ŁKS za budowę zespołu na przyszły sezon zabrał się od zmian na górze, a w Zagłębiu Lubin postawiono na solidne fundamenty w środku. Dosłownie, bo Miedziowi ogłosili przedłużenie kontraktu z Jewgienijem Baszkirowem. Rosjanin, którego transferowi towarzyszyły pewne kontrowersje, zdobył serca lubinian w zaledwie trzy mecze. Zresztą z wzajemnością, bo sam zainteresowany – jak mawia klasyk – troszkę się w nowym miejscu zakochał.
Transfer 28-letniego Rosjanina w miejsce Bartosza Slisza początkowo budził spore wątpliwości. Z rezerwą podchodzili do niego kibice, ale i my. Baszkirow zresztą nie pomagał, bo ciągnął się za nim nie tylko filmik, gdy zatrzymano go za jazdę pod wpływem alkoholu, ale też ciążyło na nim odpalenie z Rubina Kazań. Na boisku szybko jednak udowodnił, że warto będzie śledzić jego dalsze losy. W meczu z Lechią Gdańsk przekroczył granicę 13 przebiegniętych kilometrów. Przypominamy – mówimy o gościu, który dopiero co wszedł do ligi i musiał z miejsca zastąpić Bartosza Slisza. Tymczasem już po trzech meczach wykręcił wynik biegowy, który uplasował go za czwartym miejscu w lidze w całym sezonie. Tuż za… Sliszem, którego zastąpił na „szóstce”.
Baszkirow zresztą w każdym z meczów biegał dużo, bo wszystkie jego wyniki plasują się w czołówce ligi. Ale umówmy się – Rosjanin nie miał konkurować z Robertem Korzeniowskim, tylko dyrygować zapleczem drużyny. Czy to mu wychodziło? Jedni powiedzą, że nie, bo Miedziowi w każdym z trzech meczów tracili gola. Ale nawet zerkając w nasze noty, widzimy, że były piłkarz Rubina raczej nie maczał w tym palców. Poza spotkaniem z ŁKS-em, w którym oceniliśmy go na 3, złapał 6 i 7. Solidnie, nieźle, tym bardziej, że faktycznie tak ze Śląskiem, jak i z Lechią szły za tym liczby: ponad 80 podań (co ważniejsze z ponad 80% celnością), 21 wygranych pojedynków w obydwu spotkaniach (łącznie 28 z 43 stoczonych), nie jest źle. Naprawdę czekało się na to, jak Baszkirow zaprezentuje się na dłuższym dystansie.
Ale niestety – wiemy, co stało się po trzech kolejkach PKO BP Ekstraklasy, więc Rosjanina więcej w akcji nie zobaczyliśmy. A że piłkarz podpisał półroczny kontrakt, istniało zagrożenie, że już się tego nie dowiemy.
I właśnie tu rozpoczyna się historia, której nie było widać gołym okiem. Wspominaliśmy, że Baszkirow trochę się w Lubinie zakochał, tak? Można się podśmiewać, ale to, że pomocnikowi zależy na miejscu, w którym znajdzie stabilizację, było widać od samego początku. Po pierwsze ze swoim poprzednim klubem rozwiązał kontrakt, żeby Zagłębie nie musiało za niego płacić. Po drugie, słyszeliśmy, że Rosjanin wcale nie zażądał kokosów. Postawił sprawę uczciwie: pół roku kontraktu, jak spodoba się mnie i wam, to zostanę na dłużej i pogadamy o podwyżce. I trzecia sprawa, kiedy już okazało się, że piłkarz jest wolnym agentem, zaczęły odzywać się do niego inne kluby. Uszanował jednak porozumienie z Miedziowymi i nie zawrócił w połowie drogi na Dolny Śląsk.
Już te trzy czynniki pokazały władzom klubu z Lubina, że mają do czynienia z poważnym człowiekiem. Szefowie Zagłębia utwierdzili się w tym przekonaniu później, gdy Baszkirow podpisał już kontrakt. Od pierwszego dnia nalegał, żeby uczyć go podstawowych zwrotów w języku polskim, żeby jak najszybciej opanować język. Bardzo szybko zresztą je podłapał, za co zyskał sympatię szatni. Słyszymy też, że Rosjanin mocno wkręcił się w polską kulturę, sporo czyta o naszym kraju i… uczy się gotować polskich dań. Niby szczegóły, ale jednak – zaplusował.
Zresztą nie chodzi tylko o charakter i podejście do życia, ale i o treningi. Pomocnik zszokował wszystkich w klubie, kiedy po zwycięstwie ze Śląskiem jak gdyby nigdy nic skoczył sobie na siłownię, żeby pojeździć na rowerku. Skąd ten zapał? Czuł zapas sił, więc nie chciał go zmarnować. Zwykle też trenuje sporo i ciężko, ma indywidualnego trenera, żeby dbać o sylwetkę i formę. W czasie zawieszenia treningów ćwiczy równie dużo. Można więc mieć nadzieję, że po powrocie do gry i w kolejnym sezonie pokaże, na co go stać.
No właśnie, w kolejnym sezonie, bo w Lubinie patrząc na to, jak Baszkirow prezentuje się na boisku i poza nim, przedłużenie umowy z nim stało się sprawą niemal priorytetową. Swoją aprobatę dla tego pomysłu wyraził choćby Martin Sevela. W „Przeglądzie Sportowym” trener mówił, że chciałby zbudować zespół wokół doświadczonych piłkarzy, od których młodzież może się sporo nauczyć. Za takiego uważany jest właśnie Rosjanin. Pomocnik chętnie usiadł do rozmów i stwierdził, że Lubin to odpowiednie miejsce na najbliższe lata. Zagłębie się ucieszyło, bo może zyskać lidera na lata, albo… zarobić. Co prawda Baszkarikow ma już 28 wiosen na karku, ale jeśli będzie trzymał formę, transfer gotówkowy nie jest przecież niemożliwy.
Natomiast Miedziowi planują też rozstania. We wspomnianej wcześniej rozmowie z „PS”, Sevela powiedział wprost, że dla Matiasa Tajtiego oraz Roka Sirka miejsca w zespole nie widzi. Tajtiego można zresztą bezpośrednio porównać do Rosjanina, bo to przecież ta sama pozycja. Węgier w czasie zimowego okresu przygotowawczego momentami prezentował się naprawdę nieźle, ale wcześniej grał słabo. Nie przykładał się też do pracy nad formą w takim stopniu jak rywal do miejsca w składzie. Natomiast o Sirku da się usłyszeć, że gość jest po prostu introwertykiem, co w obliczu słabej formy na boisku tylko pogłębiło problem. Nie będziemy po nich płakać.
Wracając jednak do Jewgienija Baszkirowa – wygląda na to, że zimą w Ekstraklasie znaleziono na wschodzie dwie niezłe szóstki: Gieorgija Żukowa oraz właśnie Rosjanina. Ten pierwszy już rozbłysnął, ten drugi może to zrobić w najbliższych tygodniach. W Lubinie życzyliby sobie, żeby Baszkirow podążył śladem Wadima Rogowskoja. On został na Dolnym Śląsku na lata, a kibice bardzo ciepło wspominają. Czy to się uda? Zobaczymy, ale po takich recenzjach na pewno i my sporo sobie po nim obiecujemy.
SZYMON JANCZYK
Fot. Tomasz Folta/Newspix