Oglądanie towarzyskich meczów reprezentacji Polski to nie są zwykle dobre wspomnienia – stoją raczej na tej samej półce co wyrywanie zębów bez znieczulenia albo obserwowanie jak farba schnie. Nie mieliśmy więc dziś wielkich oczekiwań, wszystko, o co prosiliśmy, to przyzwoitość. Niestety, ta prośba została zgnieciona, opluta i wrzucona do jeziora.
I nie zmienia tego fakt, że ostatecznie zremisowaliśmy, po golu Klicha, który w 86. minucie zagrał na klepę z Milikiem i pokonał Randolpha. Nie, nie i jeszcze raz nie. Odwidzieć to, co widzieliśmy wcześniej, nie jesteśmy w stanie.
Przecież ten gol Klicha był właściwie pierwszą akcją przystająca reprezentacji Polski. Co my tak właściwie dostaliśmy wcześniej? Nie mecz piłkarski, a jakiś festiwal kunktatorstwa, grania na alibi, modlenia się o końcowy gwizdek. Każdy rozumiał, że to jest tylko sparing, ale ekipa Brzęczka nie biegała w workach na ziemniaki, tylko w koszulkach z orłem, a to do czegoś zobowiązuje. Niestety, mało kto ubrany na biało-czerwono wyglądał na takiego, którego to obchodzi. Wspomniany Klich, Kamiński, Kądzior, Szczęsny i Bednarek. Tyle, reszta ciałem była na boisku, ale duchem jeszcze w hotelu na późnych wakacjach.
Od początku wyglądało to katastrofalnie, nie mieliśmy żadnego pomysłu na zdobycie bramki, poza jednym, ze szkoły imienia Piotra Świerczewskiego, czyli zagraniem na chaos. Raz z tego coś wyszło, Reca wrzucił z autu, Kamiński zgrał, a Milik spudłowal. Lecz poza tym? Graliśmy w chodzonego, a że w chodzonego trudno zaskoczyć nawet rezerwy Irlandczyków – wielu piłkarzy od nich pauzowało przez kontuzje albo sprawy pozasportowe – to nic z tego nie wynikało.
Goście mieli świadomość, że gór przenosić to oni nie mogą, ale skoro zobaczyli rywala tak marnego, parę razy wyszli z atakiem. Często puszczali na bramkę Szczęsnego farfocle, natomiast jedna próba w końcu im zagrała. O’Dowda łatwo minął Błaszczykowskiego z boku, wrzucił, z kryciem nie nadążył Glik i O’Brien pokonał Szczęsnego.
Tak, ostatecznie wyrównaliśmy, ale jakże różni się ten remis od tego z Włochami. Tam pasja, zaangażowanie i momenty dobrej gry, tu syf, kiła i mogiła z jednym promykiem Klicha. Niech ktoś zakaże sparingów. Albo niech ktoś choć zakaże sparingów z udziałem Polaków, bo to jest przecież recydywa w morderstwie na futbolu.
Polska – Irlandia 1:1
Klich 87′ – O’Brien 53′
Fot. FotoPyk