Grzegorz Krychowiak w wydaniu klubowym zawsze był dla nas postacią nieco enigmatyczną. Mniej więcej od kiedy w kadrze pojawił się Fornalik, trudno było sobie wyobrazić, by piłkarz Reims nie dostał powołania na któreś ze zgrupowań. Bo jak to tak – rezygnować z jednego z najwyżej ocenianych pomocników Ligue 1? Jakoś nie przystoi. Problem tylko w tym, że w reprezentacji Krychowiak nigdy poziomu nie potwierdził. Ani razu nie zaliczył olśniewającego występu. I chyba nigdy nie pokazał tego, co zademonstrował przed momentem z Realem. Superpucharu nie ma, pozytywne wrażenie jak najbardziej.
Oceniając występ Polaka, już na starcie trzeba wziąć pewną poprawkę. Albo inaczej – na takie spotkania – z Królewskimi czy Barceloną – należy przyjąć odrębną skalę not, bo zupełnie inne są wymagania kibiców i założenia trenera. Czy Grzesiek się z nich wywiązał? Podejrzewamy, że tak. Podejrzewamy też, że w szatni usłyszał kilka słów otuchy, bo o ile w pierwszej połowie, w której był bardzo dyskretny, momentami wręcz bojaźliwy i na ogół zagrywał bez ryzyka w poprzek lub do tyłu, o tyle po przerwie wyszedł na boisko jakby podwójnie zmotywowany. Dwa szybkie podanka do przodu i… No niestety, i – choć różnie można to oceniać – udział przy golu Realu. Krychowiak nie zdążył bowiem pokryć Benzemy, ten przytomnie zagrał do Ronaldo i rozpoczęło się strzelanie. Podobny błąd Polak popełnił też chwilę później, gdy nie zdołał przypilnować Bale’a. Wtedy jednak James wyniku nie podwyższył.
I w tym miejscu oficjalnie przestajemy się czepiać.
Druga połowa to bowiem naprawdę popis w wykonaniu „Krychy”. To była taka szóstka, jakiej oczekiwali Hiszpanie.
a) coraz rzadziej zagrywał do tyłu
b) coraz częściej ufali mu koledzy
c) wygrywał większość pojedynków
d) zaliczył kapitalny odbiór na Cristiano Ronaldo
e) oddał niezły strzał na bramkę Casillasa
f) wniósł fisico, czyli coś, czego nie dawał żaden inny zawodnik i czego chyba tłumaczyć nie trzeba.
Po raz kolejny przekonaliśmy się też, że Krychowiak, gdy ktoś czarno na białym nakreśli mu, co ma robić, to materiał na naprawdę klasowego piłkarza. Należy go tylko odpowiednio ustawić i – coraz częściej łapiemy się na takim myśleniu – założyć klapki na oczy i powiedzieć: „chłopie, graj tutaj i tutaj, a tamte sektory zostaw kolegom”. Wtedy drużyna, w której występuje, wygląda na bardziej poukładaną i nie panuje w niej taki chaos, jak w kadrze, gdzie Krychowiak gania jak opętany chcąc naprawiać błędy dziesięciu kolegów, a potem ci sami koledzy muszą łatać dziury po nim.
Pierwszy egzamin w Hiszpanii zdany na solidną szóstkę w skali 1-10. Trudniejszych przeciwników już nie będzie. No, może z jednym wyjątkiem.
Fot. FotoPyK