Kojarzycie taki globus, na którym nie ma Ameryki, Azji, Australii, w ogóle nic nie ma, a jest tylko Polska? No, to taki chyba stoi w budynku klubowym Legii, tyle że zamiast Polski namalowana jest wielka Portugalia. Trenera Wojskowi mają stamtąd, piłkarzy zimą ściągali głównie stamtąd, więc cokolwiek chce przekazać prezes Mioduski w mediach, to jednak Legia jest w dużej mierze portugalska. Teraz pytanie, czy będzie portugalska, ale też mistrzowska?
PRZEWIDYWANY SKŁAD
NAJWIĘKSZA ZMIANA
Dokładnie widać ją na grafice powyżej. Trener Sa Pinto chce obsadzić Michała Kucharczyka w tej rundzie w nowej roli prawego obrońcy – tak mówił choćby Piotr Kamieniecki z Legia.net, który był na zgrupowaniu zespołu i widział poczynania „Kuchego”. Pomocnik w sparingach grał właśnie na prawej stronie defensywy, bo z przodu może – przynajmniej na początku – zabraknąć dla niego miejsca. Pinto dziś woli tam Agrę, którego ściągnął zimą. Pewnie, widzieliśmy już takie metamorfozy, sztandarowym przykładem jest oczywiście Łukasz Piszczek, ale on przecież zmieniał pozycję, gdy był sporo młodszy od Kucharczyka. Miał wówczas 23-24 lata, piłkarz Legii w marcu zdmuchnie 28 świeczek. Kojarzymy go z wybiegania, ale czy z dobrej gry w obronie? Niezbyt, jeszcze w zeszłej rundzie, w meczu z Zagłębiem Sosnowiec, śmialiśmy się z jego pressingu oldboya.
WADA, KTÓRĄ UDAŁO SIĘ WYELIMINOWAĆ
Gdy Sa Pinto wkraczał do Legii, musiał sprzątać ogromny bałagan, który zostawiła chorwacka banda z Jozakiem i Klafuriciem na czele. Zespół nie był przygotowany pod żadnym względem – ani taktycznym, ani fizycznym. Pinto zarządził więc mocne treningi, takie jak zwykle odbywają się w okresie przygotowawczym. Była to jednak pomoc doraźna, przez którą zespół zaliczył fatalny mecz z Wisłą Płock, a w końcówce leciał trochę na oparach, męcząc choćby bułę z Piastem i Zagłębiem Sosnowiec. No, ale przerwa zimowa to już zupełnie inna para kaloszy. Zawodnicy dostali porządnie w kość, musieli biegać na przykład interwały przez całą długość boiska. I tak po 12 powtórzeń. Z tyłu głowy nie mieli jednak jeszcze wówczas ligi, tak jak jesienią, więc zakładamy, że ta praca przyniesie lepsze owoce. I w nowej rundzie Legia będzie w czołówce rozgrywek pod względem przygotowania fizycznego, nie raz, nie dwa, zabiegając przeciwnika do utraty tchu.
WADA, KTÓREJ NIE UDAŁO SIĘ WYELIMINOWAĆ
Sa Pinto póki co nie dostał napastnika, o jakim marzy. Portugalczyk chce kogoś takiego jak Kulenović, czyli silnego, wysokiego chłopa, który będzie zgrywał piłki i odnajdywał się w szesnastce przy wrzutkach. Tyle że chce… kogoś jeszcze lepszego niż Chorwat, który jest na początku swojej piłkarskiej drogi, więc parę braków można u niego dostrzec. Carlitos to zupełnie inny typ zawodnika, a poza tym jest kuszony przez kierunek amerykański i może go w Legii zaraz zabraknąć. Niezgoda? Na niego trener w ogóle nie stawia, Jarek nie pasuje mu do koncepcji, jest gdzieś pośrodku między Carlitosem a Kulenoviciem. Ani tak techniczny jak Hiszpan, ani tak silny jak Chorwat. Ktoś może powiedzieć, że Portugalczyk wybrzydza jak stara panna, ale rzeczywiście żaden ze snajperów Legii nie jest w czołówce strzelców ekstraklasy po rundzie jesiennej.
KLUCZOWA POSTAĆ
Nie piłkarz, nie prezes. Trener. Można pisać, że Mioduski daje pieniądze, że Cafu trzyma środek pola, Jędrzejczyk wrócił do formy, podobnie Nagy, ale wszystkich pod butem trzyma Sa Pinto. On jest tam dyktatorem, ale też on bierze pełną odpowiedzialność za wynik. Jeśli mu się powiedzie, wszyscy stwierdzą – brawo, tych piłkarzy to jednak trzeba brać za mordę. Jeśli polegnie, tak naprawdę się skompromituje, bo nie okaże się lwem, tylko jakimś niegroźnym kotkiem. A cenzurką wiadomo co będzie – mistrzostwo bądź jego brak.
GDYBY RUNDA W WYKONANIU LEGII BYŁA PIOSENKĄ
WNIOSKI
Jaga i Lech marzą o mistrzostwie, ale stratę mają dużą. Lechia jest liderem, ale wciąż płynie stamtąd niepokojący przekaz w stylu: pierwsze miejsce czy czwarte? I tak będzie fajnie. Tylko na Legii spoczywa tak naprawdę wielka presja, by tytuł znowu zdobyć. Każde inne miejsce będzie rozczarowaniem i wielką porażką, bo przecież za brakiem mistrzostwa pójdzie brak marzeń o Lidze Mistrzów. Legia stawia wszystko na jedną kartę i oczekuje się, że Sa Pinto ma w rękawie asa.