Są pewnie w życiu profesjonalnego piłkarza fajniejsze chwile niż przyjazd do Stróży i perspektywa ganiania przez półtorej godziny po murawie najgorszej w Polsce, patrząc od czwartej ligi wzwyż. Ale i takie mecze trzeba umieć wygrywać, zwłaszcza jeżeli wciąż tli się nadzieja na awans do Ekstraklasy. Tyle że to już jest koniec. Zamiast wyjazdu do Kolejorza, znów będą wizyty w Kolejarzu. Jedna literka, a różnica – przyznacie – znaczna. Kiedy przegrywasz na kartoflisku, dowodzisz tego, że tam właśnie jest twoje miejsce w następnym sezonie.
Wał za bramką, kamera tak nisko, zupełnie jakby otworzyć okno i sprawdzić, kto kopie pod trzepakiem. OK – na taką dziką łąkę jak w Stróżach to wstyd wypuścić psa. O greenkeeperze pewnie nie słyszeli, natomiast Zbyszek od kosiarki najwyraźniej zapił już któryś tydzień z rzędu. Dosłownie trawnik po kostki. Dlatego nie dziwi nas ani trochę, że gdynianie oba gole strzelili po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Dziwi nas jednak, a raczej szokuje sposób, w jaki sami dali sobie wbić aż trzy. Ta lekkomyślność – przecież niejaki Stefanik Marcin jeszcze dwa razy przymierzył w poprzeczkę i popsuł dobrą okazję, zachowując się w polu karnym z gracją słonia w składzie porcelany… Co więcej, zanim Chałas przyjął piłkę tyłem do bramki, podholował ją i podjął decyzję o strzale, minęło sporo czas. Przeszlibyście Stróże wzdłuż i wszerz.
Przemysław Cecherz, ubrany w jakże urokliwy, każualowy t-shirt Kolejarza, skrobnął Rzepkę od razu w jego debiucie. I na nic szokująca porażka Dolcanu z Energetykiem ROW Rybnik, która sprawia, że gdy zestawimy ją z zapowiedziami walki klubu z Ząbek o awans, możemy się jedynie szeroko się uśmiechnąć. Na nic wpadka liderującego Bełchatowa z Wisłą Płock. Na nic zmiana trenera w Arce, skoro jakiś Gryźlak daje radę rywalom z Arki, skoro Pruchnik odbija się od Cheikha Niane, jak gdyby był to Cheikh Tiote. Mało wam groteski? Smuczyński, wypożyczony z Lechii Gdańsk, rozgrywał swoje prywatne derby, w związku z czym tak się przejął całym wydarzeniem, że strzelił niecelnie kilka sekund po orzeczeniu pozycji spalonej, a żeby nie złapać za ten występek żółtej kartki, sugerował, że nie usłyszał gwizdka.
No w takim tumulcie…
Popatrzyliśmy przy okazji na Mateusza Szwocha, najlepszego zawodnika Arki, którego kilka dni temu zaklepała Legia, zaś dziś przyjechał do Stróży przypilnować interesu dyrektor skautów Michał Ł»ewłakow. Poza ładnym rąbnięciu w poprzeczkę, 21-letni rozgrywający wypadł blado. Była opcja, że mistrzowie Polski latem z powrotem zostanie oddany do Arki, lecz wyłącznie tej występującej w Ekstraklasie. Dlatego porażka w Małopolsce nabrała dla niego nowego wymiaru – jeżeli pójdzie na wypożyczenie, to w inne miejsce.
Przed startem rundy rewanżowej pierwszej ligi poświęciliśmy Arce kilka zdań. Pisaliśmy, że zatrudnili drogich w utrzymaniu piłkarzy i że w przypadku braku promocji, będzie problem. No i ten problem rzeczywiście jest. A Cecherz? Jeszcze trochę punktowej gimnastyki i okaże się, że znów utrzymał ligę… Ktoś poważniejszy wreszcie go stamtąd zabierze?
Fot.FotoPyK