Mówię to od wielu lat. Nie ma sensu grać o trzecie miejsce. Nie jest istotne – to słowa Van Gaala po porażce Oranje z Argentyną. Robben też uderzył w podobny ton i stwierdził, że Holandia powinna wracać do domu, a on sam nie myśli nawet o starciu z Brazylią i prawdopodobnie nie będzie. Canarinhos? Pewnie oficjalnie będą przekonywać, że chcą tego meczu, bo da im możliwość choć w drobnym stopniu zmazać plamę Mineirazo. Ale tak naprawdę ta kadra powinna być już spakowana i wymeldowana z hotelu. Kończ waść, wstydu oszczędź, te klimaty, a nie dalsze ganianie po murawie. Ludzie nie chcą ich oglądać, na pewno nie w kraju.
Granie o brąz to mecz zbitych psów, co doskonale widać i w tym roku. Skompromitowana, rozbita Brazylia kontra zdemotywowana, zmęczona Holandia, pewnie grająca drugim składem. Van Gaal oglądający spotkanie znad partii FM-a na smartfonie (oczywiście United) kontra Scolari oglądający mecz znad gazety “Dam pracę”. Cztery lata temu Niemcy tak poważnie potraktowali granie o brązowy medal, że w pierwszym składzie znaleźli się Butt, Aogo czy Cacau, a fundamenty drużyny z Lahmem i Neuerem na czele wylądowały na ławie.
Mecz o trzecie miejsce to taki mundialowy odpowiednik Ligi Europy. Wielcy nie chcą w nim grać, mają to gdzieś. Gdy w tym starciu mierzy się Korea, Turcja, Chorwacja to oni mają motywację, tak samo jak kluby z lig drugiego szeregu grają na całego w LE. Ale ci, którzy przyjechali wygrać wszystko, do pewnego stopnia składają broń. Niemal pokazowo potrafią olewać ten mecz, tak jakby zażarta walka o brąz, a nie o pełną pulę, uwłaczała ich godności.
Grają o brąz, o medal mistrzostw – tak, to brzmi nieźle. Ale tak naprawdę stawka jest inna, bo grają tylko o to, kto okaże się mniej, wybaczcie, chujowy. O nic więcej. Brazylia i Holandia mają bardzo mało do wygrania, a wiele do przegrania. Ale to nic, największym problemem jest to, że to gloryfikowany mecz Kostaryka – Polska. Bez względu na wynik, ani jedna ani druga drużyna nie może wygrać już turnieju. A wokół tego kręci się cała zabawa, to nakręca temperaturę spotkań. Tu natomiast stworzono nam granie o jakieś pomniejsze trofeum, kolejny raz wypisz wymaluj LE.
Mecz o trzecie miejsce nie zostanie zlikwidowany prawdopodobnie nigdy. Ma za długą historię. W Polsce też osób, które poparłyby jego usunięcie nie znalazłbym pewnie za wiele, bo w ten sposób skreślalibyśmy niejako własne osiągnięcia, a więc dwukrotnie ogranie silnych zespołów w grze o medal. Tylko czy to mówi sentyment czy rozsądek? U nas mecz z Brazylią z 1974 to legenda. Za granicą? Wybierany jednym z najgorszych starć o brąz w historii turnieju i tylko z tego powodu pamiętany.
Jestem tu z Van Gaalem. Z Loewem. Z Robbenem. Niech przegrani jadą na wakacje, a nie oglądają z ławki jak rezerwowi mierzą się w starciu nie pasującym klimatem do imprezy. Każdy z pozostałych 63 meczów bowiem może przybliżyć do wygrania mistrzostw, ten bubel? Jest pustym przebiegiem.
Leszek Milewski