Możecie nie oglądać i nie interesować się pokerem, ale na pewno któregoś dnia, gdy nie potrafiliście zasnąć i znudziła was już „Maja w ogrodzie”, skakaliście po kanałach w poszukiwaniu snu. I tam, między telezakupami a powtórką „Rodziny Zastępczej”, trafiliście na rozgrywkę pokerową. Jak często wygląda pokerzysta? Czapka z daszkiem, czarne okulary, karty pilnowane jak największy skarb. Nie wiadomo co facet ma w ręce: parę asów czy siódemkę i dwójkę. Cóż, Cracovia do tego opisu nam nie pasuje i to z prostego powodu – w pewien sposób już się odkryła i w jakimś ułamku zaprezentowała, na co może być ją stać w tym sezonie. Chodzi oczywiście o pucharowy mecz z Dunajską Stredą.
Trzeba przyznać, że dotychczas Cracovia nie była najpiękniejszym reprezentantem Polski na europejskiej arenie. W XXI wieku wyglądała raczej jak chłop wyciągnięty z pola niż agent 007 przed strzelaniną. Najpierw były bęcki od Szachtioru Soligorsk, potem przyszedł oklep od Szkendiji Tetowo. W obu przypadkach Pasy nie miały za wiele do powiedzenia. I cóż, może remis z Dunajską Stredą na wyjeździe to nie jest wynik, który trzeba wyryć w marmurze i postawić na środku miasta, ale lekko można go docenić.
Bo też Cracovia wyglądała w tym starciu całkiem przyzwoicie i pokazała, że jest nieźle przygotowana do sezonu. Znów: Dunajska Streda to nie jest Barcelona, ale podejrzewamy, że Śląsk Wrocław też nie. A na początku tamtego sezonu Cracovia wyłapała od wrocławian mocno w twarz. Tymczasem na Słowacji był pomysł na grę, szczególnie w pierwszej połowie, którą Pasy powinny wygrać. Nieźle zaprezentowały się nowe nabytki, jak Lopes i van Amersfoort, którzy na pewno nie przeszli obok meczu i wnosili do gry Cracovii sporo życia. Zresztą, ten drugi – szczęśliwie, bo szczęśliwie – ale jednak miał spory udział przy pierwszej bramce.
To wszystko daje nadzieję na to, że ekipa Probierza tym razem dobrze wejdzie w ligę. I rok temu, i dwa lata temu było z tym słabiutko, od Cracovii z początku piłkarskiego roku bolały zęby. Raz udało się to odkręcić w mniejszym stopniu i wygrać grupę spadkową, raz w większym, dostając się do pucharów. No, ale to jest tak naprawdę głupia praca. Lepiej od razu zaistnieć w lidze i nie martwić się o przyszłość. To wydaje się kluczowe dla Pasów w tym sezonie.
OCENA ROZDANIA (skala 1-5): 4
Nie ma co ukrywać – odejście Cabrery i, powiedzmy, strajk Hernandeza musiały zaboleć Probierza. Pierwszy miał 14 goli, po dwie asysty i dwa kluczowe podania. Drugi dziesięć bramek i tyle samo ostatnich podań oraz kluczowych zagrań co jego rodak. To są liczby nie do przecenienia. Pamiętajcie: nie mówimy o Wiśle Kraków, która nahukała 67 trafień, więc ktoś tam jeszcze by strzelał i podawał. Cracovia miała 45 sztuk na liczniku, nikt w grupie mistrzowskiej nie strzelał mniej. Tak więc, jeśli obaj Hiszpanie władowali więcej niż połowę tego dorobku… To nie mówimy o odejściu statystów.
Natomiast o zastępców, przynajmniej pod kątem liczbowym, na pewno zadbano. A być może mówimy i o zastępstwie jakościowym? Pelle van Amersfoort przyszedł z Eredivisie, gdzie zbierał solidne minuty, więc nie powinno być z nim źle. Rubio, brat Carlitosa, strzelił sześć bramek w zeszłym sezonie trzeciej ligi hiszpańskiej, ale ma 24 lata i można go bronić tym, że w jego wieku sam Carlitos też jeszcze nie dziurawił tamtejszych siatek. Rafę Lopesa chciała Arka Gdynia, co trochę nie napawa optymizmem, ale Portugalczyk z Dunajską Stredą wyglądał nieźle, choć brakowało mu skuteczności. Zobaczymy, czy ci panowie udanie wskoczą w buty Hernandeza i Cabrery, ale jak mielibyśmy strzelać: co najmniej jeden wypali.
Poza tym Probierz może czuć komfort. Cracovia nie świeci gwiazdami na każdej pozycji (może nie świeci nawet na żadnej), ale jest zbudowana dość rozsądnie. To znaczy: nie ma takiego miejsca na boisku, o którym moglibyśmy powiedzieć, że tutaj jest dziura i proszę ją czym prędzej zasypać, ponieważ skończy się to katastrofą.
NOWY AS W TALII: Pelle van Amersfoort
Jakkolwiek oceniać jakość Eredivisie, transfery stamtąd nie są ruchami, obok których warto przechodzić obojętnie. Oczywiście – nauczyliśmy się, że branie piłkarzy z tamtego zaplecza nie jest najlepszym pomysłem i nawet jak facet strzelił tysiąc goli przez sezon, to może nic nie znaczyć. Jasne – wiemy, że jeśli ktoś pracował na zmywaku w drużynie walczącej o utrzymanie, to też nie da zbyt wiele. Natomiast van Amersfoort nie pasuje ani do jednej, ani do drugiej kategorii. Jego Heerenveen było średniakiem, ale nie drżało o byt. Ponadto Holender grał tam dość regularnie – wystąpił w 28 meczach i choć czasem były to tylko końcówki, to jednak uzbierał blisko 1200 minut, strzelił cztery gole i dorzucił trzy asysty.
Dodatkowo nie mówimy o dziadku, który zaraz skończy karierę i przyjechał do nas tylko po to, by jeszcze chwilę fajnie pożyć, pozwiedzać Kraków i zrobić parę zdjęć. Van Amersfoort ma 23 lata, tak więc sporo grania przed nim i Cracovia może wiązać z nim przyszłość. Czy to u siebie w klubie, czy to w związku ze sprzedażą.
Wspomnieliśmy: van Amersfoort już dał jakiś konkret, z pomocą rykoszetu przeciwko Dunajskiej Stredzie, ale już nawet nie mówiąc o tym, widać, że ma pojęcie o grze w piłkę. Jest niezły technicznie, dość dynamiczny, z ciągiem na bramkę, chyba nie brakuje mu boiskowej inteligencji. Tak, to zdecydowanie najciekawszy ruch Cracovii i kto wie, być może jeden z najciekawszych w lidze.
BLOTKA: skrzydłowy
Probierz ma wspomniany komfort i nie chcemy się specjalnie czepiać, ale jeśli gdzieś Pasy mogłyby dodać coś ekstra do składu, to jest to pozycja skrzydłowego. Na dziś klasycznych graczy boku boiska Cracovia posiada właściwie trzech: Hancę, Wdowiaka i Cecaricia, do którego trudno mieć na razie większe przekonanie. Jest jeszcze Mihalik, ale on – mówiąc eufemistycznie – nie żyje dobrze z Filipiakiem i może w Cracovii nawet już nigdy nie zagrać. Można też wspomnieć o 18-letnim Piku, natomiast to chłopak mało doświadczony i właśnie: jeżeli dodamy do tego przeciętnego Cecaricia, wciąż chimerycznego Wdowiaka, to nie jest w Cracovii jakoś specjalnie różowo. Czarno też nie, spokojnie, ale rezerwy widzimy.
Gdyby udało się wziąć jeszcze gościa, który rzeczywiście zrobiłby różnicę na już, blotka poszłaby w zapomnienie. Można oczywiście kręcić nosem na każdą inną pozycję, że ktoś za słaby, że ktoś za stary, że obcokrajowiec, ale Cracovia porusza się w określonych ramach finansowych i na tym tle wypada porządnie.
ROZDAJĄCY: Michał Probierz
Być może każdy trener w PKO Bank Polski Ekstraklasie marzy o takiej władzy, jaką ma Michał Probierz. Ktoś może być bardziej zadowolony z przelewów, jakie dostaje co miesiąc na konto, ale podobnej władzy nie ma nikt. Ludzie, Probierz jest w Cracovii wiceprezesem! Ma realny wpływ na kolejne działania klubu, kreuje politykę transferową, Filipiak widzi w nim trenera na długi czas. Probierz może sobie pozwalać na rewolucje kadrowe, cieszy się ogromnym zaufaniem. Przecież falstart z zeszłego sezonu nie był pierwszym, odkąd w Krakowie jest Probierz. W sezonie 17/18 drużyna też wystartowała słabo, jeśli nie słabiej i wyobrażamy sobie, że Filipiak mówi: „dwa razy to samo, nie zdzierżę tego, proszę się pakować.” A jednak takie słowa nie padły i to się właścicielowi ostatecznie opłaciło.
