Śmialiśmy się w najlepsze, czytając, że krakowskie wróbelki ćwierkają, jakoby nowym szkoleniowcem Cracovii miał zostać Tomasz Hajto. To znaczy – wróbelki były blisko, przynajmniej fonetycznie. Otóż Cracovię przed spadkiem spróbuje uratować Hajdo. Mirosław Hajdo, do tej pory znany z tego, że prowadził pierwszoligową Sandecję i dostał od własnego piłkarza w mazak.
Jeżeli co weekend nie śledzicie rozgrywek zaplecza Ekstraklasy, Hajdę najpewniej kojarzycie właśnie z tym jedynym medialnym epizodem – gdy dostał w twarz od swojego zawodnika, zresztą tej sprawie poświęciliśmy sporo miejsca kilka miesięcy temu. Niestety, mniej wiemy na temat jego warsztatu szkoleniowego. W pierwszej lidze wyniki miał ponad stan i bardzo szybko typowanej do spadku Sandecji zapewnił miejsce w górnej połowie tabeli, tym niemniej ciekawi jesteśmy, jaki ma pomysł na poprawę sytuacji w nowym klubie.
To koniec tiki-taki?
Gość na chwilę, tak zwany efekt nowej miotły. Wszyscy to znamy, mowa przecież o najpopularniejszej w Polsce metodzie poprawy wyników na finiszu ligi. Nam z kolei trudno oprzeć się wrażeniu, że Filipiakowi bardziej chodziło o pozbycie się tego stylu, tej wesołej piłki, w ostatnim czasie jednak opartej na szybkich stratach, aniżeli daniu chwilowej szansy wyróżniającemu się szkoleniowcowi z ligi, której Pasy przez taktyczną fantazję są coraz bliżej… Albo inaczej: nie dorabiajmy zbędnej ideologii, Filipiakowi chodziło głównie o to, by Stawowy zszedł mu z oczu.
Już wcześniej informowaliśmy, że Cracovia jest po słowie z Waldemarem Fornalikiem, który ma przejąć ten zespół od nowego sezonu i któremu nie za bardzo uśmiechało się podjęcie pracy już teraz – gdy można spaść. Sami jesteśmy ciekawi, czy obecne zamieszanie w krakowskim klubie (i fakt, że Smutny Waldemar wolał oddać zespół Hajdzie niż samemu schlapać tyłek) nie odbije się na przyszłości porozumienia Filipiak – Fornalik.
Fot. sandecja.com.pl