Na wczorajszej konferencji przedstawicieli Wisły Kraków dowiedzieliśmy się, ile co miesiąc z klubowej kasy pobierała Marzena Sarapata, ile klub jest dłużny TeleFonice, ile pieniędzy zalega na klubowym koncie. Dowiedzieliśmy się też, którzy piłkarze już jedną nogą są poza klubem, a którzy wcisnęli stopę między drzwi i framugę. Jeśli termin wezwań do zapłaty upłynie, wówczas z Wisły odejdzie nawet czternastu piłkarzy.
Zoran Arsenić, Tibor Halilović, Marko Kolar, Jakub Bartkowski, Dawid Kort oraz Vullnet Basha – ci piłkarze, według tego co usłyszeliśmy wczoraj na konferencji, mogą już jednostronnie rozwiązać swoje umowy z Wisłą. Wygasły już terminy wezwań do zapłaty, zawodnicy wypłat nie zobaczyli, a zatem mogą już zgodnie z prawem wysłać pismo do PZPN o zerwaniu kontraktu. Oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że cała szóstka formalnie jest jeszcze piłkarzami “Białej Gwiazdy”, ale walizki już spakowane i teraz czekać tylko na wieść dokąd kupować bilety.
W kolejce do takiego statusu ustawili się kolejni zawodnicy – Martin Kostal, Jakub Bartosz, Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok, Mateusz Lis, Michał Buchalik, Marcin Grabowski oraz kapitan Rafał Boguski. Ci zawodnicy wysłali już wezwania do zapłaty i czekają aż wygaśnie termin, w którym klub będzie musiał ich spłacić. A że raczej nie spłaci, to też dowiedzieliśmy się wczoraj, gdy okazało się, że na koncie Wisły jest około 50 tysięcy. Jakby nowy zarząd się nagimnastykował, to cudów Jezusa z rozmnożeniem chleba nie powtórzy. Z 50 tysięcy nie zrobi się pół miliona. A i ta kwota nie wystarczyłaby do spłacenia zaległych pensji.
Łącznie daje nam to czternastu piłkarzy, którzy wkrótce najprawdopodobniej odejdą z klubu. Do tego dochodzi piętnasty Zdenek Ondrasek, któremu umowa wygasła i przeniósł się do MLS, a i pewnie Jesusa Imaza trudno będzie w Krakowie utrzymać, bo sprzedaż skutecznego Hiszpana jeszcze zimą może wiślakom pomóc w załataniu choćby kawałeczka tej głębokiej dziury finansowej. Zaległości wobec niego zostały uregulowane po tym, jak ten złożył wezwanie do zapłaty. Problem w tym, że klub znowu mu nie płaci i niedługo Imaz znów będzie pewnie wysyłał papiery.
W przyszłym tygodniu wiślacy mieli rozpocząć przygotowania do rundy wiosennej, ale coś nam się wydaje, że Maciej Stolarczyk na pierwszym treningu może zastać jedynie hulający wiatr, drobne opady śniegu, dwóch weteranów i grupkę juniorów. Przeanalizowaliśmy scenariusz, w którym cała wyżej wymieniona czternastka (plus Imaz) nie dostanie swoich pieniędzy i odejdzie z klubu. I cóż… Wnioski są takie – niech trener Stolarczyk weźmie na trening korki i ochraniacze, bo przewidujemy go w wyjściowym składzie na pierwszą wiosenną kolejkę. I część jego sztabu także. Proponowany skład wygląda następująco:
Kamila Kosowskiego na prawym skrzydle dopisaliśmy optymistycznie zakładając, że ten nie odwoła swojej deklaracji sprzed kilku dni i będzie chciał grać w Wiśle nawet za darmo (niewiele ci, Kamilu, mogą dać). Gdzie upatrujemy mocnych punktów tego zespołu? Doświadczenie linii ataku – Brożek z Kmiecikiem mają łącznie 102 lata na koncie. Dyscyplina taktyczna w defensywie – wszak grający trener Stolarczyk i grający asystent trenera Jop sami będą ją wyznaczać. Agresja w środku pola – może i przyspieszenia duetowi Wasyl-Sobol będzie brakowało, ale wyobrażamy sobie jak łapią w kleszcze takiego Sebastiana Szymańskiego. Wyobrażamy sobie też miny chirurgów, któremu przyjdzie składać rywali pomocników Wisły. Dostrzegamy oczywiście słabe punkty tej jedenastki. Przede wszystkim brakuje nam tu zmiennika dla Kosowskiego. Przydałby się też ktoś do rotacji dla Kmiecika. Warto byłoby mieć też kogoś, kto zastąpi pauzującego za kartki Sobolewskiego.
Okej, ale tak zupełnie serio – nawet jeśli Wiśle uda się do końca marca spłacić dwanaście milionów zadłużenia i nawet jeśli w klubie pojawi się inwestor, to tak czy siak skład na rundę wiosenną wygląda dramatycznie. Póki co wniosku o spłatę zadłużenia nie złożyli jedynie Palcić, Wasilewski oraz Brożek. Do tego można dorzucić Chorążkę, który był wypożyczony do Rakowa i od biedy można wystawić go w bramce. Ale co dalej? Plewka zaliczył epizody w Ekstraklasie, pięć minut w lidze dostał Maciej Śliwa, może uda się namówić na powrót Patryka Małeckiego (Spartak Trnawa też się sypie), pewnie z dwóch-trzech chłopców z drużyny juniorów starszych nie będzie kopać się po czole. Ale na dziś to kadra na poziomie 3. ligi – kilku wyjadaczy z doświadczeniem, a reszta to młodzieżowcy.
Na wczorajszej konferencji kilkukrotnie padło sformułowanie “skupiamy się na tym, by pozyskać inwestora, to jest dla nas sprawa priorytetowa”. Natomiast jeśli Wisła chce nie tylko ten sezon dograć, ale i się utrzymać, to warto byłoby się też niedługo zastanowić nad tym, czy będzie komu grać. Bo te nasze mało zabawne żarty o Stolarczyku i Głowackim w wyjściowym składzie mogą się urzeczywistnić.
fot. 400mm.pl