Probierz jest w pucharach, zaczął je nieźle, ale tak naprawdę wciąż ma w Cracovii wiele pracy. Za ogromnym zaufaniem stoi wielka odpowiedzialność, bo gdyby trenerowi nie udał się ten projekt, na co mógłby narzekać? Brakuje mu tylko nieograniczonego budżetu transferowego, ale przecież takiego nie ma u nas nikt, wszyscy oglądają każdą złotówkę bardzo dokładnie. Poza tym Probierz ma być może i wszystko, by kręcić dobre wyniki.
Owszem, odejścia Hernandeza i przede wszystkim Cabrery bolały, natomiast znów: Filipiak nie zostawił Probierza na lodzie i zmiennicy przyszli szybko. Dlatego można od Probierza wymagać i na pewno on sam od siebie też wymaga bardzo dużo. Ważne, by Cracovia tym razem dobrze weszła w sezon ligowy, nie zaliczyła falstartu i nie musiała potem gonić czołówki. Jeśli się tak stanie, może być z Pasami w tym sezonie naprawdę pozytywnie.
DŻOKER: Mateusz Wdowiak
Meczu z Dunajską Stredą nie zaczął w pierwszym składzie i chyba musi się pogodzić z myślą, że przynajmniej na początku sezonu nie będzie przybijał piątek z rywalami na środku boiska. Natomiast Wdowiak wciąż może być dla Cracovii przydatny. W zeszłym sezonie strzelił trzy bramki, dołożył cztery asysty i trzy kluczowe podania. Prosta matematyka: miał udział przy dziesięciu golach, a Cracovia tak dużo nie strzelała – 45 trafień – więc ogólny procent Mateuszowi wychodzi spory. Przy około co piątym trafieniu maczał palce.
Natomiast Wdowiak musi popracować nad stabilizacją formy. Patrzymy w jego noty i widzimy, że raz potrafił dostać trzy trójki z rzędu, by za chwilę odpowiedzieć trzema szóstkami. Poza tym pamiętamy to z samego boiska. Wdowiak umiał rozbić właściwie w pojedynkę Wisłę Płock, strzelając dwa razy, by potem kazać czekać na kolejnego gola z trzy miesiące. Cóż, jeśli Mateusz chce odzyskać pierwszy skład, musi pokazać, że Probierz może na niego liczyć zawsze i wszędzie.
ŚWIEŻAK: Kamil Pestka
Relacje Pestki z Probierzem nie należą do najprostszych. To nie jest tak, że szkoleniowiec Pasów jest wielce zakochany w umiejętnościach lewego obrońcy i chciałby go wystawiać, nawet gdyby do jego gabinetu zapukał Filipiak i stwierdził: „Michał, a może weźmiemy Marcelo?”. Nie, na linii Pestka-Probierz wiele się działo. I tak jeszcze w sezonie 17/18 obrońca grał dość regularnie, ponieważ wystąpił w 20 meczach i uzbierał na boiskach ligowych blisko 1700 minut. Natomiast po meczu z Bruk-Betem, gdy Pestka skupił się na machaniu rękami, zamiast na graniu, Probierz stwierdził: – Nie może się tak zachowywać. Jeśli chce sędziować, niech zapisze się na kurs. Po tych słowach Pestki nie było dwukrotnie w kadrze meczowej. Owszem, wrócił na samą końcówkę sezonu, ale jego pozycja zaczęła słabnąć.
Przyszłe nowe rozgrywki i dla Kamila po prostu zabrakło miejsca w planach Probierza. Jeszcze w dwóch pierwszych spotkaniach Pestka wystąpił, ale potem wędrował między ławką rezerwowych a trybunami. Mieliśmy w perspektywie Euro U21 i Pestka chciał regularnej gry w innym klubie, ale… Probierz kręcił nosem, twierdząc, że potrzebuje szerokiej kadry. I tak naprawdę, gdyby nie Czesław Michniewicz, który namawiał szkoleniowca na wypożyczenie obrońcy, Pestka mógłby gnić w pozycji siedzącej cały sezon. A tak w końcu udało mu się wyrwać do Chrobrego Głogów i zagrać rundę.
Też dzięki temu na Euro wyglądał bardzo przyzwoicie, dość powiedzieć, że portal Goal.com wybrał go do jedenastki rundy grupowej turnieju. Pestka po powrocie do Cracovii wskoczył do pierwszego składu, wyszedł na Dunajską Stredę i… wyglądał słabo, nie nadążał, był spóźniony, jego stroną padł gol, dostał zmianę w przerwie. Natomiast na razie nie powinno go to kosztować miejsca w pierwszym składzie. Inni młodzieżowcy w zespole Probierza są w większości bardzo niedoświadczeni, najwięcej „ogłady” wydają się mieć Kanach i Strózik, co trochę mówi.
