Reklama

Jak co porażkę… Sa Pinto znajduje winowajców

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2019, 09:11 • 4 min czytania 0 komentarzy

Mieliśmy jeszcze pewne wątpliwości, ale dzisiaj one zniknęły. Ricardo Sa Pinto totalnie nie umie przegrywać. Totalnie. To jest poziom przedszkolaka, który przy pierwszej szachowej porażce wypieprza przez okno pionki i zarzuca dorosłemu oszukiwanie. To jest szczebel gracza w FIFĘ, który rozłącza się przy wyniku 0:2, wcześniej rzucając wiązankę o spisku producenta gry przeciw użytkownikom z Europy Wschodniej. To jest… To jest niewiarygodne. I powiedział to zresztą sam Pinto. 

Jak co porażkę… Sa Pinto znajduje winowajców

Świrował już na konferencji, podczas której władczym tonem nakazał wymieniać dziennikarzom sytuacje Lecha, później stwierdził, że ze stałych fragmentów to żadne sytuacje, a na końcu wypalił, że karny był kontrowersyjny. Ale to nie koniec! Gdy emocje opadły, Pinto uderzył ponownie, udzielając wypowiedzi oficjalnej stronie Legii, w której rzucił wprost: należał nam się karny, VAR znów milczał, sędziowie nas kręcą.

– To niewiarygodne – podsumował swoją wypowiedź Pinto i faktycznie, musimy się z nim zgodzić. To naprawdę niewiarygodne, że to kolejna porażka Legii, przy której winni są wszyscy, tylko nie sami legioniści.

Wróciliśmy do meczów, w których legioniści mieli ciężary i zauważyliśmy pewną prawidłowość: gdy Legia przegrywa, albo chociaż gra nieco słabiej, Pinto grzeją się styki.

Reklama

Dudelange: 

W 53. minucie sędzia nie podyktował dla nas ewidentnego rzutu karnego. (…) Jeżeli mogę komuś pogratulować, to sędziemu, który pomógł Dudelange awansować do kolejnej rundy. Doliczył do regulaminowego czasu gry cztery minuty, a skończył mecz wcześniej. Nie pozwolił nam wygrać, przepchnął rywali do kolejnej rundy.

Piast Gliwice w pucharze:

Jestem zaskoczony decyzjami sędziego i widzę, że arbitrzy w ostatnich spotkaniach podejmują dziwne decyzje. Moim zdaniem piłka choćby po strzale Carlitosa przekroczyła linię bramkową. Powinien być też rzut karny.

Cracovia: 

Drugą bramkę zawinił Cafu. Nie wiem, jak sędzia dysponujący systemem VAR mógł ją uznać. Moim zdaniem sędzia nie traktował obu drużyn tak samo. Nam bardzo często odgwizdywał faule, co przeszkadzało w płynnej grze. Rozumiem, dlaczego sędzia mógł podyktować rzut karny przeciwko nam. Dlaczego nie zmienił decyzji po obejrzeniu powtórki, nie mam już pojęcia. Tam był ewidentny spalony. Pierwsza żółta kartka dla Williama Remy’ego nie była słuszna.

Reklama

Przygotowywaliśmy się w Portugalii i na boisku bocznym. Trzeba zaakceptować to, co mamy. Klub nie jest w stanie zapewnić nam lepszych warunków. Nie mogliśmy nawet przejść się po płycie głównej, nie mówiąc o trenowaniu. Trawa była jak dżungla, co przeszkadzało w technicznej grze. Rozmawiałem na ten temat z prezesem. Wiem, że pracownicy klubu robią wszystko, by było w jak najlepszym stanie. Dziś jednak bardziej przeszkadzało, niż pomagało nam w grze.

Pogoń Szczecin: 

Rywale nie zasłużyli na wygraną, bo byliśmy lepsi w większości aspektów.

A pamiętajmy, to mecz, w którym Legia odebrała naprawdę srogą lekcję futbolu. Tak naprawdę spośród porażek w miarę logicznie Pinto wypowiadał się tylko po 1:4 z Wisłą Płock, wówczas trzasnął bon motem, że Pazdan jeszcze nie jest gotowy do gry na 100 procent. Dlatego gdy kończyło się wczorajsze starcie Lecha z Legią, a na telebimach nadal wyświetlał się wynik 2:0, my rozsiedliśmy się wygodnie w fotelach, oczekując na to, co wymyśli Pinto.

Doszło do kombinacji ciosów, która łączy w sobie wszystkie firmowe uderzenia rodaka Jose Mourinho. Sa Pinto najpierw skonfrontował się z dziennikarzami. Potem stwierdził, że Lech nie zasłużył na wygraną, ze względu na brak sytuacji poza stałym fragmentami. Wreszcie wypuścił swojego stałego “finishera”, zaznaczając, że gol z rzutu karnego był kontrowersyjny.

Ale najlepsze doszło już w nocy. Na legia.com pojawiła się dodatkowa pomeczowa wypowiedź Pinto.

Przy wyniku 0:1 powinniśmy mieć rzut karny po faulu na Sebastianie Szymańskim. Oglądaliśmy tę sytuację wiele razy i nie mamy wątpliwości, że był faulowany. To kolejny raz, kiedy system VAR nie został wykorzystany. To niewiarygodne… Tak jak wspominałem przed meczem, chciałbym, żeby sędziowie byli sprawiedliwi i traktowali obie drużyny w ten sam sposób. Nie oczekuję niczego nadzwyczajnego.

My w sumie też już nie oczekujemy niczego nadzwyczajnego. Ani od Legii, ani od Pinto. Może jedynie od Komisji Ligi, która na razie uparcie udaje, że nie słyszy podważania uczciwości zawodów, które Sa Pinto manifestuje z imponującą regularnością – po każdym trudnym dla siebie meczu. Stawiamy stówę, że w Eurobiznesie po wdepnięciu na Wiedeń z hotelami zarzucał przeciwnikom piłowanie kości.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...