Czas już się na to przygotować. Do końca mistrzostw zostały dwa mecze i nim się obejrzymy, na ekrany telewizorów wjedzie banda ludzi umownie nazywana ligowcami. To już naprawdę za moment. Zniknie Studio Plaża, zniknie Engel, pozostanie MacGyver w TVP, ale komu się będzie chciało oglądać telewizję po północy, kiedy tak naprawdę nie będzie już żadnych meczów. Zostanie pustka. Mundial się skończy, a nam przede wszystkim będzie brakować:
1. Ciekawostek Macieja Iwańskiego, szczególnie tych o holenderskich ciężarówkach i kostarykańskich bananach.
2. Technologii Goal-Line, to znaczy tych prześmiesznych obrazków z pierwszych dni mistrzostw, kiedy skonsternowany Jacek Jońca w jednej chwili wołał “nie ma gola!”, a w drugiej “a jest, tak jest gol!”.
3. Meczu Japonii z Wybrzeżem Kości Słoniowej o trzeciej w nocy, bo tylko to spotkanie potrafiło odróżnić mężczyzn od chłopców. Poza tym to taka pora, że oglądając spotkanie w gronie znajomych, można było zaobserwować ciekawe sceny.
4. Dni z Antkiem Piechniczkiem. Tak, to było tak wielkie wydarzenie, że choć nie postawiono kominka, eksperci TVP stawali na rzęsach, by słynnego selekcjonera udobruchać. Były opowieści o 82 i urywki meczu Polska – Włochy przed pierwszym półfinałem. Były też wyliczenia Szczepłka, że Antek jest genialny, bo razem we wszystkich reprezentacjach uzbierał ponad sto meczów.
5. Marsylianki. No generalnie kilku fajnych hymnów. Rosji, Włoch itd. Zabraknie też kilku zabawnych scen, jak przed meczem Francji z Hondurasem, kiedy hymnów… nie było. Orkiestra nie dojechała.
6. Crazy Froga z Meksyku, czyli trenera Herrerę. Mundial pokazał, że szkoleniowcom z obu Ameryk daleko do harcerzy, a to, co robił ten sympatyczny grubasek na ławce rezerwowych powinno zostać wybrane do TOP10 mistrzostw. I jeszcze te selfie z zawodnikami. Wesołek!
7. Bufona o prymitywnej twarzy. No dobra, van Gaala za chwilę zobaczymy w Manchesterze, ale kto mu wygarnie tak jak zrobił to Tomasz Wołek? Kto pod nazwiskiem i przed kamerą powie wprost, że bufon z prymitywną twarzą nadaje się co najwyżej do tarcia chrzanu? Będzie więc brakowało nam i van Gaala, i Wołka. To taki ekspert, że kolejnych opowieści o dzieciach Rivaldo wysłuchamy dopiero przy okazji najbliższego Copa America (w założeniu, że są w TVP).
8. Walki gołej dupy z batem, czyli meczów Hiszpania – Holandia i Niemcy – Brazylia. Takie mecze się zdarzają – jasne, ale nie w takim momencie, nie w turniejach o tej randze. Półfinał mundialu, gdzie gra gospodarz turnieju to przecież nie sparing Ruchu z Żyliną.
9. Nocek z MacGyverem. Tak, to też element mundialu. Trzy mecze dziennie, kilka magazynów, a na koniec Richard Dean Anderson budujący elektrownię atomową ze sznurowadła. Kosmos!
10. Meczów fazy grupowej. To była najfajniejsza część mundialu. Mecz gonił mecz, co kilka dni mieliśmy gola mundialu, a faworyci dostawali taki wpierdol, że było jak w pudełku czekoladek Forresta Gumpa, kiedy nigdy nie wiedziałeś, co wyciągniesz, bo ciągle za rogiem czaiła się niewiadoma.
11. Diego Maradony w wykonaniu Szpakowskiego i Bońka z Hondurasu, o którym Jacek Jońca wspomniał w czasie transmisji z pięćdziesiąt razy. Swoją drogą to niesamowite, że tak wielkie nazwiska zagościły na turnieju w Brazylii.
12. Latających talerzy Jorgosa. Grecja grała słabo, dalej tkwi w erze antyfutbolu, ale jak jesteś restauracji Paros, gdzie co chwilę ktoś rozbija ci na głowie talerz, to nie możesz być za Kostaryką.
13. Kilku genialnych prasowych okładek. Niektóre – absolutnie mistrzowskie, inne śmieszne, jeszcze inne totalnie głupie, ale też miały swój urok. Np. ta z tytułem “Sin Vaselina” po meczu Niemcy – Brazylia.
14. Reklamy z Pele. Tej z Tołdasomaamigo de Polonia…
15. Internetowych memów. Tych z Howardem, Ochoą, z Sabellą, no generalnie ten mundial był kopalnią prześmiesznych internetowych obrazków. Przed mistrzostwami pisaliśmy, że to pierwsze mistrzostwa ery Twittera i wszystko się sprawdziło. 20 lat temu kto by pomyślał, że Lavezzi zrobi sobie telefonem selfie i wrzuci do Internetu zdjęcie, gdzie w tle chodzi goły Zabaleta…
16. Analiz Jerzego Engela. To szalenie ważne, żeby wiedzieć, że najmocniejszą stroną Ekwadoru jest kolektyw.
17. Było już o Jacku Jońcy, ale wspomnijmy o nim jeszcze raz. Tak, jego też będzie nam brakowało. Nie pamiętamy, co złe. Wspominać będziemy tylko to, co dobre. “Żartowałem…”.
18. Tweetów Marcina Krzywickiego.
19. Fantazji Kostaryki.
20. Kolumbijskiej cieszynki i Jamesa Rodrigueza, chociaż jego zaraz będziemy oglądać w topowych ligach.
21. Wesołej twarzy Afryki, gdzie jak zawsze pieniądze przyleciały transporterem w gotówce, działacz dostał w pysk od piłkarza, piłkarze Kamerunu pobili się na boisku. Patologia. Ale tacy ludzie też są potrzebni.
22. Algierskiej nawałnicy. Ten mecz z Niemcami prędzej czy później obejrzymy jeszcze raz.
23. Mundialowych zjebów i wszelkiej maści Januszy. Mundial to jedyny czas, kiedy o piłce pogadasz z taksówkarzem, gościem w kiosku i menelem z Pawilonów.