Reklama

Nawet Inter nam nie straszny! KTS gromi kolejnego rywala

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

08 października 2018, 08:51 • 3 min czytania 6 komentarzy

W trochę innej scenerii niż zazwyczaj, bo przy sztucznym oświetleniu, KTS Weszło mierzył się z Interem. Jeszcze nie tym z Mediolanu, ale grając o 19 – pora pod Ligę Mistrzów – powoli się na podjęcie tego typu rywala przygotowujemy. Wczoraj postawiliśmy kolejny kroczek w tę stronę, odprawiając Inter Warszawa. Drużynę – wydawało się – wymagającą, która przed meczem z nami nie poniosła żadnej porażki i miała najmniej straconych bramek w lidze.

Nawet Inter nam nie straszny! KTS gromi kolejnego rywala

No ale właśnie – przyszedł mecz z nami.

6:0. Deklasacja. Pewnością siebie nasi zawodnicy emanowali od samego początku, czego najlepszym dowodem zachowanie Wojciecha Małeckiego. Dostał piłkę od obrońcy, uwikłał się w drybling, z którego – oczywiście – wyszedł bez szwanku. Nawet więcej – dostał brawa od naszych najwierniejszych kibiców, zgromadzonych w klatce dla gości. A na tym jakże daleki wyjeździe mieliśmy zarówno kibiców, jak i specjalny, wyznaczony dla nich sektor, z którego – od czasu do czasu – słychać było naprawdę żywiołowy, często wspomagany megafonem, doping.

Doping, który niósł nas przez cały mecz. Sprawił, że od razu zniknęły obawy typu – a bo trudny rywal, a bo najlepsza defensywa, a bo brak Kowala. Dobra, może trochę przesadzamy, ale naprawdę doceniamy, że ludzie są z naszą drużyną aż tak zżyci. W końcu dla nich gramy. Wiecie – piłka nożna dla kibiców i te sprawy.

4

Reklama

Generalnie to spotkanie naprawdę nam wyszło, zneutralizowaliśmy wszystkie atuty przeciwników. Wspomniany Wojtek Małecki najczęstszy kontakt z piłką miał, gdy wybijał ją z piątki. Trochę nam go nawet szkoda. Wiadomo, gra u nas tylko i wyłącznie dla przyjemności, ale ma ekstraklasową przeszłość, pewnie chciałby coś pokazać, ale na razie rywale – i przede wszystkim nasi solidni obrońcy! – nie dają mu za dużo okazji, by mógł się wykazać. Ot, wyłapie pojedynczy strzał, odważniej wyjdzie do piłki i tak naprawdę tyle.

Trochę gorzej mają zazwyczaj bramkarze naszych rywali, często niemiłosiernie dziurawieni. Czy początek wczorajszego spotkanie zapowiadał tak efektowną strzelaninę? Raczej nie. Mieliśmy przewagę od początku, ale nie była ona aż tak wyraźna. – Nie podostrzyliśmy gry, tak jak miało to wyglądać od początku – nieco narzekał trener, Kamil Pawlak. Ale gdy w 19. minucie Olek Fogler po naszej najgroźniejszej broni – daleki wyrzucie z autu Michała Madeja, pozdrowienia dla trenera Ojrzyńskiego – wpakował piłkę do siatki, worek z bramkami się otworzył.

Kilka minut później podwyższył Kuba Knap, po chwili trafił w słupek, no i załadował bramę na otwarcie drugiej odsłony. Długo nie mógł przełamać się Madej – kryzys trwał u niego całe 70 minut – ale w końcu podwyższył prowadzenie naszego zespołu. Inter podostrzy, do teraz zastanawiamy się, jakim cudem sędzia nie odgwizdał ewidentnego faulu w środku pola na naszym zawodniku w drugiej połowie, ale też szybko opadł z sił. W końcówce trafili Joczys i ponownie Madej, tym razem z rzutu karnego.

Jesteśmy liderem, nie mamy żadnej porażki na koncie. Serie A coraz bliżej.

4

90minut.pl

Reklama

Przy okazji, tak skuteczna i efektowna gra stanowi dobry prognostyk przed spotkaniami, które jeszcze przed nami. Już za tydzień podejmujemy AP Brychczy, niedługo mecze z Marymontem i Wesołą. Jakkolwiek spojrzeć, czołowe ekipy. Jeżeli sobie z nimi poradzimy…

No co, będzie pięknie. Czyli tak, jak miało być.

Inter Warszawa – KTS Weszło 0:6

0:1 Olek Fogler 19′

0:2 Kuba Knap 30′

0:3 Kuba Knap 53′

0:4 Michał Madej 70′

0:5 Maciej Joczys 83′

0:6 Michał Madej 90′

4

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...