Poznajcie badziewiaków i kozaków 31. kolejki

redakcja

Autor:redakcja

29 kwietnia 2014, 13:48 • 3 min czytania

Pora na cotygodniowe zestawienie kozaków i badziewiaków, czyli bohaterów i antybohaterów minionej, pierwszej w fazie finałowej, kolejki Ekstraklasy. Jak to często bywa, do ekipy badziewiaków kandydaci pchali nam się drzwiami i oknami. Namawiali, żeby stworzyć z nich dwie albo nawet trzy drużyny, ale byliśmy nieugięci i wybraliśmy elitę. Wśród kozaków na odwrót – tu trzeba było chwilę pogłówkować.

Poznajcie badziewiaków i kozaków 31. kolejki
Reklama

JEDENASTKA KOZAKÓW

Pewniaków do umieszczenia w gronie tych najlepszych mieliśmy dokładnie sześciu i byli to wyłącznie zawodnicy ofensywni. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości co do najskuteczniejszego strzelca ligi – Marcina Robaka oraz Marco Paixao, który zapewnił Śląskowi komplet punktów. Wśród napastników, trochę na siłę, mogliby pewnie też zagościć Eduards Visnakovs czy Łukasz Teodorczyk, ale żaden z nich nie zrobił w ostatniej kolejce tyle, by na koniec nie ustąpic jednak miejsca któremuś z pomocników.

Reklama

W pomocy pewniaków mieliśmy czterech – świetnego w meczu z Wisłą Kaspera Hamalainena (udział przy każdej z bramek), bohatera Jagiellonii Daniego Quintanę (dwa gole, dwa kluczowe podania), Michała Ł»yrę, który do zwycięstwa poprowadził Legię i Rubena Jurado. Hiszpan – choć to ostatecznie Piastowi w niczym nie pomogło – wreszcie znalazł drogę do bramki i to nawet dwukrotnie. Na ostatnie miejsce w środku pola nikt nie zapracował na tyle mocno, żebyśmy nie mieli wątpliwości. Wybieraliśmy między zawodnikami Lechii oraz Lecha i ostatecznie padło na Karola Linetty`ego.

W obronie sprawa była dosyć prosta. Wzięliśmy Rafała Janickiego i Bartłomieja Koniecznego, czyli najjaśniejsze postaci linii defensywnych dwóch zespołów, które w tej kolejce nie straciły gola. A do tego dorzuciliśmy Pawła Golańskiego, którego obecność w składzie Korony i praca w ofensywie (tym razem jednak asysta) jak zwykle była nie do przecenienia. W ten sposób dotarliśmy do bramkarzy, dla których generalnie była to dobra kolejka, ale wybór ograniczył się do dylematu: Buchalik czy Steinbors?

Steinbors był bardziej spektakularny, popisywał się refleksem, zaliczał świetne parady, ale na jedenastkę kozaków zapracował jednak bramkarz Ruchu. Po cichu, nie tak efektownie, ale za to bardzo skutecznie wybronił przynajmniej cztery trudne sytuacje i w efekcie Ruch zachował z Lechią czyste konto.

JEDENASTKA BADZIEWIAKÓW:

Tych u nas pod dostatkiem, ale niekoniecznie wśród bramkarzy. Postawiliśmy na Wojciecha Małeckiego, choć musimy przyznać, że nie był to w tej kolejce badziewiak pełną gębą. Nie zagrał beznadziejnie, nie śmialiśmy się z niego do rozpuku, ale jak dla nas najbardziej wyróżnił się na minus.

Obrona? To łatwizna. Lider badziewiaków, czyli Mateusz Matras, który popełnił w ten weekend dwa katastrofalne błędy, po których padły gole. Raz dał się łatwo ograć, a raz po prostu oddał piłkę Dźwigale we własnym polu karnym. Do Matrasa dorzuciliśmy dwójkę z Wisły Kraków, czyli Alana Urygę, który poza ogólnie nędznym występem zdołał wbić sobie samobója, a także Piotra Brożka, objeżdżanego (zresztą nie po raz pierwszy już tej wiosny) na lewej stronie.

I teraz dopiero się zaczyna…

Wspomniana wyżej konkurencja do miana badziewiaka. W pomocy i w ataku mieliśmy poważny problem. Najpierw wybraliśmy krakowski duet Paweł Brożek – Dawid Nowak, czyi dwójkę, która nie tylko zakończyła swoje mecze bez gola, ale dosłownie nie zrobiła niczego, żeby swoim drużynom pomóc. To samo tyczyłoby się zresztą Arkadiusza Piecha czy Mateusza Zachary, ale oni niestety już nam się w składzie nie zmieścili. Za dużo chętnych. Bo przecież, mniej więcej jak co tydzień, mieliśmy całą masę bezbarwnych pomocników, którzy zwyczajnie przeczłapali kilkadziesiąt minut i nikt do końca nie wie z jaką intencją wychodzili na boisko. Nie będziemy charakteryzować każdego z osobna, bo to przypadki dość podobne – Burdenski, Droppa, Rybicki, Przybecki i Oziębała. Kilku ananasom, jak chociażby Guerrier, tym razem się upiekło.

PS Niektórych niestety nie udało się umieścić na ich nominalnych pozycjach, ale wszyscy z całą pewnością na powołanie do „kozaków i badziewiaków” odpowiednio zapracowali.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama