Niespełna miesiąc trwał romans hiszpańskiego skrzydłowego Elady’ego Zorrilli z Ekstraklasą. Były już zawodnik Cracovii kontrakt podpisał 17 lipca, a już dziś klub poinformował, że piłkarz dostał zgodę na transfer i z powodów rodzinnych wraca do ojczyzny. Oczywiście w całej sprawie z miejsca zaczęto doszukiwać się drugiego dna, bo przecież Elady na boisku wyglądał jak jedno wielkie nieporozumienie, ale akurat w tym przypadku względy sportowe naprawdę nie miały większego znaczenia.
O co w takim razie chodzi? Ano dokładnie o to, o czym w swoim oświadczeniu poinformowała Cracovia. Elady faktycznie znalazł się w na tyle ciężkiej sytuacji rodzinnej, że jego dalszy pobyt w Krakowie nikomu nie przyniósłby żadnych korzyści. – Wygląda na to, że powodem rozwiązania umowy faktycznie były względy rodzinne. Słyszałem, że u teściowej piłkarza wykryto nowotwór. Myślę, że to dodatkowo utrudniło i tak niełatwy proces adaptacyjny – mówi w rozmowie z Weszło Jose Pastor, dziennikarz Radio Marca Cartagena, do którego zresztą zwróciliśmy się nieprzypadkowo. Zorrilla tuż po powrocie do ojczyzny podpisał bowiem umowę z FC Cartagena, najbardziej zajadłym rywalem Realu Murcia, w którym występował przed transferem do Polski.
OFICIAL | @EladyZorrilla, un atacante de lujo que marca la diferencia #BienvenidoElady pic.twitter.com/LHPsj7EeXU
— FC Cartagena (@FCCartagena_efs) 9 sierpnia 2018
Wersję wydarzeń przedstawioną przez Pastora potwierdził nam też trener Cracovii, Michał Probierz. – Mogliśmy trzymać zawodnika na siłę, ale Elady powiedział nam, jaka jest sytuacja i przychyliliśmy się do jego prośby. To prawda, że jego teściowa choruje na raka. Rozumiem go, bo sam kiedyś wróciłem z Niemiec, ponieważ miałem chorego ojca. W pewnych momentach trzeba być po prostu człowiekiem. Piłka jest piłką, a życie jest życiem.
Licznik występów Elady’ego w Ekstraklasie zatrzymał się więc na dwóch spotkaniach, w których na boisku spędził łącznie 90 minut. W meczu z Lechem wszedł z ławki po przerwie zastępując Antoniniego Culinę, w meczu z Arką po przerwie na murawie już się nie pojawił, a jego miejsce zajął Jakub Serafin. Oczywiście w tym czasie Hiszpan nie zdążył zaprezentować choćby krzty umiejętności, ale trener Probierz i tak mocno na niego liczył. Ostatecznie sprawy przybrały jednak mocno nieoczekiwany obrót i że Elady na pewno nie będzie panaceum na przedłużające się problemy Cracovii ze skrzydłowymi. Zresztą na Kałuży ogólnie nie mają ostatnio najlepszej passy.
Podsumujmy miesiąc w Cracovii:
– podstawowy środkowy pomocnik skłócił się z klubem
– podstawowy prawy obrońca wypadł na dwa miesiące
– podstawowy napastnik doznał kontuzji kolana
– nowy skrzydłowy wyjechał po 3 tygodniach.
– 1 zdobyty punkt.Nie jest dobrze.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) 9 sierpnia 2018
Warto też dodać, że kontuzja kolana, której Gerard Oliva nabawił się w meczu z Arką okazała się bardzo poważna. Napastnik „Pasów” zerwał więzadła krzyżowe przednie, co oznacza, że w tej rundzie raczej już nie zobaczymy go na boisku. Pytanie, po cholerę wracał do gry w meczu z Arką, skoro od razu było widać, że sprawa wygląda źle? Inaczej przecież nie zasygnalizowałby zmiany w pierwszym odruchu.
Cóż, stawiamy w ciemno, że Michał Probierz zupełnie inaczej wyobrażał sobie początek swojego drugiego sezonu w Cracovii.
Fot. 400mm.pl/Jakub Gruca