Reklama

Śląsk był na dobrej drodze, ale głupota Cotry wpakowała go w poślizg

redakcja

Autor:redakcja

16 grudnia 2018, 18:13 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ta garstka kibiców, która wbrew wszystkiemu wybrała się dziś na stadion Śląska, na pewno chciała zobaczyć inną drużynę niż w ostatnich domowych meczach. Walczącą, zdeterminowaną, doświadczającą impulsu, o którym mówił prezes Waśniewski, tłumacząc odsunięcie trenera Pawłowskiego. I rzeczywiście, Śląsk długo wyglądał w spotkaniu z Koroną jak bardziej konkretny zespół, ale niestety, wspomniany impuls zbyt mocno uderzył jednemu piłkarzowi do głowy, rozsypując rozum na drobne kawałeczki. Efekt? Gospodarze z drogi ekspresowej po zwycięstwo zjechali do garażu tylko z remisem.

Śląsk był na dobrej drodze, ale głupota Cotry wpakowała go w poślizg

A tym piłkarzem bez głowy na karku okazał się Djordje Cotra. W niezbyt groźnej sytuacji na początku drugiej połowy, z dala od własnej bramki, znokautował Pućkę ciosem z łokcia. To słowo klucz: cios. Nie można bowiem mówić, że Serb chciał tylko zablokować rywala, a ten się nadział na łokieć i doszło do mimo wszystko przypadkowego nieszczęścia. Nie – obrońca Śląska przypieprzył rywalowi bez większych ceregieli. Sędzia Raczkowski na początku wycenił to zdarzenie tylko na żółtą kartkę, ale na szczęście pomogła mu technologia i po paru chwilach Cotra udawał się już pod prysznic z czerwienią na koncie.

Zburzył piłkarz gospodarzy konstrukcję, którą ci dość zgrabnie projektowali w pierwszej połowie. Jeszcze na samiutkim początku lepsze wrażenie robiła Korona, siadając na rywalu i oddając dwa niecelne strzały, natomiast później istniał już głównie Śląsk. Który wreszcie był konkretny i nie potrzebował multum sytuacji do strzelenia goli. Tutaj błąd przeciwnika potrafił być wykorzystany. Korona straciła piłkę w środku boiska, kontrę rozprowadził Piech, zagrywając w tempo do Picha. Ten idealnie sobie przyjął i załadował Hamrolowi w górny róg. Tak na marginesie: Słowak to ciekawy przypadek w tej lidze, bo przez cieniznę Śląska, on sam jest niedoceniany. Ma cztery gole i pięć asyst na koncie, kiedy tylko Nagy i Novikovas ze skrzydłowych dają lepsze liczby.

W każdym razie Śląsk miał plan iść za ciosem i… wpadło piłkarzom Barylskiego po raz drugi, kiedy Piech zaskoczył bramkarza Korony z kilku metrów. Niestety dla gospodarzy – tak jak kilkadziesiąt minut później, tak wtedy VAR był dla nich bezlitosny. To jednak Robak dotykał piłki jako ostatni, a że Piech wracał ze spalonego, gola został anulowany. Śląsk grał jednak dalej nieźle i nawet gdy Korona zaliczyła poprzeczkę po strzale Soriano, zrzuciliśmy to na karb przypadku, traktując jako łabędzi śpiew kielczan.

Reklama

No, ale w przerwie zareagował Lettieri, wpuszczając Jukicia i Górskiego, a parę minut po gwizdku wznawiającym mecz zareagował głupotą wspomniany Cotra. Wajcha w meczu została przestawiona, a na efekty nie czekaliśmy długo. Poszła wrzutka z rzutu wolnego, piłkę przedłużył Kovacević, a Gardawski z najbliższej odległości zaskoczył Słowika. Korona jednak nie miała dość, bo rywal przyjął pierwszy cios i przez osłabienie nie bardzo wiedział, o co chodzi, więc okazja do posłania go na deski była jak znalazł. Spróbował Górski, ale minimalnie przestrzelił z dystansu. Spróbował Możdzeń, też spoza karnego, jednak on pomylił się już bardziej. Najbliżej celu był więc Żubrowski, ale jego próbę wybronił w świetnym stylu Słowik.

Śląsk przetrwał swoje trudniejsze chwile i mógł być za to nagrodzony, kiedy po zamieszeniu w polu karnym, wybijana piłkę przez obronę Korony po rykoszecie trafiła w poprzeczkę. Jak nie idzie, to nie idzie, pamiętamy przecież festiwal poprzeczek z Lechią.

I jak tak pomyśleć o tym spotkaniu z perspektywy Śląska, to rezultat jest naprawdę trudny do oceny. Z jednej strony należy szanować ten remis, bo przecież po czterech porażkach z rzędu nawet jedno oczko to konkretny łup. Z drugiej: gdyby Cotra nie bawił się w jakąś dziwną odmianę sztuk walki, Korona naprawdę była do ugryzienia, bo długo nie wyglądała na taką, co potrafi we Wrocławiu cokolwiek wskórać. Cóż, niby może więc Śląsk mówić o jakimś pechu, ale też ile można? Tabela tych tłumaczeń na pewno słuchać nie będzie.

Fot. 400mm.pl

[event_results 548243]

Najnowsze

Skoki

Lillehammer przyniosło nam… najstarszego lidera PŚ w historii. Polacy? Bez błysku

Błażej Gołębiewski
0
Lillehammer przyniosło nam… najstarszego lidera PŚ w historii. Polacy? Bez błysku

Komentarze

0 komentarzy

Loading...