Legia zwalnia wiosną trenera, zastępuje go szkoleniowiec tymczasowym i… Znacie ten scenariusz prawda? Ten film oglądaliśmy przecież w zeszłym roku, gdy Dean Klafurić wskoczył w buty Romeo Jozaka, a później szybko z tych butów wyskoczył. Teraz podobną drogę przechodzi Aleksandar Vuković i każdy zadaje sobie pytanie – czy z Vuko będzie tak samo? No to próbujemy znaleźć odpowiedź.
Dlaczego Vuković skończy jak Klafurić?
1. Bo też został trenerem Legii z przypadku.
Nie zrozumcie nas źle – to nie jest oczywiście tak, że Vuković ma wiedzę trenerską porównywalną z przeciętnym pasażerem pierwszej linii metra. Facet dostał licencję UEFA Pro, ma za sobą staże, pracował przy pierwszej drużynie. Natomiast, podobnie jak mister Klaf, nie został zweryfikowany na poważnym poziomie w dłuższej perspektywie czasowej. Czyli wymieniając argumenty “za” Vukoviciem chwytamy się wszystkich tych pompatycznych haseł – ma Legię w sercu, gość z charakterem, mówi “dzień dobry” Lucjanowi Brychczemu, potrafi krzyczeć “kurwa!” bez obcego akcentu. Natomiast o jego warsztacie można powiedzieć tyle, że w sumie czort wie, jak to z nim jest.
Może okazać się Kloppem z Banja Luki, a może okazać się warszawską odpowiedzią na Angela Pereza Garcię. Legia nie ma rzetelnych przesłanek merytorycznych za Serbem – może trafi, może nie. Jeśli wyjdzie, to super. Jeśli nie, to powtórka z rozrywki.
2. Bo praca jako trener tymczasowy nie jest tym samym, co praca jako trener na stałe.
Głównym zadaniem dla trenera tymczasowego jest spuszczenie ciśnienia z szatni. Otwarcie wszystkich okien na oścież, rzucenie kilku żartów do zawodników, stwierdzenie na konferencji “u mnie każdy zaczyna z czystą kartą i każdy dostanie szanse”. Piłkarze w takim momencie reagują… no, jak to piłkarze. Nagle chce im się grać, InStat wariuje od liczby przebiegniętych sprintów. Nowy trener jest fajnym misiem-pysiem, bo na treningach robimy coś innego, a i nie krzyczy tak, jak ten poprzedni. Każdy nowy szkoleniowiec jest fajny, bo nie jest tym starym.
Tylko później przychodzi zderzenie z rzeczywistością. Trener tymczasowy zostaje po prostu trenerem, czar pryska, płatki róż znikają i zaczyna się szara rzeczywistość.
Legia przyspieszy w wyścigu po mistrzostwo? Kurs na mistrzów Polski w Szczecinie – 1,58 od ETOTO
3. Bo Mioduski szybko się rozmyśla.
Ze świecą szukać obecnie człowieka w polskiej piłce, który tak szybko zmienia stanowisko. Jednego dnia stoi murem za trenerem, drugiego wręcza mu wypowiedzenie. W poniedziałek jest fanem chorwackiej myśli szkoleniowej, we wtorek już wzdycha do modelu portugalskiego. Rano chce budować klub na gwiazdach, wieczorem wypytuje ilu chłopaków z akademii nadaje się do pierwszej drużyny.
Oczywiście istnieje szansa, że Mioduski nagle zacznie realizować tę swoją wizję, o której mówi od dawna. Czyli wreszcie postawi na plan długofalowy. Natomiast mówimy tu o facecie, który na przestrzeni ostatniego roku zwolnił trzech trenerów.
Dlaczego Vuković nie podzieli losu Klafuricia?
1. Bo zna bolączki tego zespołu
Vuković nie jest gościem z kosmosu. To w gruncie rzeczy facet twardo stąpający po ziemi, który czasami w emocjonalnym afekcie zachowuje się irracjonalnie. Natomiast on przez ostatnie lata obserwował Legię z bliska. Widział co tu nie gra, obserwował źle działające mechanizmy, mógł wyciągnąć wnioski z czyichś porażek. Być może niektórzy będą twierdzić, że lepiej gdyby trenerem Legii został trener z zewnątrz, który nie jest przywiązany do pewnych nazwisk i każdego z zawodników będzie traktował identycznie. Ale mistrzom Polski chyba właśnie nie potrzebna opcji typu “Zagraniczny trener wymyślił jeden prosty trik, czym wkurzył pozostałe piętnaście drużyn! Zobacz jak!”, a rozsądku i spokojnej ewolucji.
Wygrane Legii z Pogonią to już element stały Ekstraklasy. Legia ogra Pogoń do zera? Kurs w ETOTO – 2,85
2. Bo jest legionistą.
I już nie chodzi nam o to, że Vuković wpoi piłkarzom czym jest gra z “eLką” na piersi. Chodzi o większe zaufanie ze strony władz. Oczywiście przykład Ivana Djurdjevicia w Lechu pokazuje, że gdy jest źle, to na bok schodzą sentymenty. Niemniej, naszym zdaniem Mioduski będzie w stanie wybaczyć Vukoviciowi więcej niż Klafuriciowi. Właśnie przez wzgląd na to, że ma do czynienia z facetem, którego kibice darzą dużym szacunkiem. I choćby dlatego nie wyleci przy pierwszym potknięciu. Ale to nie znaczy, że wybaczone zostanie mu potknięcie drugie czy trzecie.
3. Bo budżet.
Nie jest tajemnicą, że jednym z kluczowych czynników, przez które Legia postawiła na wariant z Vukoviciem, jest aspekt ekonomiczny. Serb jest po prostu relatywnie tanim trenerem. To już nie te czasy, gdy Legia mogła płacić trenerowi ponad 150 tysięcy złotych miesięcznie. Mistrzów Polski na to nie stać. Podobnie jak nie stać ich na zwalnianie kolejnego trenera i dokładanie do listy płac kolejnego magika. Prezes Mioduski będzie się musiał zatem piętnaście razy zastanowić przed kolejnym zwolnieniem.
***
O Legii co tydzień możecie posłuchać na antenie WeszłoFM w audycji “Czarna eLka”. W tym tygodniu gośćmi Wojciecha Hadaja byli Mateusz Rokuszewski oraz Michał Kocięba:
fot. FotoPyk