Cracovia na półmetku sezonu zasadniczego Ekstraklasy zajmuje niezłe, czwarte miejsce w tabeli, z zaledwie dwoma punktami straty do lidera. Jednak Kamil Kania w swoim wywiadzie ze szkoleniowcem “Pasów”, Michałem Probierzem, poruszył znacznie więcej wątków, niż tylko bieżący sezon ligowy. Rozmowy z charyzmatycznym trenerem można posłuchać TUTAJ. Dla tych, którzy wolą wersję pisaną przygotowaliśmy natomiast kilka najciekawszych wątków wywiadu.
***
Probierz o tym, czy czuje się bardziej trenerem, czy już działaczem:
Bardziej czuję się trenerem, zawsze. Dodatkowa funkcja w klubie jest jednak bardzo miła. Profesor Filipiak mi zaufał, co ma swoje plusy. Rezultaty tej pracy pokazują, że jesteśmy na dobrej drodze. Obie te funkcje są trudne – ludziom się wydaje, że cokolwiek się w piłce powie, to można potem zrealizować. A wypracowanie pewnych schematów, zbudowanie silnego zespołu wymaga czasu i cierpliwości. Na razie jednak w ogóle nie myślę o tym, by zostać tylko i wyłącznie działaczem. Mimo wszystko – wolę pracować na zielonej murawie.
O kontrowersjach wokół swojej osoby:
Skrajne opinie powstają wokół ludzi, którzy mają swoje zdanie. My bardzo często nie lubimy, gdy ktoś mówi prawdę na dany temat. Wiem, że wiele osób jest wobec mnie negatywnie nastawionych. Nawet jeżeli powiem coś, z czym się zgadzają, to nie podoba im się to, bo ja tak powiedziałem. Wiadomo, jak to jest, kiedy pracuje się długo w piłce. Na swojej drodze odrzuca się pewnych zawodników. Oni mają przyjaciół, rodziny. Wrogów z tygodnia na tydzień przybywa. Jeżeli chce się pracować w roli trenera, trzeba to zaakceptować. Ja swoich przeciwników do siebie i tak nie przekonam, a przyjaciół przekonywać nie muszę. Często rozmawiam z młodymi trenerami i namawiam ich, żeby obrali swoją drogę. Nie można się kierować opiniami innych. Można czerpać od innych – sam ostatnio czytałem książkę Pochettino, coś tam dla siebie na pewno wyciągnę. Właściwie, to nawet trudno się dziwić, że go zwolniono z Tottenhamu. Wywlókł na zewnątrz wszystko, nawet prywatne rozmowy. Sądzę, że ta książka mu nie pomogła.
Nie staram się ściągać uwagi mediów, to czasem samo wychodzi, że wokół moich wypowiedzi robi się wielkie halo. Powiedziałem kiedyś, że do Polski przyjeżdżali trenerzy znikąd, powiedzieli dwa słowa po hiszpańsku i obejmowali czołowe zespoły. Przylgnęła do mnie łatka, że nie lubię zagranicznych szkoleniowców. Zupełnie nie o to mi chodziło.
O tym, dlaczego polscy trenerzy nie robią zagranicznych karier:
To jest bardzo złożony temat, sam bardzo często to przerabiam. Kiedy jakiś zawodnik skrytykuje warsztat trenera, od razu się to wyciąga. Znamienny przykład – o naszych niesnaskach z Radkiem Sobolewskim media pisały przez cały tydzień, a jak po prostu podaliśmy sobie ręce, temat podjęto w minimalnym stopniu. U nas czeka się na to, żeby komuś się powinęła noga, żeby ktoś kogoś obraził. Żyjemy cudzym życiem. Wracając do sedna pytania – jest wielu trenerów z krajów bałkańskich, którzy jeszcze za czasu swoich piłkarskich karier powyjeżdżali na zachód. Oni tam zostają, osiedlają się, robią kursy i dostają szansę pracy trenerskiej. Nasi zawodnicy nie poszli tą drogą. Nie porobili kursów UEFA Pro, nawet jeżeli mieszkają na stałe poza Polską.
O swoim bliskim związku z Jagiellonią:
To jest trudne do wyjaśnienia. Tak naprawdę ja większość swojej kariery trenerskiej spędziłem w tym klubie. Tam odniosłem największe sukcesy – trudno, żebym odniósł je jeszcze w innym zespole, skoro w żadnym tak długo nie pracowałem. Brakuje mi w dorobku mistrzostwa, siedzi mi to w głowie, bo wielokrotnie byliśmy bardzo blisko. Ale zajmowaliśmy regularnie czołowe pozycje, graliśmy w eliminacjach do europejskich pucharów. Jednak dla mnie największy sukces to nie Puchar Polski czy Superpuchar, tylko odrobienie dziesięciu ujemnych punktów. To był moment, w którym narodził się ten klub. Zgromadzili się w zespole fantastyczni ludzie, zrobiliśmy dobre transfery. Na pewno nikt nie może powiedzieć, że pozostawiłem po sobie w Białymstoku spaloną ziemię.
O objęciu reprezentacji:
W ogóle nie jestem tym zainteresowany. Dla mnie najważniejsza jest praca codzienna, rozwijanie zawodników. Teraz aż serce się cieszy widząc Jacka Góralskiego, którzy strzela bramkę w barwach reprezentacji. W życiu nie można mówić „nigdy”, są zawiłe zakręty, ale w tej chwili o reprezentacji nie myślę.
O zamiłowaniu do książek:
Książki są fajne w podróży – to jest zawsze dobry wybór na spędzenie tego czasu. Przez jakiś czas korzystałem z Twittera i widzę, że jego skasowanie pomogło mi powrócić do częstszego czytania książek. Te portale społecznościowe to najwięksi złodzieje czasu. Teraz koncentruję się na tym, co najbardziej lubię. Z nowości mogę polecić książkę „Jak nakarmić dyktatora?”. Pięć opowieści o ludziach gotujących dyktatorom. Mnie co prawda wychodzi tylko gotowanie wody na herbatę, ale tę książkę przeczytałem z wielkim zainteresowaniem.
O tym, czy chciałby zostać właścicielem klubu:
Fajnie by było, ale do tego potrzebne są wielkie pieniądze. To nie kierunek dla mnie.
O jubileuszowym meczu numer czterysta w roli trenera:
Dla mnie samego było to szokujące, że tyle tych meczów już mam za sobą, a wciąż spotyka mnie coś nowego. To jest właśnie piękno piłki, że cały czas czuje się smak tej adrenaliny.
O systemie ESA37, który dodaje emocji naszej lidze:
Ten system gwarantuje takie emocje, że na mecze przychodzi po cztery tysiące ludzi. My bardzo chętnie dyskutujemy o piłce, ale nie chodzimy na mecze. Podoba mi się, jak oglądam skróty meczów ligi angielskiej czy niemieckiej – kiedy tam coś się na boisku dzieje, jakiś dobry wślizg albo udana obrona, to na trybunach podnosi się aplauz i euforia. Ludzie to lepiej czują. U nas ten brak zrozumienia futbolu widać nawet po komentarzach. Ktoś inny pochwaliłby zawodnika za dobry pomysł, u nas zauważa się tylko nieudany efekt.
O stadionach:
Nie wykorzystaliśmy odpowiedniego momentu na rozbudowanie piłkarskiej infrastruktury. Pobudowaliśmy tylko za duże stadiony. W Polsce nigdy ludzie nie chodzili na piłkę aż tak masowo. A teraz, gdy od lat nie ma już w europejskich ligach żadnych ograniczeń odnośnie obcokrajowców, nie mamy już szans na to, by utrzymywać topowych piłkarzy w Polsce.
O Kamilu Pestce:
To jest temat ciągle wałkowany. Po pierwsze – nie jest prawdą, że ja Kamila nie lubię. Przecież to ja na niego zacząłem stawiać, to u mnie zaczął grać regularnie. Po prostu na tej pozycji mamy mocną konkurencję i to cała historia. Zawodnicy, którzy w Ekstraklasie grają pierwszy rok zazwyczaj mają dość łatwo. Nie myślą, nie kalkulują, nikt na nich nie liczy. Spokojne granie. Potem pojawia się presje – potwierdzenie swojej klasy jest trudniejsze niż błyśnięcie. Kamil jest teraz w takim momencie.
O transferach:
Czy stać nas na piłkarzy za milion euro? To jest tylko jedna kwestia. Czy tacy piłkarze będą do nas chcieli przyjść? Można zrobić duży transfer, żeby zadowolić opinię publiczną, ale piłkarz musi być wart tych pieniędzy. My często ściągamy piłkarzy za darmo, ale to nie jest proste – nikt sobie nie zdaje sprawy, jak dużo pracy trzeba włożyć w namówienie ciekawego piłkarza na grę w polskiej lidze. To nie jest tak, że powie się nazwisko i gość zaraz tu leci. O zimowych wzmocnieniach rozmawiać nie chcę. Transfery lubią ciszę.
O wypożyczeniach:
Młodych chcemy zostawiać u siebie. Lusiuszowi więcej da trenowanie z Januszem Golem niż wypożyczenie gdziekolwiek indziej.
O tym, że w Polsce nie trenuje się ciężko:
Piłkarze, którzy przyjeżdżają tu z klubów zagranicznych zawsze powtarzają, że dobrze im się pracuje i się rozwijają. Ale to się nie sprzedaje w mediach. Podchwytywane są tylko te słowa, że u nas trenuje się słabo. Nie znam trenera, który zabrania na treningu biegać i być agresywnym. Krzysiek Piątek po swoim wyjeździe chyba nie narzekał na to, jak jest przygotowany. Teraz mogę się zastanawiać, kto go we Włoszech tak zepsuł? Oby jak najszybciej odszedł z Milanu i znalazł inny klub, tam już furory nie zrobi.
O stylu gry:
Mówienie o stylu jest piękne na zewnątrz, sam się śmieję z tych wypowiedzi. Jak czytam, że mecz z Lechią był słaby, to ktoś się chyba nie zna na piłce. Popatrzyłem później na to spotkanie spokojnie, bo człowiek w emocjach różnie pewne rzeczy odbiera. To było świetne, agresywne spotkanie. Słupki, poprzeczki, mnóstwo sytuacji i gry na małej przestrzeni. No ale mnie te krytyczne opinie już nie dziwią. Co innego jednak nasz mecz z Wisłą Płock, który bez wątpienia był fatalny. Praktycznie tylko walka, faule i rzuty wolne. Dla nas było jednak ważne, że wybroniliśmy wszystkie stałe fragmenty gry bite przez Furmana.
O najlepszych piłkarzach Ekstraklasy:
Na pewno jednym z nich jest Janusz Gol i cieszę się, że mogę go prowadzić. Bardzo podoba mi się Haraslin, który potrafi zrobić różnicę na boisku, nawet jeżeli nie jest w najwyższej formie. Bardzo mi się też podoba Alan Czerwiński – kiedyś go chciałem nawet ściągnąć do Jagiellonii.
O celach na sezon:
Naszym celem jest wygrać wszystko. Nie wyobrażam sobie, żeby powiedzieć zespołowi, że chcemy zająć trzynaste miejsce.