Stomil pokonał فęczną, ale i tak leci z ligi, czyli ostatnie rozstrzygnięcia na zapleczu

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2014, 22:46 • 3 min czytania

Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2002 roku. Od tamtego czasu zmieniło się wszystko – od liczby zespołów i ligowych kolejek, przez piłkarzy, aż po nazwę ligi, a niezmienna przez dwanaście długich lat pozostawała jedynie liczba punktów wymagana do utrzymania. Kto przekraczał barierę czterdziestu „oczek”, utrzymywał zaplecze Ekstraklasy bez żadnego problemu. Aż do dziś. Po kolejce… może nie cudów, ale korespondencyjnych starć w dole tabeli, w wyniku „małej tabeli”, Stomil Olsztyn żegna się z I ligą i trudno nie odnieść wrażenia, że jest to bodaj najmniej zasłużony spadek ostatnich lat.
Czterdzieści jeden punktów w trzydziestu czterech meczach. Dorobek, który niejeden trener przyjąłby przed sezonem z zadowoleniem. Dorobek, który do tej pory dawał bezpieczne utrzymanie. Odkąd na zapleczu Ekstraklasy gra osiemnaście drużyn, od 2002 roku, gdy z ligi poleciało pięć zespołów z 40 i więcej punktami na koncie (grano 38 kolejek), gra na czterdzieści punktów była celem gorszej połowy ligi.

Stomil pokonał فęczną, ale i tak leci z ligi, czyli ostatnie rozstrzygnięcia na zapleczu
Reklama

Pamiętacie jeszcze tamten sezon? Utrzymał się ŁKS, miał 47 punktów, w ostatniej kolejce puknął poznańskiego Lecha, który świętował już awans do ówczesnej I ligi (kilka sezonów wcześniej, gdy ŁKS zapewnił sobie tytuł mistrza Polski, też przegrał w ostatniej kolejce z walczącym o utrzymanie… Lechem). Wtedy przed radiem tkwili między innymi w Białymstoku, ale ich Jagiellonia z 44 punktami zleciała z ligi. Przy dwudziestu zespołach w lidze – właściwie nic wielkiego. Ale gdy zaplecze Ekstraklasy wygląda tak jak dziś…

Cóż, Stomil zrobił swoje. Co prawda dopiero w 90. minucie, co prawda z niewykorzystanym karnym tuż po przerwie, co prawda bez szału, mimo czterdziestu minut gry w przewadze. Wygrał jednak 1:0 z Łęczną, tak jak فKS dwanaście sezonów temu popchnął „Kolejorza”, ale traf chciał, że dziś wszyscy tonący złapali swoje brzytwy. GKS Tychy w Jaworznie wygrał 3:1 z Miedzią, Chojniczanka też utrzymała remis 0:0 z Dolcanem. Gol w dziewięćdziesiątej minucie meczu Stomil-Górnik nie dał utrzymania, a jedynie zmusił do delikatnej gimnastyki przy komponowaniu tabeli. Zadecydowała „mała tabelka” trzech zespołów – Stomilu, GKS-u Tychy i Chojniczanki.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Zadecydowały porażki Stomilu: u siebie z Chojniczanką i na wyjeździe z GKS-em. Kibice, stadion w pobliskiej Ostródzie, baza… Wszystko grało, nawet punkty wpadały częściej, niż w ubiegłym sezonie (Stomil rok temu zajął 13. miejsce z sześcioma punktami przewagi nad piętnastym Okocimskim z… 38 „oczkami” na koncie), ale los chciał, że akurat w tym roku poza trzema pewniakami do spadku, brakowało jakiegokolwiek „czwartego” do brydża.

Historie dzisiejszych meczów? Nie ma wiele do opowiadania. Każdy zrobił swoje. Mecze, które okazały się dziś najważniejsze, rozegrano o wiele, wiele wcześniej. Zastanawialiśmy się, czy w ogóle pisać o dzisiejszej pierwszej lidze, ale sami przyznacie – to sytuacja wybitnie niecodzienna.

Szkoda jedynie kibiców z Olsztyna, którzy teraz mogą liczyć już wyłącznie na licencyjne fiku-miku. Na co w tym sezonie jednak raczej byśmy nie stawiali.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama