Reklama

Zabrze nie było dziś strefą wolną od paździerzy

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2019, 21:11 • 3 min czytania 0 komentarzy

Drodzy ekstraklasowicze, czy myśmy wam coś zrobili? Chyba nie. Przecież nie przypominamy sobie, żebyśmy dokuczali wam w szkole, odbijali dziewczyny albo dzwonili na skarbówkę, bo któryś z was sprzedał sokowirówkę za grube siano i nie poinformował o tym odpowiednich ludzi. Naprawdę: jesteśmy niewinni i jesteśmy bezbronni, po prostu czasem chcielibyśmy zobaczyć dobry mecz. Więc dlaczego, do jasnej cholery, serwujecie nam takie gówno jak dzisiaj o godzinie osiemnastej?

Zabrze nie było dziś strefą wolną od paździerzy

Przecież pierwszej połowy nie pokazalibyśmy nawet najgorszemu wrogowi w ramach tortur. Gdyby teraz ktoś dał nam wybór, obejrzeć ją jeszcze raz albo pójść do dentysty i znów mieć wyrywane zęby mądrości, już siedzielibyśmy na fotelu. Pewnie, taka wizyta nie jest zbyt miła, czasem ząb nie chce wyjść, stomatolog musi się namęczyć, leci dużo krwi, ma się wrażenie, jakby w czaszce coś pękało. Brrr. No, ale serio – przy tych 45 minutach można to wspominać jak wizytę w Disneylandzie.

Lagi. Niedokładne podania. Przyjęcia na pięć metrów. Złe wybory. Anemiczne strzały, jak już na jakiś ktoś się łaskawie zdecydował. Brak jakiegokolwiek pomysłu na grę. Tempo takie, że na dziesiątce mogłaby grać pierwsza lepsza staruszka, a i tak byłaby lepsza niż Manneh. No, wszystko nam dali do przerwy piłkarze Górnika oraz Zagłębia. Wszystko, a jednocześnie nic.

Dlatego, Łukaszu Wolsztyński, zwrócimy się teraz bezpośrednio do ciebie. Fajnie, że wszedłeś na boisko. Rozkręciłeś tę imprezę. Może – trzymając się tej terminologii – nie przyniosłeś skrzynki piwa, ale wpadłeś przynajmniej z dwoma radlerami i to wystarczyło, żebyśmy nie wyskoczyli przez okno. Dziękujemy. Masz u nas bombonierkę.

I nie tylko my powinniśmy ją wysłać pod adres Wolsztyńskiego, ale w sumie wszyscy, którzy z jakichś dziwnych powodów zdecydowali się oglądać ten syf. Łukasz wszedł i od razu gra Górnika zaczęła się jakoś kleić. Angulo miał niezłą sytuację z głowy, spróbował Zapolnik. Może nie nadaje się to wszystko to highlightów sezonu, ba, kolejki, ale i tak poczuliśmy w końcu, że oglądamy mecz piłkarski. Właśnie głównie dzięki Wolsztyńskiemu, który zmienił klocowatego Matrasa i dał zabrzanom możliwości z przodu, by zawiązać jakąkolwiek akcję ofensywną.

Reklama

Ostatecznie wyszło nawet na to, że również dzięki Wolsztyńskiemu Górnik ten mecz wygrał. Zmiennik wypuścił Sekulicia, ten zaraz odegrał do Jimeneza i dość przeciętny dzisiaj Hiszpan zmieścił piłkę w bramce. Była to szybka, składna akcja. Widząc ją, poczuliśmy się jak turyści w górach, do których macha Yeti. Niemożliwe, a jednak.

Potem nawet zabrzanie powinni podwyższyć, ale Angulo z 11 metrów, choć nie z karnego, kopnął w poprzeczkę, mimo że miał ogromnie dużo miejsca. Mógł rozbić obóz, zaprosić znajomych, zaparkować TIRa, strzelić gola. Wybrał pieprznięcie w obramowanie bramki. Co piłkarz to obyczaj.

Chcielibyśmy nawet napisać, że Górnik ostatecznie wygrał to przeciąganie liny, ale to byłoby na wyrost. Z drugiej strony nikt tej liny nie ciągnął. Zagłębie było dokładnie takie samo, jak w pierwszym starciu z Cracovią – nudne, wolne i kompletnie bez pomysłu. Jakby powiedzieć o Tuszyńskim, że poruszał się niczym słoń w składzie porcelany, to słoń mógłby się obrazić, sympatyczny zwierz ma w końcu więcej gracji, niż toporny napastnik miał dzisiaj. Bohar niby wyszedł w pierwszym składzie, ale tylko ciałem, ducha zostawił w Lubinie. Starzyński mógł strzelić bramkę po niezłej wrzutce, jednak nawet nie zatrudnił Chudego z woleja i potem mówił coś w przerwie o koncentracji, że potrzebuje jej więcej. Może magnez sobie następnym razem rozpuść i wypij? Co to w ogóle za tłumaczenie.

Nic w Zagłębiu nie działało. Czasem próbował szarpnąć prawą stroną Czerwiński, ale był samotny jak Tom Hanks w Cast Away. Reszta piłkarzy z ofensywnych formacji po prostu nie uprawiała dziś futbolu. Przebrała się za piłkarzy, ale ze sportem nie miało to wiele wspólnego.

Słaby mecz wygrany przez mniej słabego. Świetnie zaczynamy tę drugą kolejkę…

screencapture-207-154-235-120-mecz-170-2019-07-26-21_48_15

Reklama

 Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Mistrz świata z Kataru na zakręcie. Zawieszony trenował z piątoligowcem

Patryk Stec
0
Mistrz świata z Kataru na zakręcie. Zawieszony trenował z piątoligowcem

Komentarze

0 komentarzy

Loading...