Na powyższej fotografii widzimy człowieka, który regularnie wygrywa tytuł piłkarza miesiąca w swoim klubie, każdego tygodnia trafia do siatki, jest bezsprzecznie najlepszym piłkarzem swojej drużyny, a może i najlepszym w całej lidze. Obok niego biegnie zaś Portugalczyk Cristiano Ronaldo.
Piłkarzem lipca, piłkarzem sierpnia, piłkarzem września oraz piłkarzem listopada w Lokomotiwie Moskwa został wybrany Grzegorz Krychowiak. Tym bardziej szkoda zawieszenia, które przytrafiło mu się w październiku – jesteśmy przekonani, że w meczach z Tułą i Achmatem spokojnie zapracowałby na piąte wyróżnienie. Zamiast pokera mamy “tylko” karetę, ale kurczę – kto mógł się spodziewać tak przyjemnego obrotu spraw w karierze Krychowiaka?
Kompletnie nieudany okres w Paryżu, gdy momentami powątpiewaliśmy, czy Krychowiakowi w ogóle jeszcze chce się grać w piłkę, potem dość średnie wypożyczenie do Anglii, gdzie nie udało mu się odbudować mistrzowskiej formy. Transfer do Lokomotiwu był wielką okazją, ale i wielką niewiadomą. Tymczasem po półtora sezonu w Moskwie Krychowiak może spokojnie sobie odkorkować cokolwiek się odkorkowuje w grudniowe popołudnia w Moskwie.
Tak dobrego okresu w karierze nie miał od czasów Sevilli, a jeśli weźmiemy pod uwagę jego indywidualny dorobek – to pewnie w ogóle jego najlepsze chwile w całej karierze.
Na początku o samej nagrodzie. Krychowiak dostał ją za miesiąc listopad, potwierdzając, że nawet gdy Lokomotiw gra odrobinę rozczarowująco, on sam cały czas trzyma wysoki poziom. Jego klub w listopadzie wygrał tylko raz, na wyjeździe z Tambowem. Poza tym dwa remisy oraz dwie porażki w Lidze Mistrzów, no i już grudniowe przegrane derby z Dynamem. Polak jednak nawet w tym cięższym okresie zdołał dać kibicom trochę radości. Na sześć listopadowych trafień – trzy są autorstwa Krychowiaka, w dodatku chyba w tych najbardziej istotnych meczach. Remis z Krasnodarem, bezpośrednim rywalem w tabeli oraz dwie wyjazdowe bramki w jedynym zwycięskim meczu. Krychowiak sam niósł cały fortepian, nie ma co się oszukiwać.
Warto jednak spojrzeć tutaj też trochę szerzej na postać naszego pomocnika. Po pierwsze – nigdy nie był aż tak groźny w ofensywie jak teraz. W całej swojej karierze przed przylotem do Moskwy zdobył 15 bramek. Fakt, było tam parę cennych trafień, by wspomnieć finał Ligi Europy, ale jednak – Krychowiak uchodził za przecinaka, który pod bramkę rywala zapuszcza się bardzo rzadko. W samym Lokomotiwie ma już w tym momencie 11 trafień, z czego dziewięć w tym sezonie. Kiedyś kreowany na szóstkę wyspecjalizowaną w destrukcji, teraz momentami może wchodzić na plecy dziesiątkom, zwłaszcza gdy na rozegraniu, choćby w reprezentacji Polski, obowiązuje bezkrólewie. Zdecydowanie poprawił strzał z dystansu, ale mamy też wrażenie, że lepiej wygląda jego ustawianie się oraz decyzje.
To o tyle ważne, że wciąż jest bardzo przydatny w stricte defensywnej grze. W naszej dużej analizie W TYM MIEJSCU podkreślaliśmy – to ma bardzo wyraźne przełożenie na grę całej reprezentacji. Ograny Krychowiak w klubie to pewny Krychowiak na kadrze, pewny Krychowiak na kadrze to dobre wyniki Polski.
Druga sprawa – wraz z poszerzaniem swoich możliwości, rośnie liczba drzwi, otwierających się przed polskim pomocnikiem. Lokomotiw pozostaje wiceliderem ligi rosyjskiej, pokazał się w miarę nieźle w meczach Ligi Mistrzów, sądzimy, że ma dużą szansę powalczyć jeśli nie o mistrzostwo, to o drugie miejsce w lidze, gwarantujące grupę LM w przyszłym roku. Krychowiak w tym wszystkim uczestniczy, a ma jeszcze po drodze Euro 2020, gdzie będzie okazja przypomnieć się m.in. Hiszpanom. Oczywiście nie chcemy tutaj teraz upychać naszego człowieka w zespołach z ostatnich faz Champions League, ale mamy wrażenie, że 29-latek nie jest jeszcze zbyt stary, by ponownie dołączyć do ekipy z najsilniejszych lig. A w ostateczności – zostać legendą aktualnie najsilniejszego moskiewskiego klubu.
4/5 tytułów piłkarza miesiąca. Grudzień Lokomotiw rozpoczął od derbowej porażki a Krychowiak od zera z przodu, ale jest jeszcze jeden mecz ligowy i jeden w LM z Atletico. Trzymamy kciuki, by ten lot trwał dalej.
Fot. newspix.pl