Jedenastka kumpli: Poznańsko-reprezentacyjny mix Bartosza Bosackiego

redakcja

Autor:redakcja

29 kwietnia 2014, 09:01 • 3 min czytania

– Robert już na pierwszym treningu Lecha wyglądał świetnie. Duży talent, duża praca i sporo szczęścia. Gdyby nie odszedł trener Smuda, grałby dalej na boku pomocy. Dopiero Jacek Zieliński dał go do ataku i Lewy został królem strzelców – mówi Bartosz Bosacki, którego poprosiliśmy o wytypowanie „jedenastki kumpli”.
***

Jedenastka kumpli: Poznańsko-reprezentacyjny mix Bartosza Bosackiego
Reklama

W bramce – Artur Boruc. Mógłbym teraz wymieniać bramkarzy, z którymi broniłem w czasie kariery i ich po kolei oceniać, ale byłoby mi niezręcznie. Każdy zna klasę Artura. Wie jak grał w reprezentacji albo jak radzi sobie w Premier League. Grałem z nim dłużej niż np. z Jerzym Dudkiem, więc wielkiego dylematu nie było.

Obronę stworzę z trzech piłkarzy, z którymi spotkałem się w reprezentacji i jednym z Norymbergi. Javier Pinola na prawej obronie to piłkarz, z którym przychodziliśmy do klubu w tym samym momencie i on do dziś tam jest. Na początku był lekko zagubiony, trenerzy raczej na niego nie liczyli, ale potem tak się rozwinął, że to już jego dziewiąty sezon w Bundeslidze. Wiem, że bardzo go tam cenią, chociaż sam klub jest teraz w trudnej sytuacji i być może spadnie z ligi.

Reklama

Z drugiej strony – Michał Ł»ewłakow, z którym przeszedłem drogę od reprezentacji młodzieżowej u trenera Lorensa do tej dorosłej. A w środku – Tomek Hajto i Jacek Bąk, których teżÂ raczej nie muszę przedstawiać, bo każdy zna ich klasę.

W pomocy – czwórka piłkarzy. Na prawej Kuba Błaszczykowski. W środku duet Świerczewski – Stilić. Przez chwilę myślałem o Rafale Murawskim, ale Piotrek na pozycji defensywnego pomocnika był tak dobry, że o drugiego takiego w Polsce wyjątkowo trudno. Ceniony swego czasu we Francji, potem chwilę graliśmy w Lechu. Miał duży wpływ na młodych chłopaków. Stilić to natomiast niewykorzystany potencjał, ale no właśnie – widziałem, co robił na treningach i zwyczajnie musi się znaleźć w tej jedenastce. Na lewą stronę dorzucę jeszcze Sławka Peszkę – super kolegę, którego chwalą w 2. Bundeslidze i który miał wkład w awans FC Koeln. Czasem gubi go gorąca głowa, ale z drugiej strony – ta zadziorność często mu się na boisku przydaje.

No i na koniec atak. W Norymberdze grałem ze Stefanem Kiesslingiem, Robertem Vittkiem i Markiem Mintalem – dobrymi napastnikami, ale jak z automatu rzucam dwa inne nazwiska. Prosty wybór właściwie. Pierwsze to Maciek Ł»urawski – piłkarz kompletny, szybki, zwrotny, z doskonałą techniką. Drugie – jasna sprawa – Robert Lewandowski. On już na pierwszym treningu w Lechu wyglądał świetnie. Duży talent, duża praca i sporo szczęścia. Gdyby nie odszedł trener Smuda, Robert grałby na boku pomocy. Dopiero Jacek Zieliński dał go do ataku i Lewy został królem strzelców. W BVB siedział na ławce, nagle kontuzja Barriosa i zaczął strzelać. I tak strzela do dziś, od przyszłego sezonu w Bayernie. Duża sprawa.

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama