TIR Sadajew odkleja łatkę i daje tytuł Legii?

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2014, 22:48 • 2 min czytania

Trzy kolejki do końca, minimum pięć punktów straty – Lech chyba powoli może szykować szpaler na 1. czerwca. Tak się to wszystko niefartownie Kolejorzowi ułożyło, że prawdopodobnie najważniejszy mecz w sezonie przyszło im zagrać z coraz lepszą Lechią. Komentatorzy przed meczem żartowali, że czeka nas starcie Intercity z TLK, a my poszlibyśmy jeszcze dalej. To nie było PKP. To było z obu stron francuskie TGV, którego prędkość jest w Polsce na ogół nieosiągalna. I tylko można żałować, że tak świetne mecze zdarzają się w naszej lidze z taką rzadkością. Momentami przecieraliśmy oczy ze zdumienia, zastanawiając się, czy ktoś nam po cichu nie przełączył na Premier League.
Jest już po 22.00, więc możemy sobie pozwolić na takie określenia. W Gdańsku obejrzeliśmy dziś po prostu ZAJEBISTY mecz. Na pewno jeden z najlepszych w rundzie. Akcja za akcję, cios za cios, walka, kartki, strzały, słupki… Tam było naprawdę wszystko, i to poza chaosem! Lechia narzuciła dziś Lechowi takie tempo, że Kamiński z Arajuurim nie odkręcą się pewnie do poniedziałku, a Wołąkiewicza na taką karuzelę ostatnio posadził Robak. Zamiast opisywać to spotkanie, powinniśmy tak naprawdę wrzucić wideo z highlightami. Wystarczyłoby, bo słowa są zbędne.

TIR Sadajew odkleja łatkę i daje tytuł Legii?
Reklama

Takie mecze to po prostu wizytówki.

Tym razem nie będziemy więc krytykować. Nie pojedziemy po Teodorczyku za brak skuteczności. Nie zganimy Lovrencsicsa i Linetty’ego za przespany mecz. Odpuścimy też Tuszyńskiemu, który po wejściu dał z siebie tyle, co zwykle (tj. nic).

Reklama

Bardziej na miejscu byłyby słowa uznania, które kierujemy do:

– Możdżenia za zmuszenie niezawodnego w tej rundzie Bąka do klasycznego „Przyrosia”
– wspomnianego Teodorczyka za genialną piłkę do wspomnianego Możdżenia
– Janickiego za solidność
– Dawidowicza za pewną grę w obronie i kapitalne podania do napastników
– Lekovicia oraz Vranjesa za całokształt…

… i przede wszystkim Sadajewa, nowego bohatera PGE Areny, który chyba na dobre pozbył się łatki napastnika bez goli. Dzisiaj czeczeński brodacz pokazał wszystko to, czego brakowało mu w pierwszych meczach. Czyli świetną skuteczność. Wielokrotnie pisaliśmy już, że to materiał na kawał napastnika, bo facet wachlarz zagrań ma zdecydowanie większy niż duet Teodorczyk i Robak razem wzięci, wy kontrowaliście, że cóż z tego, skoro nie strzela bramek, aż Zaur wjechał w Kamińskiego i Arajuuriego z impetem TIR-a.

I z taką samą mocą popchnął Legię w kierunku mistrza, a Lechię w kierunku pucharów.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama