Reklama

Trzy kolejne udane eliminacje. Przeszłość spogląda z zazdrością

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2019, 12:27 • 3 min czytania 0 komentarzy

Styl bywa dyskusyjny, problemy widoczne gołym okiem, ale dla kogo przygoda z reprezentacją Polski trwa trochę dłużej niż od jesieni 2014 roku, ten wie, że eliminacje były dla nas niejednokrotnie szklaną górą, cmentarzem nadziei, wylęgarnią frustracji i zmarnowanych szans. Tymczasem wczoraj zakończyliśmy trzecie kolejne udane kwalifikacje, a bilans przez ten czas jest imponujący: to 22 zwycięstwa, 5 remisów, 3 porażki.

Trzy kolejne udane eliminacje. Przeszłość spogląda z zazdrością

Przypomnijmy wyniki. Eliminacje Euro 2016:

7:0 Gibraltar (w), 2:0 Niemcy (d), 2:2 Szkocja (d), 4:0 Gruzja (w), 1:1 Irlandia (w), 4:0 Gruzja (d), 1:3 Niemcy (w), 8:1 Gibraltar (d), 2:2 Szkocja (w), 2:1 Irlandia (d).

Eliminacje do mistrzostw świata 2018:

2:2 Kazachstan (w), 3:2 Dania (d), 2:1 Armenia (d), 3:0 Rumunia (w), 2:1 Czarnogóra (w), 3:1 Rumunia (d), 0:4 Dania (w), 3:0 Kazachstan (d), 6:1 Armenia (w), 4:2 Czarnogóra (d)

Reklama

Eliminacje Euro 2018:

1:0 Austria (w), 2:0 Łotwa (d), 1:0 Macedonia (w), 4:0 Izrael (d), 0:2 Słowenia (w), 0:0 Austria (d), 3:0 Łotwa (w), 2:0 Macedonia (d), 2:1 Izrael (w), 3:2 Słowenia (d).

Średnio jedna wtopa na eliminacje, ale ani jednej porażki u siebie, za to 12 zwycięstw, 3 remisy – też więc średnio jeden na eliminacje.

Mamy w miarę dobrą pamięć i to, co cechuje reprezentację Polski ostatnich lat, to umiejętność uzyskania korzystnego wyniku – albo przynajmniej w miarę korzystnego – także wtedy, gdy idzie średnio lub nawet słabo. Tak, rzadko mierzyliśmy się z klasą światową, to nie były eliminacje jak za Piechniczka, gdzie graliśmy z Anglią i Włochami, szczęście w losowaniu też dopomogło, ale Fornalik wykręcił dwa remisy z Czarnogórą, dwukrotnie przegrał z Ukrainą, o drugich eliminacjach za Leo aż szkoda wspominać. Wtedy też nie graliśmy z nie wiadomo kim, a jednak w tej rywalizacji europejskich średniaków dawaliśmy się wciągać w kocioł walki, a potem zbieraliśmy po głowie. Było w ostatnich latach wiele meczów jakoś tam do tamtych starć podobnych, a jednak z dość dużą regularnością tym razem nasze było na wierzchu.

To, że dziś możemy w ogóle narzekać na styl, też jest jakimś dowodem luksusu.

Celowo nie chcemy szafować określeniami „pierwszy raz w historii taka passa”, bo oczywiście w międzyczasie eliminacje Euro przeszły dość spore zmiany, dzisiaj jedzie pół Europy, nie dostać się przynajmniej do baraży to trzeba mieć wybitne inaczej predyspozycje. Ale nie zapominajmy, że przy starym systemie i zaledwie szesnastu zespołach, teraz też właśnie byśmy przygotowywali się do finałów, a do Rosji także nie było więcej miejsc niż dawniej. Pomogło nam to więc tylko w awansie na Euro 2016, choć mieliśmy wtedy drugi najlepszy wynik jeśli chodzi o zespoły z drugich miejsc. Obiecująca karta przetargowa przed barażami.

Reklama

Ale jeśli trwają właśnie złote lata, stosunkowo krótki ich wycinek, po którym przyjdzie powrót do rzeczywistości, to tym ważniejsze jest przyszłoroczne Euro. Dla pewnego pokolenia to ostatni moment, w którym są w tak dobrym piłkarsko wieku. Jeśli tego nie wykorzystamy, możemy po latach mówić, że to były jednak lata przede wszystkim – znowu? jak to w polskiej piłce? – zmarnowanej okazji.

No i narzuca nam się jeszcze jedna myśl. U większości nacji, które jadą właśnie trzeci raz na finały, raczej nie ma z tego powodu grzałki. Prawdziwe granie zaczyna się w turniejach, tu są realne stawki. My, ze swoją przeszłością eliminacyjnych klęsk, jeszcze nie możemy do końca się na to przestawić, jeszcze pokutuje przekonanie, że awans jest donośny, zresztą gdzieś majaczy na horyzoncie widmo „a co jak po Lewym wrócimy w tamte ciemne wieki?”, Hiszpanią czy Niemcami nigdy nie będziemy, to jasne.

Ale tak czy inaczej znowu kładzie to akcent na przepaść, jaka w reprezentacyjnym graniu dzieli mistrzostwa a wszystko inne.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...