Wilczek będzie syty, a Zagłębie całe (w pierwszej lidze)?

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2014, 11:34 • 3 min czytania

Drugi dzień 35., trzeciej od końca kolejki i… lekkie przygnębienie. Wczoraj bowiem pogrzebaliśmy Widzew, a dziś prawdopodobnie płyta czeka na Zagłębie. Płyta, żeby nie było żadnych niedomówień, marmurowa. Taka, jaką przykryjemy wesołą do niedawna gromadkę z Lubina. Skąd ten żałobny ton, skoro pacjent, co prawda od dawien dawna podpięty do respiratora, ale jednak jeszcze ma lekko wyczuwalny puls? Bo Miedziowi w tym sezonie wygrali na wyjeździe tylko raz, z kolei w wielkiej formie strzeleckiej w końcówce sezonu znajduje się Kamil Wilczek.
No właśnie, a Wilczek to Jeden z symboli piłkarza, który występując w Zagłębiu, zapomniał o tym, że jako tako potrafi wcelować w bramkę. Kosztował 300 tysięcy euro, by przez trzy lata dzielnej służby KGHM, trafić do siatki całe dwa razy. Przeczucie podpowiada nam, że w kolejce do kasy ustawiał się częściej… Dla kibiców z Lubina opisywane wyżej zjawisko, które dotyczy Wilczka i dziesiątek innych piłkarzy, musi być nie lada frustrujące. Odejdzie فukasz Piątek, odejdzie Arkadiusz Piech czy Aleksander Kwiek, po czym nagle okaże się, że wzmocnią kluby z góry tabeli. I to wzmocnią-wzmocnią, nie zaś jakieś chuje-muje…

Wilczek będzie syty, a Zagłębie całe (w pierwszej lidze)?
Reklama

Tak, trzeba powiedzieć to wprost: Zagłębie jest drużyną zajebiście niewdzięczną z perspektywy kibica. Po prostu nie da się życzyć im dobrze. To znaczy: większości, z osobna, pewnie się da, lecz całości – za żadne skarby świata. Nie chcemy być wulgarni, nie o to chodzi, tyle że ich wspólne boiskowe dokonania są egzemplifikacją skrajnego lenistwa.

Do Piotra Stokowca mamy krótki apel: nie łudź się, że dziś wygracie, z Widzewem też się uda i rzutem na taśmę zostaniecie w Ekstraklasie. Nie bądź naiwny. Pokaż nam młodych – Krzyśka Piątka, co w rezerwach walnął 19 goli, no i Filipa Jagiełłę, podobno taki zdolny. Oni przynajmniej będą zapierdalać. Tylko tyle i aż tyle.

Reklama

W dwa ostatnie miesiące Wilczek zdobył sześć bramek, niemalże w pojedynkę utrzymując Piasta. Nie wierzycie chyba, że dokonały tego czary grubego Zdziśka, groźne miny i ogólna ekspresja zmęczonej życiem twarzy Hiszpana z Malediwów czy hiszpańskie koneksje szarej eminencji – Andrzeja Janeczki? Przypadek, odrobina chęci i Wilczek, dużo Wilczka.

Zanim przeniesiemy się do Gliwic, przyjdzie nam pooglądać mecz bez większej dawki emocjonalnej. Typowa rąbanka, która odbędzie się, ponieważ akurat tako rzecze terminarz Ekstraklasy. Cracovia bez Stawowego boi się piłki, więc wykopuje ją najdalej, a nuż Dawidowi Nowakowi uda się coś zmieścić. Ewentualnie pozostają chaotyczne, w większości przypadków bezsensowne szarże Saidiego, który już grzeje się do odejścia. Porozdawał papiery chyba każdemu menedżerowi na wschód od Odry.

A Banda Świrów? To w tej chwili zespół grający najbardziej bezpośredni futbol. Taktyka jak z hokeja – krążek w ruch i jazda, wszyscy! Dwóch silnych napastników, generalnie zatrzęsienie gości, którzy lepiej radzą sobie łokciem lub głową niż nogami, a do tego Jacek Kiełb i Michał Janota, goście z kompletnie innej bajki, błyszczący, ale co najwyżej raz na kwartał. Aj, ciężko cokolwiek powiedzieć poza tym, że Korona mogłaby się równie dobrze nazywać St. Mirren, Inverness czy inne St. Johnstone. Cóż, witamy w Szkocji.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
3
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama