Paixao nie sprostał wyzwaniu, a skazane na spadek Podbeskidzie zostanie w elicie

redakcja

Autor:redakcja

17 maja 2014, 18:22 • 4 min czytania

Co prawda pojedynek Śląska z Podbeskidziem zakończył się bezbramkowym remisem, ale już ze starcia Marco Paixao z Szymonem Marciniakiem bez dwóch zdań zwycięsko wyszedł nasz arbiter międzynarodowy. I to zdecydowanie, ponieważ „najgorszy sędzia w lidze” we Wrocławiu gwizdał wręcz bezbłędnie, natomiast boski Marco pudłował na potęgę. Gdyby lepiej nastawił celownik, odrobiłby cztery gole straty do liderującego w klasyfikacji strzelców Marcina Robaka. Nikogo nie krzywdząc, możemy stwierdzić wprost: dziś Śląsk nie wygrał przez krnąbrnego Portugalczyka, a gdyby jednak w ostatniej akcji udało się wrocławianom wyszarpać dwa punkty więcej, napisalibyśmy wtedy, że uczynili to mimo posiadania go w składzie.
Pamiętacie ten fragment wywiadu, jakiego kapitan Śląska udzielił nam (nam, proszę państwa z nc+)? Memory five, i wszystko jasne! No, zerknijcie.

Paixao nie sprostał wyzwaniu, a skazane na spadek Podbeskidzie zostanie w elicie
Reklama

***

Coś jeszcze zaskoczyło cię w tej lidze?
Bardzo podobał mi się styl Cracovii – oni zasługują na górną połówkę. Przez ostatnich pięć miesięcy bardzo rozwinął się Zawisza, poprawiła się Lechia, Wisła raz wygrywa, raz remisuje, w Jagiellonii różnicę zawsze robi Quintana… Kto jeszcze? Spodziewałem się, że Pogoń będzie niżej w tabeli, Lubin sporo biega, ale słabo gra, choć ma bardzo dobrego napastnika, Piecha, Widzewowi będzie ciężko się utrzymać, a Podbeskidzie nie zasługuje na grę w ekstraklasie. Grają brzydko, wręcz żałośnie, nie zależy im na futbolu, cały czas tylko walczą. To złe dla całej polskiej piłki, że takie drużyny utrzymują się na najwyższym poziomie. Nikomu źle nie życzę, ale dla dobra waszego futbolu wolałbym ich widzieć w niższej lidze. Ktokolwiek ogląda ich w telewizji, zaraz zmienia kanał. O co tu w ogóle chodzi? Rugby? Wybijanie do przodu? Walenie łokciami?

Reklama

Powiedziałeś też, że sędzia, który prowadził wasze mecze z Górnikiem i Zawiszą, to najgorszy arbiter w lidze. Sprawdziłem i prawdopodobnie chodzi o Szymona Marciniaka, co jest dość zaskakujące, bo to chyba właśnie najlepszy polski sędzia. Na pewno ścisła czołówka. Czekaj, pokażę ci zdjęcie, to potwierdzisz…
Tak, to ten! Dla mnie to najgorszy sędzia w lidze.

Dlaczego?
Po pierwsze – sędzia powinien być komunikatywny w stosunku do zawodników.

I Marciniak na takiego wygląda.
Nie. Raz mnie obraził, nie okazał szacunku wobec mojej osoby.

***

Biedny, struchlały Marco. Spodziewaliśmy się, że gdy poznał obsadę sędziowską na tę kolejkę i sprawdził, że przyjeżdżają rugbyści z Bielska-Białej, wskrzesi w sobie jeszcze więcej wigoru. Ł»e znów postanowi wyjść przed szereg i później skwitować występ bez fałszywej skromności. Byliśmy również ciekawi reakcji opozycjonistów Paixao. Czy rzeczywiście فatka i spółka tego dnia założą wkręty, by zrobić mu z dupy jesień średniowiecza? Czy Marciniak w jakiś sposób odegra się, na przykład przy okazji kontrowersyjnej sytuacji?

Jeżeli szybkim stemplem goście postanowili mu przekazać tak zwane „dzień dobry”, to… nabrali się i pomylili bliźniaków. Nie minęła bowiem piąta minuta meczu, zaś Flavio dwukrotnie leżał na murawie, a w drugiej połowie zarobił w nos na tyle solidnie, że przez chwilę biegał z produktem tamponopodobnym. Zresztą w ogóle, w tym meczu bracia zagrali odwrotnie niż czynili to dotychczas. Pod grą był Flavio, którego nieźle wspierał schodzący do środka, lecz nominalnie ustawiony z prawej strony Sebastian Mila, z kolei Marco walczył z cieniem. Nie trafił z pięciu metrów na pustą bramkę, zmarnował kolejną sytuację, a kiedy już wymanewrował nieporadnego momentami Richarda Zajaca, nagle z linii bramkowej piłkę wybił Błażej Telichowski.

Tak, dziś Marco zasłużył, by latem obejrzeć charakterystyczny pomnik Jezusa z szeroko rozłożonymi rękoma. Ale tylko ten ze Świebodzina…

Wróćmy do meczu. To było tak zwane „dobre 0:0”. Naprawdę, całkiem przyzwoite. فadnych kilka szans Śląska – oprócz setek Paixao między innymi sytuacja Patejuka czy poprzeczka Calahorro. Bielszczanie, o dziwo, raz na kwadrans starali się wymienić parę podań, odgryzali się rzadziej od gospodarzy, za to równie konkretnie. Najpierw po źle wykonanym rzucie rożnym dobrze dysponowany Damian Chmiel popisał się centrostrzałem, który odbił się od słupka, później Maciej Iwański z rzutu wolnego dograł do Telichowskiego, a temu zabrakło może z pół metra. Ma „Telich” to coś, że w pole karne raz po raz wbiega kilkunastu chłopa, tymczasem on, jak magnes, przyciąga piłkę do siebie.

No nic, po jednym punkcie dla obu drużyn to wbrew pozorom dla obu trenerów dobra wiadomość. Są pewni utrzymania, sezon mogą dokończyć na spokojnie. Odnotujmy na koniec dwa fakty. Po pierwsze – Marian Kelemen wciąż nie dał się pokonać, uzbierało się dokładnie 474 minuty, co stanowi jego rekord, odkąd stoi między słupkami Śląska. Po drugie zaś – na pięciu kolejnych delegacjach Podbeskidzia zakończyła się ich passa spotkań ze strzelonym golem…

Podbeskidzie wiosną 2014? Duża klasa.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama