Kontrakt na trzy lata? Dziesiątki dziennikarzy na pierwszej konferencji prasowej? Setki publikacji prasowych na jego temat? I co z tego, tak czy inaczej Van Gaal to trener przejściowy. W równie wielkim stopniu co na ligowych punktach mający skupić się na niańczeniu Ryana Giggsa. To Walijczyk, który zgodził się zostać asystentem Van Gaala, wyraźnie szykowany jest do objęcia stałej posady na Old Trafford. W stylu „na Fergusona”, czyli najlepiej na długie, długie lata. Ale najpierw trzyletnie studia, które zaczną się po mundialu.
Pomysł z trenerskim uniwersytetem brzmi nieźle, ale ma jedną wadę: panowie mogą po drodze skłócić się na śmierć i życie. O trudnym charakterze Van Gaala krążą przecież legendy. Geovanni powiedział o nim, że to piłkarski Adolf Hitler. Ribery mówił, że nigdy nie spotkał trenera, który tak zniechęciłby go do futbolu. Najciekawsza jest jednak wypowiedź Luisa Enrique, która wydaje się kluczowa do zrozumienia tego, kim jest Van Gaal: – Najwięcej nauczyłem się właśnie od niego. Ale to z nim miałem także najwięcej scysji.
Holender jest trenerem docenianym przede wszystkim przez… innych trenerów. Taktycznie bardzo dobry, do tego wiedzący, że kluczem do sukcesu pracowitość i zdolność wyegzekwowania swojego planu od zawodników. Pod jego skrzydłami szlify w swoim czasie zbierali Pep i Mou. The Special One: – Van Gaal był bardzo dobrym szefem. On trenował, ja się uczyłem. Jestem mu wdzięczny za naukę, to wielki pracuś i to także mi wpoił, wymaga wiele od siebie i wszystkich innych – mówił w 2010 roku Portugalczyk. Co do Pepa, to nawet taktycznie drużyny Guardioli i Van Gaala mają wiele zbieżnych punktów, nie może być jednak inaczej: Pep o Ajaxie z 1995 roku powiedział, że to była „piłkarska utopia”, i właśnie tamta drużyna to jeden z jego futbolowych wzorów. Nie mam wątpliwości – Giggs, jeśli tylko okaże się pojętnym uczniem, także może wskoczyć na najwyższy trenerski poziom. Van Gaal, co by o nim nie mówić, okazał się w przeszłości dobrym mentorem dla początkujących szkoleniowców, dlaczego teraz miałoby być inaczej. Otwartym pozostaje jednak pytanie:
Co z wynikami na teraz? Na zaraz? Co z odkuciem się w przyszłym sezonie?
Van Gaal to facet, o którym Bergkamp powiedział, że ma militarystyczne podejście do prowadzenia klubu. United jest pełne rozkapryszonych gwiazdek, taki Rooney zarabiający miliony miesięcznie na pewno ochodczo nie da się wprowadzić w wojskowy dryl. Kibicom to się podoba: „Czerwone Diabły” przerżnęły sezon, czas złapać piłkarzy za mordę. Tak powinno być. Dosyć poklepywania po plecach. Cóż, może i racja, ale konflikty i tarcia na linii trener – piłkarze wydają się niemal pewne, tymczasem zobaczmy jakiego rodzaju trenerzy aktualnie odnoszą sukcesy.
Simeone. Facet, za którym piłkarze skoczyliby w ogień. Za którego daliby się pokroić. Pep – uwielbiany przez szatnię, lider, tak samo Conte w Juve. Rodgers i Mourinho to także faceci, którzy potrafią zdobyć nie tylko szacunek, ale i sympatię szatni – przykłady pierwsze z brzegu. Van Gaal do takich nie należy. Jak mówił kiedyś Toni: traktuje zawodników przedmiotowo, niemal jak roboty ,które są tylko środkami do wykonania przez niego planów. Za Van Gaalem nikt nie skoczy w ogień, prędzej jego tam wrzucą przy pierwszej sposobności.
Szkoła trenerów tego typu umiera. Będzie coraz więcej takich jak Simeone, inspirujących liderów, szefów a zarazem przyjaciół, a nie trenerów – zamordystów w stylu Magatha. Nowemu z Old Trafford znacznie bliżej do tej drugiej kategorii, to oczywiste. Dlatego też pojawiają się komentarze, że Van Gaal to odgrzewany kotlet, człowiek nieprzystający do realiów współczesnego futbolu. Zegarowa bomba, która wybuchła z czasem w Bayernie z wielką siłą, a w kadrze Holandii póki co być może nie eksplodowała tylko dlatego, że selekcjoner nie ma codziennych kontaktów ze swoimi podwładni. Poza tym Oranje na prawdziwy test dopiero czekają, takim nie mogą być przecież eliminacje.
Tak czy inaczej jedno jest jednak pewne: w Manchesterze od momentu, gdy Van Gaal wejdzie po raz pierwszy do szatni, poleje się krew. Dlatego największa zgodność, że to dobry wybór, panuje dziś wśród dziennikarzy angielskich brukowców.


