To nieprawdopodobne, przeczące już w zasadzie rachunkowi prawdopodobieństwa, ale znowu się stało: Widzew zremisował. Dziewiąty kolejny mecz. Tym razem w meczu na szczycie z Radomiakiem Radom. Aby było zabawniej, choć to kolejna strata punktów, tak RTS wciąż pozostaje w strefie premiowanej awansem. Druga liga styl życia.
Źródło: 90minut.pl
Widzew zaczął doskonale, od huraganowych ataków, które przyniosły rzut karny już w piątej minucie. Ale jak nie idzie, to nie idzie: Daniel Mąka, kapitan widzewiaków, spudłował. To był szczęśliwy dzień Mąki, który po dwóch kwadransach musiał zejść z powodu kontuzji. Zmarnoana jedenastka nie podcięła jednak łodzianom skrzydeł, bo zagrali w pierwszej połowie bodaj najlepszy futbol za kadencji Jacka Paszulewicza – może wciąż było za dużo idiotycznych wrzutek nie wiadomo do kogo, ale Radomiak nie stworzył w zasadzie zupełnie nic, a RTS powinien prowadzić. Groźnie z dystansu strzelił aktywny przez cały mecz Wolsztyński, to on również próbował strzałem z półwoleja w 36 minucie. RTS strzelił też bramkę, ale ze spalonego. Wyróżniał się w środku pola Kato, który dwoił się i troił, przerywając akcje Radomiaka i nieźle napędzając akcje Widzewa – aż zastanawialiśmy się czy nie było opcją przesunąć go jeszcze wyżej, by tutaj zrobił różnicę jednym groźnym podaniem.
Druga połowa to jednak nie pierwszy tej wiosny przykład spotkania, w którym Widzew wygląda, jakby stracił siły. Zamiast przyszpilić rywala, to goście zaczęli dochodzić do głosu. Nieźle uderzył jeszcze Michalski po kolejnej dobrej akcji Wolsztyńskiego, ale później swoje okazje miał Radomiak, gdzie do głosu doszedł w szczególności Leandro, ale zabrakło mu skuteczności. Raz po bombie Makowskiego Wolański wypluł piłkę przed siebie i powinien zostać pokarany, ale zdołał się pozbierać i zatrzymać dobitkę. W 83 minucie potężnie uderzył Filipowicz, ale w ostatniej chwili wślizgiem piłkę do rykoszetu zmusił wszędobylski Kato. Widzew mógł jeszcze w samej końcówce strzelić gola, ale Zieleniecki nie trafił w piłkę w polu karnym Radomiaka.
Rywale do awansu rywali łódzkiego szlagieru zagrali dzisiaj w kratkę. Olimpia Grudziądz zebrała 0:3 od Gryfa Wejherowo, ale swoje mecze wygrały GKS Bełchatów (z ROW-em Rybnik 1:0) i Elana Toruń (2:1 ze Skrą Częstochowa). Radomiak może być umiarkowanie zadowolony, remis w Łodzi oznacza pięć punktów przewagi nad peletonem, co powinno wystarczyć, nawet punktując tak miernie.
Radomiak – Błękitni Stargard
Pogoń Siedlce – Radomiak
Radomiak – Siarka
Górnik Łęczna – Radomiak
Z kolei Widzew wygrał wiosną tylko jeden mecz. Widzew ma potężny problem ze strzelaniem bramek. Ale choć w normalnej lidze taka forma powinna już poważnie utrudnić szanse na awans, tak w II lidze RTS wciąż ma karty w swoich rękach. Ale z całym szacunkiem dla absurdalności tego wyścigu żółwi, naszym zdaniem mimo wszystko na samych remisach promocji nie zrobi – musi wreszcie coś wygrać. Do końca zostały mu cztery mecze.
Skra – Widzew
Widzew – Ruch
GKS Bełchatów – Widzew
Widzew – Olimpia Grudziądz
Widzew – Radomiak 0:0
***
POZOSTAŁE MECZE ŚRODOWE W II LIDZE:
Górnik Łęczna – Pogoń Siedlce 1:2
Nakrosius 90 – Wichtowski 22, Margol 70
Błękitni – Siarka 3:0
Brzeziański 23, Rogala 36, Ostrowski 60
Elana – Skra 2:1
Kościelniak 64, Kryszak 81 – Nocoń 62 (k)
Resovia – Ruch 1:0
Domoń 76
ROW Rybnik – GKS Bełchatów 0:1
Ryszka 81
Gryf – Olimpia Grudziądz 3:0
Koziara 10, Pietroń 55, Wicki 88 (k)
Stal Stalowa Wola – Olimpia Elbląg 1:0
Trąbka 53
Znicz – Rozwój 0:2
Andrzejczak 26, Musiolik 90
Fot. NewsPix