Kartofliska na szlaku. Tym razem mistrzostwa świata w… Laponii

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2014, 10:14 • 5 min czytania

Tego obawiałem się jeszcze bardziej od nowej płyty Gosi Andrzejewicz. Niestety także i mnie dopadło totalne mundialowe szaleństwo. Na kilka dni przed startem podjąłem decyzję – jadę! I tak oto wylądowałem na dwa dni w szwedzkiej części Laponii, gdzie zorganizowano największe w historii Mistrzostwa Świata Państw Niezrzeszonych w FIFA – pisze Radosław Rzeźnikiewicz z kartofliska.pl

Kartofliska na szlaku. Tym razem mistrzostwa świata w… Laponii
Reklama

1. Ktoś pytał czy w turnieju grała Atlantyda. Niestety mocno umoczyła w przedbiegach. Fanatykom Atlantydy pozostało więc pasjonować się konfrontacją dwunastu innych piłkarskich potęg. W szranki o Puchar Nelsona Mandeli stanęły m.in. Abchazja, Osetia Południowa, Oksytania i Tamilowie ze Sri Lanki. Statystycy futbolowi donoszą, że Polska reprezentacja nie przegrała dotychczas z żadną z tych drużyn. Aż chce się odśpiewać „We are the champions”, nieprawdaż?

2. Niewiele brakowało a liczba uczestników Mundialu byłałaby niższa od liczby kibiców na trybunach. Niestety bilety na Mistrzostwa (w cenie 11 euro za dzień – od 2 do 4 spotkań do zobaczenia) nie sprzedały się tak jak Wojtek Kowalczyk (jeśli oczywiście wierzyć w hasło z popularnego transparentu). Podczas siedmiu meczów, na których byłem, stadion o pojemności 6 tysięcy (mistrzostwa rozgrywane są na jednym obiekcie) zapełniał się średnio w 0.83%. Nawet najbardziej zdesperowany miłośnik procentów mogłby poczuć pewien niedosyt.

Reklama

3. Ł»yjemy w pięknych czasach. Seks przez internet jest ciekawszy niż seks na żywo, a mecz przez internet jest atrakcyjniejszy od meczu na żywo. Pojedynki Kurdystanu i drużyny ze Sri Lanki, które na stadionie w Szwecji śledziło maksymalnie sto osób, przez internet w systemie pay per view oglądało ponad 100 tys. widzów (opłata zbliżona do ceny biletów na mecz). I tak powinno być. Kibic przed monitorem jest mniej awanturujący się.

4. To, że nie będzie kartofliskowych materiałow video z Mistrzostw wcale nie oznacza, że redakcji urwał się film. Głównym zadaniem ochrony na obiekcie było bowiem pilnowanie aby nikt z kibiców nie mógł nic nagrać (można było za to robić zdjęcia). Opcja „ch*j z zakazami” działała jedynie przez 5 minut i zakończyła się dwoma żółtymi kartkami autora niniejszych wspomnień.

5. W klasyfikacji fair play wyprzedził mnie jednak zawodnik Górskiego Karabachu. Ze względu na problemy językowe (większość dziennikarzy skarżyła się na to, że zawodnicy nie mówią po angielsku) w rozmowie z arbitrem spotkania zamiast na „metodę Calhana” postawił na metodę „z liścia”. Arbiter nie docenił jednak tych ekologicznych zapędów i napastnik z Karabachu chwilę po zajściu mógł już pakować swój tornister.

6. W meczu Karabachu ciekawie było od samego początku. „Z powodu awarii komputera hymn zostanie odegrany później” – usłyszeli stojący w szeregu zawodnicy z Kaukazu. Komputery to jednak złośliwe bestie. Sprzęt się nie naprawił i gracze Karabachu nie usłyszeli hymnu ani w trakcie trwania spotkania, ani w przerwie, ani po meczu.

7. A tak w ogóle największe przekrętasy to reprezentaci Isle of Man. Chyba troszkę przekręcili tę planszę z napisem „Fair Play”.

8. Proszę wyobrazić sobie taką sytuację. W Mistrzostwach Świata bierze udział reprezentacja Polski, a na końcówkę spotkania trener wprowadza do gry Marylę Rodowicz. „To fakt, że nie za bardzo potrafi grać w piłkę, ale jest za to bardzo znana” – tłumaczy później swą decyzję zachwyconym mediom.

