Strzelecka niemoc Igora Angulo to największe zmartwienie Górnika Zabrze na początku sezonu. Jeżeli on nie strzela goli, to rzadko kiedy wyręczają go koledzy i robi się problem. W tej sytuacji trzy zwycięstwa i 11 punktów po ośmiu kolejkach i tak trzeba traktować jako wyciśnięcie maksimum przez zespół Marcina Brosza. Tylko jak długo można tak funkcjonować i jak długo można czekać, aż główne żądło znów zacznie kąsać rywali?
Brosz do swojej defensywy nie może mieć większych zastrzeżeń. Górnik jak dotąd stracił raptem sześć goli. W tym względzie lepsza jest jedynie… Pogoń Szczecin, na której stadionie grają dziś zabrzanie. Jeżeli jednak skupimy się na ofensywie, to siedem zdobytych bramek oznacza, że poza Koroną Kielce nikomu armaty mocniej nie zamokły.
Wina Angulo jest tu znacząca, w nowy sezon wszedł po prostu źle. Już na inaugurację zmarnował rzut karny w Płocku i choć potem zdołał trafić do siatki, Górnik tylko zremisował. W następnych siedmiu spotkaniach Hiszpan zdobył jedną bramkę, właśnie z jedenastki. Oznacza to, że już od dokładnie dwóch miesięcy nie strzelił gola z akcji. Jak na kogoś, kto od trzech lat robił furorę na polskich boiskach, jest to statystyka każąca bić na alarm.
POGOŃ ZDECYDOWANYM FAWORYTEM, ETOTO PŁACI PO KURSIE 1,90. WYGRANA GÓRNIKA WYCENIONA NA 4,30
Brosz niedawno stwierdził, że Angulo gra tak jak gra drużyna, że jedno z drugiego wynika. W jakimś stopniu może mieć rację, ale tłumaczenie doświadczonego Baska wyłącznie postawą kolegów byłoby zbyt dużym uproszczeniem. 35-latek ma takie mecze jak ostatnio ze Śląskiem Wrocław, gdy praktycznie nie było go w grze i pozostawało mu wkurzanie się na partnerów. Nieraz jednak był po prostu nieskuteczny, cały czas potrafi dochodzić do sytuacji. W końcówce spotkania z Zagłębiem Lubin zmarnował dwie świetne szanse, jedną wręcz w sposób zawstydzający, trafiając w poprzeczkę z bliskiej odległości, gdy bramkarz już praktycznie leżał. W Krakowie na Wiśle też spudłował mając bardzo dobrą okazję, a w innej akcji doszedłby do idealnej sytuacji, gdyby piłka nie odskoczyła mu przy prostym przyjęciu. Wyliczenia Ekstrastats.pl pokazują, że Hiszpan zaledwie co dziesiąty strzał zamienia na bramkę. Z regularnie grających napastników gorszą średnią w tym względzie mają jedynie Piotr Parzyszek i Michal Papadopulos. Nawet więc przy dotychczasowym układzie Angulo spokojnie powinien mieć już 4-5 goli i nie byłoby teraz dyskusji na jego temat.
Przy normalnie zbudowanej kadrze Brosz mógłby pomyśleć, czy nie warto byłoby dać nieco odpocząć swojemu napastnikowi. Rzecz w tym, że już w kolejnej rundzie wychowanek Athletic Bilbao nie ma realnej konkurencji. Można byłoby próbować na “dziewiątce” Łukasza Wolsztyńskiego, Kamila Zapolnika czy nawet Jesusa Jimeneza i Davida Kopacza, ale to byłyby rozwiązania awaryjne. Innej klasycznej “dziewiątki” mogącej tydzień w tydzień naciskać Angulo przy Roosevelta od dawna nie mają i zimą koniecznie trzeba będzie te braki nadrobić.
IGOR ANGULO STRZELI GOLA W SZCZECINIE? KURS 2,50 W ETOTO
Przy całej zasłużonej krytyce pod adresem tego zawodnika, mimo wszystko da się także znaleźć powody do optymizmu w jego kontekście. Jakby nie było, mowa o gościu, który we wcześniejszych trzech sezonach zdobył dla zabrzan 72 bramki, z czego 47 przez dwa lata w samej Ekstraklasie. Ktoś taki zasługuje na pokaźny kredyt zaufania, zwłaszcza jeśli nie ma zastrzeżeń do jego ogólnego podejścia. Poza tym Angulo już kilka razy miewał słabsze okresy i zawsze z nich wychodził. Nawet w I lidze dwukrotnie zdarzała mu się seria czterech z rzędu meczów bez gola. W pierwszym sezonie na najwyższym szczeblu w pewnej chwili zupełnie się zaciął, nie strzelał od grudnia 2017 do marca 2018 (10 kolejek). Rok temu również słabo wystartował i komentowano wtedy, że chyba się kończy, że drugiego tak dobrego sezonu już nie rozegra. On tymczasem rozegrał jeszcze lepszy i sięgnął po snajperską koronę. Choćby przez wzgląd na powyższe istnieje spore prawdopodobieństwo, że i tym razem wróci na właściwe tory, zwłaszcza że w ostatnich dniach został szczęśliwym ojcem i być może zeszło z niego ciśnienie związane z oczekiwaniem na narodziny córeczki.
Świeżo upieczeni tatusiowie zaraz potem lubią dać czadu na boisku, dlatego nie będziemy w szoku, gdyby Hiszpan wracał ze Szczecina w bardzo dobrym humorze, a Górnik z pierwszym od maja wyjazdowym zwycięstwem.
Fot. FotoPyK