Znacie nas i wiecie, że tzw. strefa mieszana nie jest naszym ulubionym miejscem na stadionie, ale uznaliśmy, że po takim meczu warto jednak posłuchać wypowiedzi naszych piłkarzy. Konkretnie kapitana zwycięskiej drużyny biało-czerwonych, Dawida Kownackiego. Zapraszamy!
O zmarnowanej sytuacji:
Miałem jedną, pod koniec pierwszej połowy, ale bramkarz dobrze się ustawił i instynktownie obronił. Poza tym, przy niektórych dośrodkowaniach byłem może delikatnie spóźniony albo piłki były za mocno zagrane, ale to nie jest najważniejsze, czy ja miałem sytuacje, czy nie. Liczą się trzy punkty na początku.
O pomyśle na dzisiejsze spotkanie:
Wydaje mi się, że ze zbyt dużym respektem do przeciwnika zaczęliśmy to spotkanie. Bardzo pomógł nam gol na 1-1, który padł w takim momencie, w którym w ogóle się na niego nie zapowiadało. To był nasz słabszy okres. Ja z Sebą Szymańskim zmieniliśmy się wtedy pozycjami, co wprowadziło trochę dezorientacji w szeregach przeciwnika i Szymek miał trochę miejsca – zdecydował się na uderzenie i super, że to wpadło. Poczuliśmy się trochę pewniej, na bok zeszła presja i ten respekt. Zaczęliśmy grać w piłkę. Przez pierwsze dwadzieścia minut bardziej ją wybijaliśmy, a później te akcje fajnie się zawiązywały. Nie baliśmy się grać od bramkarza, z piątki. Myślę, że to zwycięstwo w dobrym stylu, choć większość czasu byliśmy w defensywie. Ale taki jest nasz styl – mówiliśmy o tym już wcześniej. Przede wszystkim dobra, skuteczna obrona całym zespołem i szukanie swoich szans w kontrataku. Tak się stało.
O grze Lukebakio:
Nie ja jestem od oceniania, ale wiadomo, że to mój kolega z drużyny, choć pewnie już były, bo zmieni klub albo wróci do Watfordu. Przez pierwsze dwadzieścia minut narobił trochę szumu, ale Kamil Pestka poradził sobie z nim bardzo dobrze. Można powiedzieć, że przykrył go czapką! Nie pozwolił mu rozwinąć szybkości i pokazać dryblingu. Widać było, że trochę się męczył, bo nie miał tyle przestrzeni. Bo my też dobrze Belgów przeanalizowaliśmy – wiedzieliśmy, że lubią grać z kontry, więc będą grać piłki za plecy naszych obrońców i tam rozwijać swoją szybkość. Ale dzisiaj nie mieli takiej okazji. Wiadomo, że są dobrzy zawodnicy, zaawansowani technicznie, ale byliśmy agresywni, blisko nich i ani Lukebakio, ani reszta nic nie zrobiła.
O tym, że drużynie pasuje gra z silnymi rywalami:
Na to wychodzi. Jesteśmy taką drużyną, że nie mamy w swoim zespole zawodników, którzy będą kreować grę jak inne reprezentacje, ale wyciskamy ze swoich możliwości tyle, ile możemy. Trener ze swoim sztabem tak to poukładał, że nie szukamy nie wiadomo czego. Czegoś, czego nigdy nie graliśmy i nie potrafimy tego robić. O to w tym wszystkich chodzi, żeby na boisku robić to, co potrafimy najlepiej. Nie ma sensu tu nic zmieniać, szukać kwadratowych jaj. Kibice mogą powiedzieć, że cały czas gramy defensywnie, ale popatrzy na to, jak trudno nam strzelić bramkę. Dzisiaj pierwsza padła po ładnej akcji Belgów, ale drugą praktycznie strzeliliśmy sobie sami – był błąd w wyprowadzeniu, który nie powinien się zdarzyć, a później stały fragment i też źle zareagowaliśmy. Poza tym, Belgowie nie zrobili zbyt wiele. I tyle. Przeciwko nam gra się ciężko, bo nie broni tylko czterech obrońców i defensywny pomocnik – bronią wszyscy, zaczynając ode mnie. To jest klucz, że jesteśmy monolitem. Również poza boiskiem, bo atmosfera jest świetna i pójdziemy za siebie w ogień.
Fot. FotoPyK