POTENCJALNY SKŁAD
Pierwsza jedenastka, która wyszła na mecz z Dunajską Stredą, nie była oczywiście przypadkowa. Tak ma wyglądać Cracovia. No, przynajmniej na początku sezonu.
OKIEM SZATNI: Janusz Gol
Obecne przygotowania – bardziej siatkonoga z trenerem Urbanem czy maraton z niedźwiedziem na plecach z trenerem Czerczesowem?
Myślę, że maraton z trenerem Czerczesowem. Okresy przygotowawcze pod wodzą Czerczesowa były ciężkie, ale potem przychodziły wyniki w lidze.
Który z piłkarzy z twojej drużyny robi największe wrażenie podczas tej przerwy?
Na pewno młodzież próbuje się nam dobierać do skóry, oni robią progres i też będą bardzo potrzebni, w końcu musi grać jeden młodzieżowiec. Liczymy na nich. Taki Kamil Pestka był częścią reprezentacji U21, która zagrała dobre mistrzostwa, choć odpadła w grupie. Mam nadzieję, że Kamil zebrał doświadczenie i pomoże nam w lidze.
Czego wam brakuje, by w tym sezonie zostać mistrzem Polski?
Przynajmniej jednego punktu więcej niż druga drużyna! Musimy być przede wszystkim skuteczni, bo w tyle potrafimy się dobrze bronić i tak wygrywać mecze. No i właśnie: żaden z nowych napastników nie strzelił jeszcze bramki, ale czekamy, aż będą to robić w pucharach i w lidze.
Dlaczego nie obawiacie się spadku?
Nie możemy o tym myśleć. Mieliśmy dobry ostatni sezon, drużyna nabrała doświadczenia, myślenie o spadku to nie jest to, czego my chcemy. Chcemy grać wysoko i walczyć o największe cele.
Które miejsce na koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo, by uczcić sukces?
Na pewno byłoby to mistrzostwo Polski. Natomiast osiągnięcie tego samego rezultatu co w zeszłym sezonie, też byłoby fajną sprawą.
OKIEM EKSPERTA: Michał Trela („Przegląd Sportowy”)
Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie podobało?
To, że szybko przeprowadzono transfery – zanim drużyna pojechała na pierwszy obóz, wszyscy nowi zawodnicy byli już w kadrze. Poza tym Cracovia była przygotowana na ubytki, wiedziała co robić, poszukiwanie zastępstw Cabrery i Hernandeza nie trwało dwa miesiące.
Co ci się podczas tej przerwy najbardziej w klubie nie podobało?
Powiem o sportowych sprawach. Cracovia, mimo chęci zbudowania silnego zespołu, straciła dwóch zawodników, którzy zagwarantowali jej połowę goli w zeszłym sezonie.
Którym transferem jarasz się najbardziej?
Pellego van Amersfoorta. Nie często 23-letni zawodnicy, którzy mają za sobą regularną grę w Eredivisie, trafiają do polskiej ligi. I to jeszcze piłkarze ofensywni.
Dlaczego Cracovia nie spadnie?
Bo ma mocną kadrę. Cracovia kojarzyła się z notoryczną grą o utrzymanie, ale Michałowi Probierzowi udało się zbudować zespół solidnie obsadzony na każdej pozycji. W wypadku kontuzji zawsze ma kto wskoczyć do podstawowego składu i jest sporo drużyn o słabszym potencjale.
Dlaczego Cracovia nie zostanie mistrzem Polski?
Gdyż mimo wszystko ma za słabą ofensywę. Gdyby przeprowadziła te transfery, które zrobiła w lecie, ale jeszcze zachowała Cabrerę i Hernandeza, wówczas byłoby można myśleć o mistrzostwie Polski. Przyszli jednak zawodnicy, którzy do tej pory nie strzelali za wielu bramek. Mówi się, że ofensywą wygrywa się mecze, a defensywą mistrzostwa, natomiast z przodu coś jednak trzeba mieć, a wydaje się, że Cracovia ma tego za mało.
OKIEM ANKIETOWANYCH
GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM
W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…
Zaczynają z damą i waletem na ręce. To dobry początek, bo raz, że można liczyć na jakieś niezłe pary, ale dwa – niewykluczony jest strit. I tak mniej więcej widzimy Cracovię. Jest przygotowana do sezonu, zbudowana z pomysłem. Natomiast nie raz, nie dwa było z tym klubem podobnie, więc lepiej poczekać i sprawdzić, czy tym razem nie będzie falstartu. Jeśli nie, wszystko powinno skończyć się dobrze, czyli w okolicach podium.
Fot. FotoPyk/400mm.pl