Różne okresy miewała ekipa trenera Szatałowa w tym sezonie, co oczywiście wzbudzało podejrzenia o odpuszczanie walki o awans, ale w przeciągu całych rozgrywek była drużyną grającą najrówniej. Górnicy do najwyższej klasy rozgrywkowej wracają po siedmiu latach od degradacji za korupcyjne grzechy. Czy witamy ich za otwartymi ramionami?
Zawsze w takich przypadkach zadajemy sobie pytanie, co dana drużyna może wnieść do Ekstraklasy. Od rzeczy typowo – nazwijmy to – organizacyjno-infrastrukturalnych po kwestie personalne. Nowe twarze, ciekawi piłkarze, pewien powiew świeżości. Wiecie, o czym mowa. W przypadku Górnika nasze odczucia sąâ€¦ mieszane. Zestawiliśmy sobie obecną kadrę klubu z Łęcznej z beniaminkami z dwóch poprzednich sezonów i – co tu dużo mówić – pod względem personalnym: mizeria.
Piast Gliwice w sezonie 2011/12 miał chociażby Trelę, Jurado, Matrasa czy Podgórskiego. Pogoń Szczecin – Gollę, Lewandowskiego, Akahoshiego. Byliśmy ciekawi, jak owi piłkarze poradzą sobie stopień wyżej. W zeszłym roku awans padł łupem Zawiszy i Cracovii. Masłowski, Wójcicki, Drygas, Danielewicz, Dąbrowski, Straus. Ta sama historia.
A teraz Górnik Łęczna. Wystarczy nawet pobieżny rzut oka na kadrę zespołu, by móc stwierdzić, że takich „perełek” tam nie znajdziemy. Średnia wieku podstawowej jedenastki: ponad 28 lat. W bramce 35-letni Sergiusz Prusak, który prawie cała karierę spędził na boiskach pierwszej ligi. Filarem obrony jest o rok młodszy Maciej Szmatiuk, który walnie przyczynił się w ostatnich latach do spadku Arki Gdynia i GKS Bełchatów. Gwiazda zespołu? Nie kto inny jak Grzegorz Bonin, piłkarz który praktycznie przez całą karierę udowadniał, że Ekstraklasa to dla niego za wysokie progi. Do tego dochodzą: Patrik Mraz, który kibicom w Polsce bardziej kojarzy się chyba ze słowem alkohol niż piłka, Miroslav Bożok, który po opuszczeniu naszego kraju nie zrobił furory nawet w drugiej lidze słowackiej, Tomasz Nowak, Sebastian Szałachowski, Paweł Zawistowski, Veljko Nikitović, Paweł Sasin. Sami nasi starzy znajomi. Piłkarze, którzy już nie raz strącali poprzeczkę zawieszoną na nie najwyższym przecież poziomie Ekstraklasy. Są jeszcze „szrotowaci”: Kozacuks i Bielak. A także – jakby nie patrzeć – były reprezentant Polski Łukasz Mierzejewski. Znak zapytania stawiamy przy 24-letnim obrońcy Marcinie Kalkowskim. Może wypalić.
Z „młodzieży” mamy wypożyczonych z Pogoni: Łukasza Zwolińskiego i Juliena Tadrowskiego. Gdybyście spytali się nas, którego z piłkarzy Górnika polecilibyśmy klubom z Ekstraklasy, padłoby właśnie na tego pierwszego. Najlepszy strzelec drużyny, z dobrymi warunkami fizycznymi i wykończeniem. Mogą być z niego ludzie. Tyle tylko, że bardzo prawdopodobnym scenariuszem wydaje się być jego powrót do Szczecina po zakończeniu sezonu. Podobna historia może czekać Górnik z wypożyczonym z Lubina Arkadiuszem Woźniakiem.
Nie zrozumcie nas źle. Chwała Szatałowowi za to, że udało mu się sklecić z tej wesołej, aczkolwiek niechcianej zbytnio w poważnych klubach, ferajny solidny zespół. Grający nieco toporny, pozbawiony „efektów specjalnych”, ale za to skuteczny futbol. Górnik zdobył najwięcej punktów, awansował w pełni zasłużenie. Jednak sami chyba przyznacie, że perspektywa oglądania starcia Korony Kielce z takim Górnikiem Łęczna do najprzyjemniejszych nie należy. Chcielibyśmy, aby beniaminek wniósł do Ekstraklasy coś więcej niż rajdy Bonina, „killer passy” Bożoka i odbiory Tomasza Nowaka. Wszystko to znamy i – jak nietrudno się domyślić – fanami nie jesteśmy. Brakuje powiewu świeżości. Na Chojniczankę i Stomil wystarczyło, ale na Ekstraklasę może być za mało. Jesteśmy ciekawi, jakie ruchy wykonają teraz w Łęcznej. Bo to, że ta drużyna wymaga liftingu jest oczywiste.