Reklama

Wilusz dołącza do polskiej kompanii w Uralu. Co go czeka?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

16 stycznia 2020, 10:04 • 4 min czytania 0 komentarzy

Maciej Wilusz wychodzi z założenia, że jeśli jest zdrowy i w formie, to poradzi sobie wszędzie. Niezależnie od rywalizacji, sympatii trenera, szerokości geograficznej, pogody, klimatu, aklimatyzacji i tych wszystkich okoliczności, którymi piłkarze tłumaczą całe mecze przesiedziane na ławce. To nawet chlubne podejście, ale nie zawsze sprawdza się w rzeczywistości. Polski stoper przez ostatnie pół roku w Rostowie dostawał tylko sporadyczne szanse, przegrywając ze swoimi konkurentami do miejsca w składzie, nawet mimo że był tam znany, lubiany, ceniony, zdrowy, i w optymalnej dyspozycji. Dlatego też, nie widząc szans poprawy swojej pozycji w klubie, postanowił, że zmieni otoczenie. Podpisze kontrakt z Uralem Jakaterynburg, gdzie tworzy się sympatyczna polska ekipa.

Wilusz dołącza do polskiej kompanii w Uralu. Co go czeka?

Rozmowy trwały od dobrych kilku tygodni. W grę wchodziło kilka rosyjskich opcji, ale tak naprawdę tylko Ural był konkretny. W poniedziałek Wilusz przeszedł testy medyczne w Moskwie. Pomyślnie, bez komplikacji, bez uwag. Z Uralem zwiąże się na pół roku, czyli dopełni tam kontrakt identyczny do tego, jaki obowiązywał go jeszcze w Rostowie i w czerwcu będzie wolnym zawodnikiem. Tak, jak chciał. Potem będzie mógł zdecydować, jaki kolejny kierunek obrać.

Ale na razie Ural.

Dla niego samego wszystko wyglądać będzie jeszcze klarowniej, kiedy lepiej pozna swoich nowych kolegów i sztab szkoleniowy na obozie przygotowawczym na Cyprze, na który klub, już wraz z Polakiem, wybierał się we wtorek i pozostanie na nim przez kolejne dwa tygodnie. I chyba jakoś specjalnie nie trzeba obawiać się o racjonalność tego transferu, z kilku zasadniczych powodów.

W Rosji jest od 2017 roku. Od tego czasu wyrobił sobie tam przyzwoitą renomę. Zna język. Przez pierwsze półtora roku regularnie grał w silnym klubie z czołówki tabeli. Robił to na naprawdę przyzwoitym poziomie. Mały rzut oka na jego sezonowe liczby:

Reklama

2017/18: 26 meczów
2018 (jesień): 16 meczów

Trzy pełne rundy, pewne miejsce w składzie, wybory do jedenastek kolejki, tworzenie jednej z najlepszych defensyw silnej ligi rosyjskiej – takie osiągnięcia potęgowały nawet głosy, że jego przydatność dla reprezentacji sprawdzić powinien Jerzy Brzęczek. Zanim jednak ten w ogóle zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję i dać mu szansę, Wiluszowi przytrafiła się paskudna kontuzja – zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie. W żadnym wieku, to nic przyjemnego, ale jeśli na karku ma się już trzydzieści wiosen – kurczę, można się martwić, czy uda się wrócić do optymalnej dyspozycji. Rehabilitacja miała potrwać sześć miesięcy.

Kiedy w lecie wrócił do zdrowia, mówił nam tak:

– Nie boję się o moją pozycję w składzie. Nie potrzebuję chodzić do trenera i pytać go, czy mam szansę na grę i czy przewiduje mnie w składzie na jakiś mecz. Nawet, jak coś nie układa się po mojej myśli i siedzę na ławce rezerwowych, ale wiem przy tym, że jestem w swojej szczytowej dyspozycji, to zwyczajnie jestem spokojny o swoją przyszłość, bo zaraz przyjdzie szansa i nie zawiodę – tłumaczył gorliwie, ale nic z tego nie wyszło.

Szansa nie przyszła. Pół roku Wilusz przesiedział na ławce. Przegrał rywalizację. Wystąpił raptem dwa razy w meczach Pucharu Rosji z Mordowią (2:0 – 90 minut) i Spartakiem Moskwa (1:2 – 75 minut). I miarka się przebrała. Potrzebował nowego wyzwania.

Co więc czeka na niego w Uralu?

Reklama

Na pewno ciekawa polska kompania, bo przyjdzie mu grać z Rafałem Augustyniakiem i Michałem Kucharczykiem. I jesteśmy dalecy od twierdzenia, że to będzie drugi polski Dortmund, ale zawsze przyjemnie, jak w jakimś miejscu na świecie tworzy się tego typu kolonia. Rodacy Wilusza, w Jakaterynburgu, radzą sobie z różnym skutkiem – Augustyniak z bardzo dobrym, Kucharczyk przeplatanym. Znów rzut oka na statystyki:

Augustyniak: 19 meczów, 1 gol, 2 asysty, 1710 rozegranych minut
Kucharczyk: 8 meczów, 332 rozegrane minuty

Ten pierwszy robi furorę, jest jednym z najczęściej odbierających piłkę piłkarzy w lidze i trochę wzorem Wilusza sprzed przed roku – czasami jest nawet proponowany selekcjonerowi, jako alternatywa dla różnie działającego środka pola kadry. Drugi zaczynał z ławki, miał swoje problemy, ale ostatnie trzy występy ze Spartakiem, Rostowem i Samarą, to już trzy wyjścia w podstawowym składzie, także możemy twierdzić, że Kucharczyk i Augustyniak nowego kolegę przyjmą z pozycji siły.

Z kim przyjdzie Wiluszowi rywalizować? Ostatnio najwięcej szans dostaje duet Denis Poljakow-Warazdat Harojan. Nie są to przypadkowi zawodnicy. Pierwszy jest etatowym reprezentantem Białorusi, drugi etatowym reprezentantem Armenii. Obaj ograni na solidnym poziomie, ale ani na pierwszy, ani na drugi, ani na trzeci rzut oka to nie są goście, przed którymi Polak powinien czuć jakikolwiek respekt. Dlaczego? Ano dlatego, że również przyczyniają się do tego, że Ural ma najsłabszą defensywę w lidze. W 19 meczach stracił 31 bramek, więc może coś w tym bloku defensywnym trzeba zmienić.

Inna sprawa, że drugim najsłabszym klubem w tej kategorii aktualnie jest… Rostów, w którym nikogo za bardzo nie ciągnęło do tego, żeby w obliczu takiej statystyki postawić na Wilusza.

Tak czy inaczej, ten transfer wygląda sensownie. Ural to ligowy średniak, ale taki trzymający się z dala od pozycji spadkowych, z przyzwoitymi zawodnikami, z Polakami, szansą na regularne występy i obudowę swojej pozycji. A sam Wilusz powinien życzyć sobie tylko jednego – zdrowia. Bo to jego długimi momentami mu brakowało.

Fot. 400mm.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona
Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
2
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...