Mniej więcej taka sytuacja ma miejsce w drużynie Padanii (północna część Włoch), gdzie za największą medialną gwiazdę robi Enoch Balotelli – brat słynnego Mario. Jego największą zaletą jest fakt, że jest bratem znanego piłkarza. A to, że gra w piłkę nie jest jego domeną nie ma większego znaczenia. Najważniejsze, że zapewnia Padanii i Mistrzostwom całkiem niezły rozgłos.

9. Ma chłopak jednak pewien talent. Enoch Balotelli zdobywa gole nawet gdy ich nie zdobywa! Wystarczy, że skieruje piłkę w stronę bramki, a ktoś wciśnie futbolówke do bramki za niego. Później pozostaje jedynie sugestia spikera, że bramkę zdobył właśnie on i tak oto świat obiega pożądana informacja. Sprytne?

Proszę nikomu nie mówić, ale to wydarzenie nagrałem jeszcze metodą spod pachy.
Tak strzela Enoch Balotelli!

10. Prawdziwą gwiazdą Mistrzostw jest jednak afrykański zespół Darfur United. Z pewnością skojarzą państwo tę drużynę po herbie.

11. Typowy Dream Team. Oficjalna strona zespołu donosi:

Moubarak Khamis Ahmat – świetny zawodnik obunożny, sprawdza się jako „critical preformer for the team”
Moubarak Abdallah Ahmat – na jednym z treningów strzelił bramkę z przewrotki!

Nic więc dziwnego, że wyniki drużyny robią wrażenie na wszystkich:

Darfur United – Padania 0:20
Darfur United – Osetia Południowa 0:19
Darfur United – Górski Karabach 0:12

12. Darfur United tworzy 15 dżentelmenów mieszkających na co dzień w obozach dla uchodźców na granicy Sudanu i Czadu. Nie mają co jeść, nie mają gdzie grać, a wyjazd na Mistrzostwa Świata to dla nich jak wylot w kosmos.

„Oni z nowoczesnym futbolem jeszcze nie mieli do czynienia. Wszystko dla nich jest nowością. Nigdy dotąd nie grali na trawie (choćby sztucznej jak ta w Szwecji), nigdy nie grali na boisku z liniami bocznymi, nie widzieli na żywo bramek z siatkami. A i jeszcze jedno – część z nich nigdy nie grała w butach” – zapis rozmowy ze sztabem szkoleniowym podczas treningu.

13. „Popatrz na tego zawodnika z bandażem. Przecież on ma złamaną rękę. Unika kontaktu ze mną bo się boi, że mu zabronię grać” – lekarka drużyny nie ma łatwej roboty.

14. Dzień przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata. Drużyna Darfur United trenuje na bocznym boisku. Tymczasem na głównej płycie zawodnicy lokalnego OFK Ostersund przygotowują się do meczu ligi rezerw. Wtem do zawodników z Afryki przychodzi delegacja:

– Głupia sprawa. Nasz bramkarz przyszedł na takim kacu, że nie nadaje się do gry. Możecie nam pożyczyć kogoś na bramkę?

I tak oto bramkarz Darfuru zadebiutował w europejskiej piłce. Puścił cztery, był wyróżniającą się postacią drużyny.

15. Na wielkich Mistrzostwach nie może zabraknąć wielkich trenerów. Po prawej Mourinho z Laponii, po lewej Guardiola z Oksytanii. Tak powinni wyglądać prawdziwi liderzy.

16. Największym turbokozakiem jest jednak Per-Anders Blind – Prezydent ConIFA (odpowiednik FIFA), która jest organizatorem Mistrzostw Świata. „Ile osób przygotowało ten turniej? Na szczeście udało mi się to ogarnąć samemu”.

17. Mecz Padanii z County of Nice nie był ciekawym widowiskiem. Piłka co chwila wylatywała daleko poza boisko. Chyba nie ma w tym nic dziwnego, że po piłki biegał… Prezydent ogólnoświatowej organizacji? A czy kogoś zaskoczy, że Prezydent awizował również zmiany wyręczając sędziego technicznego? Tak, to jedyne takie Mistrzostwa. A Brazylią niech się podnieca Król Bobo.

Radosław Rzeźnikiewicz
https://facebook.com/kartofliska
Twitter: @kartofliska

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
1
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama