Pisaliśmy ostatnio o wspaniałej serii trzech kolejek z rzędu ze strzelonym golem Harry`ego Kane`a z Tottenhamu, ale wydaje się, że stajemy się powoli świadkami pewnego korespondencyjnego pojedynku strzeleckiego. Wyczyny „Hurricane`a” zbiegły się w czasie w eksplozją formy innej młodej angielskiej „dziewiątki”, mianowicie Connora Wickhama. Napastnik Sunderlandu poszedł krok dalej – jego bilans w ostatnich trzech meczach jest jeszcze lepszy niż Kane`a i wynosi aż pięć trafień. Niespodziewanie fani „Czarnych Kotów” nareszcie dostali jakieś powody do optymizmu, a ich drużyna opuściła strefę spadkową. Nie ma mowy o żadnym przypadku, wydatnie przyczynił się do tego właśnie młody Connor. Oczywiście jak to przy tego typu okazjach zaczęło się medialne pompowanie balonu, a kibice Sunderlandu już obwołali go nowym Shearerem, w końcu każda okazja jest dobra do wbicia szpili znienawidzonym rywalom z Newcastle. Sam Wickham wydaje się chłodno podchodzić do całej sprawy, ale z typowo młodzieńczą buńczucznością: „Spokojnie, to początek (…) Stać mnie na więcej…”
Sunderland w swoich ostatnich trzech meczach zdobył aż siedem punktów, co patrząc na obecny sezon w wykonaniu „Czarnach Kotów” urasta wręcz do rangi cudu, o który zresztą apelował menedżer zespołu Gus Poyet: „Mówimy o cudach, ale potrzebowaliśmy także szoku, a Connor nam go zapewnił. Ten chłopak zmienił wszystko. To najbardziej dziwny, niewiarygodny i zaskakujący sezon w mojej dotychczasowej karierze”. I rzeczywiście, trudno się dziwić słowom Poyeta, ponieważ jeśli Sunderland uniknie degradacji, śmiało można będzie nakręcić na podstawie tej historii niezły thriller. Connor Wikcham trafił w sam środek walki o utrzymanie i niespodziewanie to on wyrasta na męża opatrznościowego klubu ze Stadium of Light. Przez ostatnie trzy lata młody napastnik zaliczył ledwie dziewięć ligowych startów od pierwszej minuty, ale teraz nareszcie zdaje się potwierdzać wielki potencjał, o jakim mówiło się przecież od lat.
21-latek jeszcze niedawno wypożyczony był do Leeds, ale zagrał tam jedynie pięć meczów, po czym Poyet zdecydował o ściągnięciu go z powrotem wobec kontuzji Stevena Fletchera i beznadziejnej formy Jozy`ego Altidorea. Connor powrócił do Sunderlandu 24 marca i zaczęło się. Dostał swoją szansę w spotkaniach z Liverpoolem, West Hamem i Evertonem, ale gola nie zdobył. Wszystko zmieniło się na Etihad Stadium. Młodzian niespodziewanie dwa razy pokonał Joe Harta, a „Czarne Koty” wywiozły sensacyjny remis 2:2 z niebieskiej części Manchesteru. Mogło być jeszcze lepiej, ale w końcówce meczu koszmarny błąd popełnił bramkarz Sudnerlandu Vito Mannone. Ten sam Mannone zrehabilitował się jednak w pełni w następnym meczu, a Sunderland niespodziewanie pokonał Chelsea 2:1 i to na Stamford Bridge, przerywając niezwykłą serię 77 meczów Chelsea u siebie bez porażki z Jose Mourinho jako swoim menedżerem. Wickham znów trafił do siatki, ale była to dopiero rozgrzewka.
Gwiazda Connora rozbłysła pełnym blaskiem w spotkaniu o życie z Cardiff, które zostało zdemolowane przez graczy Poyeta aż 4:0. Wickham zaliczył dwa gole i asystę (wywalczył rzut karny). Był wniebowzięty: „To niesamowite (…) Cieszę się, że gram. Zawsze mówiłem, że tylko tego pragnę.” Dla napastnika ten sezon to prawdziwy rollercoaster – zaczął go na wypożyczeniu w Sheffield Wednesday (osiem goli w 11 grach), by w styczniu wrócić do Sunderlandu i zagrać ogony w ledwie dwóch spotkaniach ligowych. Po tym ponownie wypożyczono go do wspomnianego wcześniej Leeds, by niedługo znów wezwać z powrotem na Stadium of Light. Tym razem wydaje się jednak, że młody Wickham osiądzie tutaj na dłużej, na co sam zresztą liczy: „Nie ma sensu wracać do przeszłości. Było, minęło. Teraz jestem tutaj po to, by zdobywać bramki”.
Wickham ma dopiero 21 lat, ale od lat mówiło się o jego wielkim potencjale. To typowa „dziewiątka” – piłkarz wysoki (191 cm) oraz bardzo mocny fizycznie (90 kilo wagi). Connor od lat grywa dla młodzieżowych reprezentacji Anglii, występował drużynach U16, 17 oraz U19, a od 2010 roku gra dla kadry U21 (sześć goli w 17 występach). Przychodził na Sunderland z opinią być może najbardziej utalentowanego młodego napastnika w Anglii, a „Czarne Koty” zapłaciły za niego Ipswich ponad osiem milionów funtów. Connor miał ledwo skończone 18 lat, gdy negocjowano jego transfer. Ówczesnym menedżerem zespołu był Steve Bruce, ale ten pożegnał się szybko z zespołem. Gdy wydawało się, że napastnik dostanie prawdziwą szansę u kolejnego trenera (Martina O`Neilla), złapał kontuzję. Zaczęły się problemy, także natury wychowawczej.
Piłkarz zachłysnął się ponoć „sławą”, chociaż jeszcze niczego nie osiągnął. Następny boss Sunderlandu Paolo Di Canio określił go mianem „playboya modela”, a zapytany co trzeba zrobić, żeby wyciągnąć z Connora to co najlepsze, odpowiedział bez wahania: „Strzelić go w twarz”. Angielskie media zwracają słuszną uwagę, iż to, że w ogóle Wickham wrócił do Sunderlandu nie wynikało bynajmniej z przekonania do jego formy, a było raczej… aktem desperacji. Tak jak samo sprowadzenie piłkarza trzy lata temu do zespołu – jego zakup był rodzajem pocieszenia po tym, jak nie udało się zakontraktować Darrena Benta. Wickham przez ponad trzy lata był prawdziwą zagadką dla trzech kolejnych menedżerów drużyny, uważano jego zakup za pieniądze wyrzucone w błoto. Teraz zagadka niespodziewanie sama się rozwiązała, a forma Connora jest zaskoczeniem dla wszystkich.
Jak swoje dotychczasowe problemy komentuje sam Wickham? Wydaje się nareszcie nieco doroślejszy, że zrozumiał błędy młodości: „W ostatnim roku coś się we mnie zmieniło. Zacząłem postrzegać sprawy inaczej, czuję się lepiej (…) Jak za jednym magicznym kliknięciem myszy, chyba zwyczajnie dorosłem (…) Potrzebowałem czasu na przestawienie się, na życie z dala od domu, ale teraz rozumiem futbol dużo lepiej, niż trzy lata temu”. Connor zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka obecnie na nim ciąży i mocno waży słowa, jeśli chodzi o ostateczny bój Sunderlandu o pozostanie w elicie ligi: „Teraz wznieśliśmy się do nieba, dużo się mówi o nas, o mnie (…) Musimy zrobić wszystko, by utrzymać ten wysoki poziom”. Wszystko zatem w nogach piłkarzy Gusa Poyeta, ale także w głowie samego Connora Wickhama, który walczy nie tylko o uratowanie ligi dla Sunderlandu. Napastnik będzie chciał udowodnić wszystkim także to, że jest kimś więcej, niż tylko przypadkową sensacją paru ostatnich kolejek Premier League.
KUBA MACHOWINA