Perez, Kędziora, Murayama, Tuszyński – komu przyjrzymy się w sobotę?

redakcja

Autor:redakcja

09 maja 2014, 23:49 • 4 min czytania

Rozpoczęty przed kilkoma godzinami weekend nie zapowiada się w ekstraklasie pasjonująco. O ile największy hit mamy już za sobą, o tyle – nie licząc starcia Lecha z Górnikiem – w sobotę i niedzielę czekają nas raczej resztki ze stołu. Najpierw Cracovia spróbuje wykopać z ligi Piasta, a potem Pogoń z Lechią postarają się pokazać, że jeszcze liczą się w walce o puchary. Całe szczęście, że na koniec zostaje nam ten Lech, bo ostatnio mecze tej drużyny kojarzą nam się ze strzelaninami…
1. Czy Angel Perez Garcia zdąży nauczyć się nazwisk?

Perez, Kędziora, Murayama, Tuszyński – komu przyjrzymy się w sobotę?
Reklama

O transferze sympatycznego szkoleniowca z Hiszpanii – bo ta ksywka chyba będzie tu na miejscu – napisaliśmy już wszystko. Piast – wyłączając Rubena Jurado – regularnie kompromitował się ściągając obcokrajowców do gry, więc postanowił zadziałać na szerszą skalę i szara eminencja w Gliwicach o nazwisku Janeczko ruszyła z poszukiwaniami w totalną egzotykę, by na koniec uznać, że skoro jakiś turysta rozegrał 900 meczów w karierze, to przecież musi być dobrym trenerem. Cóż, można i tak. Od kiedy Angel Perez Garcia przejął Piasta minęły jednak dwa dni, więc można się spodziewać, że dziś z gliwickiej ławki będą częściej dobiegać nie odgłosy znane z ławki kieleckiej. Czyli zamiast imion tudzież nazwisk spodziewajcie się „vamos!”, „e!”, „rapido!”. I te bezcenne miny Wilczka, Matrasa czy Treli… Wprost nie możemy się doczekać.

2. Czy obecność skautów nie spali psychicznie Nakoulmy?

Reklama

Tak to często z naszymi ligowcami bywa, że kiedy dowiadują się o liście klubów, które mają ich oglądać, to zazwyczaj plączą sobie nogi, a przy ich nazwiskach w notesach pojawia się gruby minus. Jak będzie tym razem? Coś nam podpowiada, że skoro w jednej kolejce mamy dwa małe hity – Legia – Wisła, a dzień później Lech – Górnik, to na trybuny pofatyguje się dobrych kilkudziesięciu obserwatorów. Szczególnie na tym drugim spotkaniu, gdzie najgorętszymi towarami są Kownacki i coraz lepszy Linetty, a przecież warto też rzucić okiem na Możdżenia, Kędziorę, Lovrencsicsa, Zacharę czy właśnie Nakoulmę. Liczba klubów, które obserwowały Prezesa, dobija już pewnie do setki, a ten odrzuca intratne oferty z Rosji (Terek) i raczej do wyjazdu mu się nie pali. A licznik tyka. I jeśli Nakoulma faktycznie chce gdzieś w końcu wyjechać, to niech wykorzysta to sobotnie okno na świat. Choć i tak liczymy, że zostanie w Polsce na lata, bo lubimy oglądać go w akcji.

3. Czy Douglasowi wyrośnie poważny konkurent?

Niewiele klubów w Ekstraklasie ma takie bogactwo wyboru na lewej obronie, jak Lech. Po pierwsze – kapitalny w naszych warunkach, choć dziś kontuzjowany Barry Douglas. Po drugie – stary, ale w dalszym ciągu bardzo przyzwoity Luis Henriquez. I wreszcie po trzecie – Tomasz Kędziora. Urodzony prawy defensor, który z konieczności – bo coraz lepiej na jego pozycji wygląda Możdżeń – musi grywać na lewej stronie. Początkowo – kojarząc Kędziorę z reprezentacji juniorskich – trochę dziwiliśmy się Rumakowi, że marnuje potencjał tego zawodnika, bo „Kędi” na lewej ewidentnie się dusił, ale od jakiegoś czasu spisuje się tam całkiem przyzwoicie. Nie jest to co prawda (jeszcze?) poziom Douglasa, ale niewykluczone, że rodzi się nam trzeci – po Kownackim i Linettym – lechita, którego odkrył Rumak i na którym „Kolejorz” kiedyś zarobi.

4. Czy Pogoń ma choć pół skrzydłowego?

Klasyczne zjawisko wożenia się na nazwisku. O tym, że Małecki jest ćwierćpiłkarzem, pisaliśmy już w tym sezonie z 65034 razy, więc powtarzać się nie będziemy. Obecność Patryka fatalnie wpłynęła też jednak na Takuyę Murayamę, który zauważył, że w tej lidze wystarczy dograć cztery niezłe piłki, by móc przez dekadę ślizgać się po ekstraklasie i kosić parę dyszek miesięcznie. Ł»arty żartami, ale gdyby ktoś tak nagle, od czapy, zapytał nieźle orientującego się w polskiej piłce kibica, jakim piłkarzem jest Murayama, to odpowiedź pewnie brzmiałaby: „idealnym na tę ligę”. Tymczasem ostatni bardzo dobry mecz tego zawodnika miał miejsce jeszcze w lutym, gdy Pogoń rozbiła Lecha. Noty Murayamy od tamtej pory to: 2, 2, 5, 5, 3, 2, 4, 4, 3, 3. Może czas już postawić na Dominika Kuna?

5. Czy Tuszyński udowodni, że jest piłkarzem jednego meczu?

Kolejny z kandydatów do wyjątkowo szerokiego grona przecenianych. Wystarczył jeden mecz przez 24 lata życia Tuszyńskiego, by niektóre media podłapały jego nazwisko i pisały w kontekście transferu do… Włoch. Tak, drodzy państwo, takie newsy ostatnio mignęły nam przed oczami. Ich autorzy zapomnieli jednak sprawdzić, że snajper (snajper?) Lechii zaliczył w tym sezonie 24 (!) mecze bez gola, a tylko 3 z trafieniem. Ogólne spojrzenie nieco zakłamuje hat-trick wbity Zawiszy, ale wniosek jest prosty – ten beznadziejny sezon jest i tak najlepszym w karierze Tuszyńskiego. Jaka liga, takie odkrycia.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama