Gra się tak jak Mourinho pozwala? Nie do końca…

redakcja

Autor:redakcja

30 kwietnia 2014, 23:17 • 3 min czytania

Tydzień temu wszyscy mlaskali z zachwytu. Ale on przebiegły! Ale to wszystko rozegrał! Znowu pokazał swój geniusz i znowu wyszło na jego. Jasne – po meczu najłatwiej dorabiać teorie, ale powiedzmy sobie wprost: to, co dzisiaj wydarzyło się na Stamford Bridge to zwyczajny nokaut i policzek dla Mourinho. Mówił Portugalczyk: nie filozofujcie, dajcie mi trochę zaufania. Kibice dodawali: remis na wyjeździe to świetny rezultat. Zapomnieli tylko dodać, że to remis bezbramkowy, osiągnięty z pomocą autobusu, za który dzisiaj wystawiono słony rachunek. 3:1 na Stamford Bridge – tak mocnego tupnięcia nogą przez Simeone raczej się nie spodziewaliśmy.
Szydera już trwa. Autobus Mourinho miał pojawić się w Lizbonie, a dziwnym zbiegiem okoliczności wylądował na Twitterze. Powybijane okna, zdemolowany przód, a za kierownicą ten, który od początku sezonu rabuje wszystkich jak leci, czyli Diego Simeone. To on uspokajał po pierwszym meczu, że wszystko jest pod kontrolą. To jego piłkarze od początku do końca chcieli grać w piłkę. Podnieśli się po pierwszej straconej bramce. Wygrali środek pola. Wykluczyli największe gwiazdy The Blues do tego stopnia, że do teraz nie wiadomo, gdzie przez większość część spotkania podziewał się Hazard.

Gra się tak jak Mourinho pozwala? Nie do końca…
Reklama

Gra się tak jak Mourinho pozwala! Tylko Real mógłby przepchnąć ten autobus! Oj, ile to takich zdań padało ostatnio. Gdy pisaliśmy: Mourinho zląkł się Atletico, wielu mówiło: nie znacie się, to jest taktyka! 180 podań na Calderon. 0 okazji do zdobycia gola. 0 bramek. Niektórzy mówili, że to wyśmienita pozycja wyjściowa, ale wystarczyło, że pod koniec pierwszej połowy strzelanie rozpoczął Adrian Lopez (widzieliście, że uderzył ochraniaczem?) i już było wiadomo, co tak naprawdę znaczą gole na wyjeździe i że to Atletico powoli przejmuje kontrolę.

Reklama

Futbol jest piękny. Futbol jest nieprzewidywalny. Najpierw Torres (podobno się skończył) strzelający gola swojej byłej drużynie. Za chwilę Etoo, który wchodzi zmienić oblicze meczu, a po kilku minutach tylko sabotuje, odkręcając pierwsze koło londyńskiego PKS-u. Dawno nie widzieliśmy, żeby przy rzucie karnym ktoś tak długo ustawiał piłkę jak Diego Costa. W pewnym momencie zrobił się z tego taki show, że brakowało tylko gołego tyłka kibica w tle tak jak to miało miejsce w niedawnym meczu La Liga, gdy Hiszpan akurat spudłował. Dzisiaj zrobił to, co do niego należało. Lider. Bohater. Skrzyżowanie Milito z Drogbą, którego chciałby mieć u siebie Mourinho, ale to obrazek jak biegnie i rzuca się w ramiona Simeone jest jednym z tych, które mogłoby reklamować ten półfinał.

28 miesięcy pracuje Cholo w Madrycie. Wygrał w tym czasie Ligę Europy, Superpuchar Europy, Puchar Króla, a teraz po 40 latach daje Atletico finał Ligi Mistrzów. Wiele razy pisaliśmy o jego fenomenie, o niesamowitym kolektywie, jaki stworzył w gruncie rzeczy z przeciętnych piłkarzy. W Internecie powstały już obrazki, jak demoluje autobus, jak robi zgrabne przeparkowanie albo zmienia tablicę świetlną na „przejazd techniczny”. Jest również śmieszna przeróbka, gdzie siedzi za kierownicą malucha i śmieje się wszystkim w twarz.

O tym maluchu wszyscy mówią, że cały sezon jedzie na wciśniętym gazie, że zaraz może mu zabraknąć paliwa. A on pruje i pruje. Zaczynał przygodę z Ligą Mistrzów od Portugalii (mecz z Porto) i tutaj też skończy. Za takie historie kochamy futbol.

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama