Dawid Kort to pierwszy piłkarz, który oficjalnie opuścił Wisłę Kraków w tym roku po rozwiązaniu kontraktu. Jego przyszłość błyskawicznie się wyjaśniła. 23-letni pomocnik po raz pierwszy w swojej karierze spróbuje sił za granicą – mimo konkretnej oferty z Korony Kielce – i od razu będzie mógł powalczyć o coś konkretnego.
Kort rozstał się z “Biała Gwiazdą” w poniedziałek, a we wtorek trafił do Atromitosu Ateny, w którym dostał umowę na dwa i pół roku. Będzie piątym Polakiem w historii klubu. Wcześniej jego koszulkę zakładali Marcin Baszczyński, Marek Saganowski, Piotr Bajera i Sebastian Chruściel (bez debiutu w pierwszej drużynie).
Wiadomo, jak to jest z klubami greckimi w kwestii wypłacalności, ale w tym przypadku problemów ma nie być.
Atromitos aktualnie zajmuje trzecie miejsce w tabeli Super League z czterema punktami przewagi nad kolejnym AEK Ateny. O mistrzostwo raczej nie powalczy, bo mimo kary dla PAOK-u Saloniki (minus dwa punkty) strata do lidera wynosi aż 10 “oczek”. Ale wicemistrzostwo to już inna sprawa, Olympiakos ma tylko dwa punkty więcej. A druga lokata to już start w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Szczerze mówiąc, przeglądając kadrę tego zespołu żadne nazwisko za wiele nam nie mówi. Jako że Kort jest zawodnikiem dość uniwersalnym, jego rywalem do gry będzie w zasadzie każdy środkowy pomocnik. Znajdziemy tam m.in kapitana Javiera Umbidesa, ale Argentyńczyk ma już 36 lat, żadnej ciekawszej przeszłości i coraz częściej jest luzowany przez młodego Spyrosa Natsosa. Jako zawodnicy bardziej cofnięci najwięcej grają Duńczyk z bośniackimi korzeniami Azer Busuladzić (wcześniej Velje, Odense, Dinamo Bukareszt) i Brazylijczyk Madson, też będący kiedyś w lidze rumuńskiej. Z czasów Vaslui powinien go pamiętać Piotr Celeban. W roli ofensywnego pomocnika dość często gra 30-letni Grek Theodoros Vasilakakis. Towarzystwo niezbyt elitarne, ale najwyraźniej dobrze funkcjonujące jako zespół pod wodzą Austriaka Damira Canadiego.
O ile więc potwierdzi się, że Atromitos nie ma problemów z płynnością finansową, wychodzi na to, że Kort spadł na cztery łapy. W Krakowie spędził tylko pół roku, więc nie doświadczał patologii w Wiśle tak długo jak wielu jego kolegów. Sportowo odbudował się po niebycie pod koniec pobytu w Pogoni i wypromował do lepszej ligi. Tam będzie walczył o puchary, a na co dzień mieszkał w miejscu atrakcyjnym do życia, z fajną pogodą. Chyba jedyne, czego może mu zacząć brakować, to pełnych trybun i dopingu. Na spotkania Atromitosu w tym sezonie chodzi 600-900 osób. W poprzednich sezonach było niewiele lepiej, w porywach zdarzały się niecałe 2 tys. na meczach z Olympiakosem.
Z drugiej strony, żaden z piłkarzy nie może narzekać, że ma w klubie dużą presję, która go przytłacza. Żyć, nie umierać?
Fot. FotoPyk