Przeżyjmy to jeszcze raz. Dariusz Szpakowski, który kilka dni temu zrobił nam na antenie wykład, jak wymawiać nazwiska zawodników i jak robić to, by było najbardziej naturalnie dla danego kraju (np. de Brajne w pierwszej połowie, de Brajn w drugiej – w końcu wszyscy wiemy, że wymowę nazwisk zmienia się najczęściej w przerwie), wczoraj poszedł jeszcze dalej. Przygrzany uciążliwym brazylijskim słońcem kilkakrotnie zobaczył na boisku samego Maradonę.
Współkomentujący Grzegorz Mielcarski też miał wczoraj ciekawie…