Testy na koronawirusa w Ekstraklasie? Dwa dni roboty i wszyscy trenują. Nawet jeśli trzeba było wykonać dodatkowe badania – chwila moment i były zrobione. Testy na koronawirusa w pierwszej lidze? Minęły już trzy doby od badań, a więcej niż połowa stawki nie wydała nawet komunikatu dotyczącego testów. Ile osób skierowano na dodatkowe badania? Czy są wśród nich chorzy? Spróbowaliśmy ustalić, skąd ten chaos i co się z niego urodzi.
Patrzymy na to, jak przeprowadzano testy na COVID-19 w pierwszej lidze i odnosimy wrażenie, że organizacja badań wymknęła się spod kontroli. O ile kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej szybko wróciły na boisko, tak na zapleczu wszystko działo się w zwolnionym tempie. Testy dla większości drużyn (poza Miedzią i Stalą) wykonano w czwartek. Teoretycznie wyniki powinni być dostępne maksymalnie po 24 godzinach. Kiedy pytaliśmy o badania w Ekstraklasie, kluby mówiły, że wyniki spływały do nich nawet tego samego dnia.
Tymczasem w pierwszej lidze w piątek nikt nic nie wiedział. To znaczy może i wiedział, ale nie powiedział. Prezes ligi, Marcin Janicki, w rozmowie z nami uciekał od jasnych deklaracji. Kluby stwierdziły, że wygodniej będzie wypuścić informacje przez PZPN niż dzielić się nimi pojedynczo. Z perspektywy czasu możemy ocenić, że nie była to trafna decyzja, bo jedynie spotęgowała pytania. Cisza, która panowała w temacie wyników testów, budziła mocne wątpliwości.
Wreszcie, po ponad 48 godzinach otrzymaliśmy informacje – część klubów dostała zgodę na treningi klubowe. Zaraz, część? W Ekstraklasie w 48 godzin udało się przeprowadzić nawet testy poprawkowe dla osób z granicznymi wynikami. Tymczasem w sobotę w pierwszej lidze wciąż było więcej klubów nietrenujących niż trenujących.
Trochę niepokojące wieści, że po czwartkowych testach w I lidze zgody na treningi dostało na razie tylko sześć klubów. W Ekstraklasie w analogicznym okresie było 15/16.
— Kamil Pycio (@kp_ldz) May 10, 2020
Pytaliśmy więc w klubach: co się dzieje? I tu robi się ciekawie. Zacytujemy prezesa Janickiego, który odnosił się do pytania, czy na zapleczu będą takie przypadku jak Cracovia, w której u wielu osób miały zostać odkryte przeciwciała. – Jeśli chodzi o kluby pierwszoligowe to nie ma klubu, gdzie sytuacja byłaby aż tak niebezpieczna.
Jakby to ująć… Mamy trochę inne informacje, mniej optymistyczne. Ale nie chodzi już nawet o liczbę osób skierowanych na dodatkowe badania. Chodzi o to, że gdy robiliśmy rozeznanie między klubami okazało się, że:
- część drużyn badania dodatkowe ma już zaaranżowane
- część dopiero czeka w kolejce
Podczas gdy jedni trenują już od soboty, inni mogą zacząć treningi w poniedziałek. Tak będzie zapewne z Podbeskidziem, Sandecją czy Bruk-Bet Termalicą, które dopisano do listy w niedzielny poranek. Ale wciąż pozostaje siedem drużyn, które nie są pewne czy wraz z początkiem tygodnia zaczną ćwiczyć z piłką. Na tej liście są zespoły, które dodatkowe testy mają umówione dopiero na poniedziałek, więc można przypuszczać, że treningi zaczną najwcześniej we wtorek. Być może sprawy uda się przyspieszyć, bo kluby widząc, że rywale już trenują, nie chcą być w tyle. Wcale im się nie dziwimy – na tak krótkim odcinku przygotowań dwa czy trzy dni straty mogą być bardzo cenne.
Na ten moment, czyli na niedzielne przedpołudnie – zgodę otrzymało 11 z 18 drużyn.
Ale nawet zakładając, że w poniedziałek wszyscy będą już znali wyniki, organizacja testów w pierwszej lidze nie wypadła zbyt dobrze. To, co w Ekstraklasie załatwiono w chwilę, pierwszoligowcom zajmie przynajmniej cztery doby. Zamiast spójnej informacji, kibice otrzymali dezinformację, bo komunikaty PZPN-u były zdawkowe i niewiele mówiły. Jeśli w ten sposób mieliśmy zobaczyć jedność i sprawność pierwszoligowców, to przykro nam, ale test został oblany. Mamy jednak nadzieję, że był to jedyny oblany test, o jakim usłyszymy w najbliższych dniach w kontekście tych rozgrywek…
Fot. Newspix