Reklama

Prezes Pogoni Jarosław Mroczek wyjaśnia Dariusza Mioduskiego

redakcja

Autor:redakcja

16 stycznia 2019, 11:45 • 5 min czytania 0 komentarzy

Nie trzeba było długo czekać na reakcję któregoś z prezesów klubów Ekstraklasy na kolejne nawoływania Dariusza Mioduskiego o zjednoczenie się w wysiłkach o budowę silnej Legii. W ostatnim wywiadzie prezesa warszawskiego klubu powtórzyły się wszystkie poprzednie propozycje – Legia powinna dostawać jeszcze więcej pieniędzy z kontraktu telewizyjnego, a nade wszystko – to do niej powinni wędrować najlepsi piłkarze ligi, by dopiero z Legii wystartować do mocniejszych klubów zagranicznych. 

Prezes Pogoni Jarosław Mroczek wyjaśnia Dariusza Mioduskiego

Do tej pory dość irracjonalne założenia tego planu punktowali głównie dziennikarze, zastanawiający się w jaki sposób Legia chciałaby pomóc Wiśle Płock w optymalizacji zysków z Arkadiusza Recy. Mioduski mówi mniej więcej tak: “Reca przyszedłby do Legii, pokazał się w pucharach, poszedł do Serie A drożej, a Wisła dostałaby wtedy procent z transferu”. Wisła Płock odpowiada: “z Atalanty dostaliśmy 3,7 miliona euro i zapewniliśmy sobie opcjonalne bonusy”.

My uzupełniamy – Reca w pucharach by się nie pokazał, bo Legia aktualnie w nich nie gra.

Trochę dziwił nas brak reakcji prezesów innych klubów, wobec których największy polski klub ustami swojego prezesa formułował kolejne zarzuty. Wczoraj jako pierwsza zareagowała Pogoń Szczecin. Na oficjalnej stronie ukazał się wywiad z prezesem Portowców, Jarosławem Mroczkiem, który też zwrócił uwagę na pewne luki w propozycjach i wizjach Mioduskiego.

Zacznijmy od kontraktu telewizyjnego.

Reklama

Rzeczywiście prezes Mioduski jest ostatnio aktywny w różnego rodzaju mediach. Do tej pory naszymi ustaleniami było m.in. to, że o kwestiach związanych z finansami w ekstraklasie, podziałami za prawa telewizyjne i sposób w jaki funkcjonujemy, rozmawiamy w zamkniętym gronie i nie robimy z tego deklaracji czy prób nacisku. Pan prezes wyszedł trochę przed szereg i próbuje wykorzystać media do mówienia o czymś, co z punktu widzenia Pogoni jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Ma to dwa aspekty. Jeśli chodzi o ten finansowy, to jest on trudniejszy, ponieważ związany z prawami telewizyjnymi. Te prawa faktycznie zostały sprzedane za znacząco większą kwotę i od przyszłego sezonu umowa będzie obowiązywała przez dwa lata. Początkowe propozycje podziału pieniędzy, które padły ze strony Dariusza Mioduskiego, z punktu widzenia dużej części klubów, były nie do przyjęcia.

W zasadzie te pieniądze miałyby być kierowane do jednego-dwóch, a maksymalnie do trzech klubów w ekstraklasie. Tym samym przyrost pieniędzy w pozostałych klubach stałby się mało znaczący. Do tego prezes Mioduski był uprzejmy dorobić teorię, że te pieniądze są potrzebne, aby stworzyć maksymalnie trzy kluby, które wiodą w lidze i powinny grać w europejskich pucharach, w tym oczywiście Legia. Pozostałe kluby powinny natomiast trenować i broń Boże nie sprzedawać zawodników zagranicę, tylko za znacząco mniejsze kwoty sprzedawać ich do wiodących klubów w Polsce, aby te sprzedawały ich drożej.

Właściwie dziwimy się, że Mroczek zareagował dopiero teraz, bo Mioduski w swojej wizji tworzenia 2-3 silnych polskich klubów i całej reszty zasilającej ten duet/tercet swoimi zawodnikami jest wyjątkowo konsekwentny (bardziej, niż przy obsadzie stanowiska pierwszego trenera). Przy prawach prezes Pogoni optuje za zachowaniem status quo:

Obowiązujący obecnie podział finansów wydaje się być dobry. Jestem zwolennikiem teorii, które wygłasza pan Mioduski, że drużyny będące na topie otrzymują najwięcej, a zespoły z końca dostają zdecydowanie mniej. To prawda, ale różni nas skala, bo przy oczekiwaniach pana prezesa rozdźwięk pomiędzy klubami z góry, a tymi, które dzięki tym pieniądzom mogą stać się lepszymi drużynami, jest zbyt wielki. To jest zła droga i będę dążył do tego, by nie doszło do rozwiązań, które proponuje prezes Mioduski.

W kwestii transferowej Mroczek też wyciąga kalkulator i dość bezlitośnie odziera Legię ze złudzeń.

Ja jestem z zawodu inżynierem i zawsze z tyłu głowy mam matematykę. Bardzo łatwo jest mi policzyć – na przykładzie transferu Walukiewicza – za ile musiałaby sprzedać takiego zawodnika Legia, byśmy mogli mieć szansę otrzymania takich samych środków. W moim głębokim przeświadczeniu jest to niemożliwe. Nawet Legia nie ma szans osiągnięcia takiego wyniku transferowego. Zresztą, patrząc historycznie na efekty transferowe Legii, nie przypominam sobie kwoty transferu większej niż 4-5 milionów euro. Także nie bardzo wiem, skąd pan Mioduski wnioskuje, że transfery z tej drużyny miałyby osiągać absolutnie nowe poziomy i lepsze efekty ekonomiczne od pozostałych klubów. Poza tym proszę pamiętać, że w historii polskiej piłki są kluby bardziej zasłużone od Legii, mające więcej trofeów i markę. To nie tak, że jest tylko Legia i długo, długo nic. Myślę, że ten wątek jest tak nieprawdopodobny, że nie ma sensu go kontynuować.

Reklama

Zgadzamy się, że nie ma sensu go kontynuować, ale na wszelki wypadek przypomnijmy coś, co Mroczek też wspomina w wywiadzie: kluby budują swoją markę na rynku transferowym. Dinamo Zagrzeb po latach dostarczania utalentowanych Chorwatów do wszystkich europejskich lig, dzisiaj może spokojnie windować ceny nawet za słabsze produkty akademii – ludzie im po prostu ufają. Widać to powoli również na przykładzie Lecha Poznań, który posłał w świat przyzwoitą gromadkę, obecnie stanowiącą sieć ambasad klubowych na świecie. Bednarek co weekend udowadnia, że być może warto sprowadzić do Anglii poznańskiego obrońcę, Linetty czy Kędziora wykonują podobną robotę w swoich ligach.

Pogoń Szczecin za chwilę będzie dysponowała dwoma ambasadorami – Piotrowskim w Belgii i Walukiewiczem we Włoszech.

Pozostaje pytanie – jakich ambasadorów ma obecnie Legia i jej akademia? Czy warszawski klub naprawdę zbudował pozycję na rynku transferowym, która pozwala mu na negocjowanie o wiele wyższych stawek, niż Lech czy Pogoń? Ale zostawmy to, sprawdźmy po prostu praktykę. Legia tylko trzy razy sprzedała kogoś za kwotę wyższą niż 4 miliony euro – i warto dodać, że obok Ondreja Dudy byli to Łukasz Fabiański i Dawid Janczyk, czyli czasy raczej zamierzchłe. Najdrożsi wychowankowie Legii z ostatnich lat? Rafał Wolski, Dominik Furman, Ariel Borysiuk. Nie jest to ekipa, która sprawia, że pół Europy marzy o posiadaniu w składzie choć jednego legionisty.

Mroczek:

Tak jest zbudowana Akademia i organizowane w niej nabory, by było jak najwięcej kandydatów do podobnej kariery w przyszłości, jak ta Sebastiana albo i lepszej. Przykłady z Polski i z zagranicy pokazują, że jeśli dokonuje się transferów, jak ten Sebastiana, to później budowane jest zaufanie na rynku transferowym, a kluby które przychodzą rozmawiać o następnych piłkarzach wiedzą, że jest to klub, który dobrze przygotowuje do gry w innych ligach. W ten sposób można uzyskiwać jeszcze większe kwoty.

I tego życzymy. Pogoni, Legii, Lechowi i całej reszcie Polski.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...