Nie, nie na boisku. Na boisku było tak:
Bartosz Śpiączka zaliczył trochę inny, aczkolwiek równie efektowny hat-trick. Akurat wyszło tak niefortunnie, że nie pomógł GieKSie w utrzymaniu, ale tak czy siak swoje zrobił – podtrzymał passę.
Zapytacie jaką, do cholery, passę. GKS skompromitował się spadając z ligi, a my tutaj o jakiejś passie.
No, ale ta passa akurat do tego spadku pasuje jak ulał.
Panie i panowie, przed wami Bartosz Śpiączka. Napastnik, który:
– W 2017 roku spadł z Górnikiem Łęczna,
– w 2018 roku spadł z Bruk-Bet Termaliką,
– w 2019 roku spadł z GKS-em Katowice.
– w 2020 spadnie z kolejnym naiwniakiem, który zdecyduje się na jego usługi.
W międzyczasie kręcił nosem, gdy zgłosiła się Jagiellonia Białystok i wybrał Niecieczę. Serio. Teraz miał na nodze piłkę meczową – doliczony czas gry, kontra dwóch na jednego, możliwość przypieczętowania utrzymania katowiczan.
Oczywiście nie zastosujemy uproszczenia, twierdząc, że cała wina po stronie Śpiączki. Zawiódł, jasne, ale kilka punktów GieKSie zapewnił (Chojniczanka, Chrobry). Skompromitowała się cała drużyna, jednak kurczę – zaliczyć trzy spadki z rzędu też trzeba umieć!
Fot. Newspix.pl