomiast bierzemy na poprawkę to, że mamy do czynienia jednak z osiemnastolatkiem, który jeszcze przed chwilą mówił do Pedro Tiby per pan. A po Kamiński widać atuty, które są rzadkością w tej lidze.
W oczy rzuca się przede wszystkim to, jak cholernie zwinnym jest piłkarzem. Jeśli ktoś miał go okazję widzieć na żywo z trybun, to wie doskonale o czym mowa – wychowanek Kolejorza bardzo energicznie zmienia kierunek biegu, jest bardzo eksplozywny przy starcie z piłką, z pełnego sprintu potrafi wyhamować w ułamku sekundy. Nie ma w tym krzty przypadku – Kamiński za dzieciaka (tak jakby teraz był facetem z siwym wąsem i zakolami…) trenował gimnastykę akrobatyczną. Jego rodzice byli specjalistami w tym sporcie, a sam Kuba najpierw trafił na salę, a dopiero później na boisko.
– Dzisiaj widzę, że wiele zawdzięczam rodzicom w kwestii gibkości czy zwinności. Czasami widzę, że piłkarze bez tego przygotowania koordynacyjnego nie potrafią sensownie upaść na boisko po starciu w powietrzu i czasami łapią przez to urazy. Wystarczy popatrzeć na zawodników z europejskiego topu, by zobaczyć, że takie wykształcenie sprawnościowe z innych sportów naprawdę się przydaje. Zlatan Ibrahimović czy Robert Lewandowski są tego najlepszymi przykładami – mówił u nas w wywiadzie w marcu.
Szybki, regularny, zwinny
Ponadto – z tego co słyszymy – Kamiński ma też bardzo dobre wyniki jeśli chodzi o regenerację po sprintach. Bo biegać szybko – to jedno. A biegać szybko i regularnie – to druga kwestia. Kamiński ma gaz, ale i błyskawicznie dochodzi do siebie po pokonaniu kilkudziesięciu metrów z prędkością około 30 km/h.
W kwestii krótkiego dryblingu zakończonego strzałem, to możemy już powoli mówić chyba o firmóweczce Kamińskiego. Czyli szybkie odskoczenie od rywala i strzał prawą nogą przy dalszym słupku. Niemal identyczną bramkę jak dziś strzelił przecież w Lubinie.
W kontekście tego chłopaka ciekawe jest też to, że właściwie na przestrzeni roku odjechał swojemu rówieśnikowi z zespołu. To przecież o Filipie Marchwińskim mówiono – oho, złote dziecko rocznika 2002 nadchodzi, proszę rozłożyć dywan, panie skarbniku, pan robi miejsce w banku na te miliony euro. Tymczasem Marchwiński w tym roku nie dał chyba jeszcze dobrej zmiany. Być może przeszkodził mu szum, być może potrzebuje regularności w łapaniu minut. Natomiast przy Kamińskim sprawdza się to, że nienapompowana wielkimi zapowiedziami młodzież czasami sprawuje się lepiej niż ta, którą się chwali za pierwsze dobre kopnięcie piłki.
Teraz czas na młodzieżówkę
Jesteśmy przekonani, że jeśli kadry młodzieżowe wznowią granie, to skrzydłowy Kolejorza może szykować się na list od Czesława Michniewicza. Bo i obsadzi oba skrzydła, i na prawej obronie zagra. Dziś młodzieżówa ma na tych pozycjach przede wszystkim Płachetę i Jóźwiaka, ale wydaje się, że Jóźwiak będzie już jeździł na zgrupowania z nieco starszymi kolegami. Wobec tego robi się jedno miejsce. A gdybyśmy mieli wybierać – Kowalczyk, Młyński czy Kamiński, to w ogóle byśmy się nie zastanawiali.
Spokojni też jesteśmy o głowę Kamińskiego, bo zewsząd słyszymy, że tu akurat wszystko działa tak, jak należy. Zamiast wypadu do galerii – drzemka w chacie. Bez pobudki z kacem – od rana w tle kanał z wiadomościami. Zamiast drogich ciuchów i blichtru – skromność.
No i obyś, chłopaku, nam się zginął w tym zalewie jednowymiarowym skrzydłowych.
fot. FotoPyk