Nie będziemy udawać speców od bułgarskiej piłki. Nie chce nam się wchodzić w Google Translate i tłumaczyć tamtejszych mediów. Ale jedna rzecz nas uderzyła: Levski Sofia właśnie wyrzucił trenera po… pierwszej wygranej w sezonie. Dokonał czternastej zmiany szkoleniowca w ciągu sześciu lat. Jeśli połączymy to z niedorozwiniętymi kibicami, derbami Sofii z 6 czerwonymi kartkami i trenerem Pietiewem, który wyleciał kiedyś po jednym dniu pracy, wychodzi na to, że to absolutna czołówka patologicznych klubów na mapie Europy.
Zabawne: przyszedł hiszpański strateg i po miesiącu już go nie ma. Jeden mecz przegrał, jeden zremisował, w końcu wygrał i out. Levski, 26-krotny mistrz Bułgarii, odkąd regularnie wywozi na taczkach trenerów, tylko raz zdobył mistrzostwo. To w sumie dobry wstęp do poradnika pt. jak nie zarządzać klubem. Albo jak chodzić na smyczy kibiców i rozmywać dawną legendę.
Tak, Levski to ten klub, w którym kibice zmieniają trenerów. A jak ktoś im mocniej zajdzie za skórę, to nawet z dresu rozbiorą. Pietiew (posądzony o kibicowanie CSKA) to chyba wciąż jedyny szkoleniowiec na świecie, który odszedł 24 godziny po podpisaniu kontraktu. Ostatnio w rekord celował Genk, ale trochę się spóźnił. Trenera wyrzucił dopiero po pierwszym meczu…
A tu video ze słynnej konferencji, jak tego Pietiewa rozbierali.