Ojrzyński już był w ogródku, już witał się z gąską, ale zwinęli mu ją Kiełb z Janotą

redakcja

Autor:redakcja

11 maja 2014, 18:35 • 3 min czytania

„Może za szybko strzeliliście tego gola?” – w przerwie meczu reporter nc+ sprytnie zagadał do Dariusza فatki. Cóż, gdyby zawodnik Podbeskidzia na gola postanowił poczekać odrobinę dłużej, najpewniej zdążyłby w międzyczasie świętować czterdzieste urodziny, posadzić drzewo i przy okazji obejrzeć mundial w Katarze. W Ekstraklasie فatka debiutował bowiem 16 lat temu, a przez ten czas do siatki rywala nie trafił ani razu. Do dziś. Gdy w drugiej połowie ponownie na prowadzenie wyszli goście z Bielska-Białej, dzięki bramce – uwaga, uwaga – Mateusza Stąporskiego. Też debiutanckiej.
Nieprawdopodobne. Przed pierwszym gwizdkiem zamiast tych dwóch nazwisk na liście strzelców można było wpisać dane jakiegokolwiek kibica z Areny Kielc i dobrać mu do pary na przykład chłopca od podawania piłek. No, akurat taki chłopiec to w sumie mógłby chociaż w przerwie postrzelać…

Ojrzyński już był w ogródku, już witał się z gąską, ale zwinęli mu ją Kiełb z Janotą
Reklama

Leszek Ojrzyński już był w ogródku, już witał się z gąską. Dwóch takich gości na liście strzelców w meczu wyjazdowym. Co więcej, taktyka i ustawienie na mecz z „jego” Koroną godne prawdziwego szarlatana. Z Łatką na pozycji numer dziesięć… Zresztą łącznie jest tam jeden piłkarz (Iwański), jeden wyglądający jak piłkarz (Pawela), jeden lekkoatleta (sprinter Malinowski), a reszcie przypadła rola wybijaczo-przeszkadzaczy. Nie zrozumcie nas źle, nie jesteśmy jak Marco Paixao i nie oczekujemy, że Konieczny i spółka nagle będą grali na tyle technicznie, że wprost nie pozwolą oderwać od siebie oczu. Po prostu, za nic w świecie, nie stać ich na to, by podarować gospodarzom trzech goli, z których każdy następny był bardziej uprzejmy od poprzedniego.

Pierwszy gol Korony: „Niech żyje wolność, wolność i swobodaSloboda”. Idiotyczny faul pomocnika Górali na 15. metrze.
Drugi gol Korony:Dalekie podanie Janoty leci centralnie na czoło jednego z obrońców, lecz ten w ostatniej chwili schyla głowę
Trzeci gol Korony: Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i wykończeniu Stano. Coś nam podpowiada, że Ojrzyński uczulał swoich graczy i na precyzyjną prawą nogę Golańskiego, i na potężnego Słowaka…

Reklama

Gdyby Podbeskidzie wygrało na Koronie, na pięć kolejek przed końcem odskoczyliby aż o dziewięć punktów nad strefą spadkową. Gdyby. Gdyby babcia miała wąsy, to… Oj, pomni doświadczeń z minionego weekendu, za próbę tego porównania serdecznie was przepraszamy. Koniec końców walczaki spod Klimczoka dali się Koronie wyprzedzić nie tylko na boisku, lecz również w tabeli.

Nie wiemy, jaki miał pomysł trener Pacheta. Patrząc na wyjściowy skład koroniarzy, śmialiśmy się: oho, pan Hiszpan wystawił na agresywne Podbeskidzie najlepszych do bitki. Kto wycisnął na sztandze stówkę, to do boju! Trytko wespół z Korzymem w ataku, bazujący na sile Pyłypczuk czy Jovanović, o obrońcach nie wspominając. Ci natomiast, którzy najlepiej grają w piłkę – jak Kiełb czy Janota – zasiedli na ławce. Z perspektywy widza, zdecydowanie cholerne uczucie…

Kto wyżej? Kto dalej? Licytacjom wśród kielczan nie było końca. Piłka w powietrzu, żadnych zbędnych podań. Grali toporniej niż rzeczone Podbeskidzie, z którego śmieją się ludzie.

– Petrow potrafi uderzyć! – emocjonowali się komentatorzy po płaskim strzale, który minął słupek o ładnych parę metrów. I pewnie byśmy się z nimi zgodzili, jeżli na myśli mieli braci Stiljana i Martina, nie zaś ukraińskiego dzika z Kielc. Bo ten z piłką nożną to na razie ma związane właśnie wyłącznie nazwisko…

Wszedł Janota, wszedł Kiełb i wspólnymi siłami w ciągu pięciu ostatnich minut odmienili losy meczu z 1:2 na 3:2. Traktujemy to jako dobry znak, że nawet u nas, nawet w tak siermiężnym meczu, na koniec i tak wygrywa piłka.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
2
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama