Jeśli nic nie wysypie się w testach medycznych, to Dionisio Emanuel Villalba Rojano – a w skrócie po prostu Dioni – zostanie nowym napastnikiem Lecha Poznań. Kolejorz chciał Hiszpana, no i swojego Hiszpana dostanie. Ale przestrzegalibyśmy przed porównywaniem Dioniego z Carlitosem, bo to kompletnie inna charakterystyka piłkarzy. Nowy nabytek poznaniaków to bardziej piłkarski klon Christiana Gytkjaera.
Widać wyraźną reorientację polityki transferowej Lecha. Po ostatnich pudłach w ściąganiu Skandynawów czy zawodników z Bałkanów w Poznaniu uznali, że lepiej szukać piłkarzy w krajach, w których dobrze gra się w piłkę. Ilu znacie świetnych Szwedów – poza Ibrahimoviciem, Forsbergiem i kilkoma innymi, którzy zakotwiczyli w Premier League? No, niewielu. A ilu Portugalczyków czy Hiszpanów zrobiło na nas wrażenie na zielonej murawie? No, tu już jest kłopot bogactwa.
Dioni przyjdzie do Poznania z trzeciej ligi hiszpańskiej. Jedni powiedzą – eeee, ściągają jakiegoś typa, co strzelał amatorom. I może tak być, wszak nie oglądamy po nocach powtórek spotkań Segunda Division B. Ale z drugiej strony mamy w pamięci chociażby przywołanego już Carlitosa, Igora Angulo czy Daniego Quintanę, którzy wcale nie zrobili furory w hiszpańskiej ekstraklasie, a jednak w Polsce przerastali 98% zawodników o trzy półki jakości piłkarskiej.
A Dioni w Hiszpanii strzelał gole. I to na potęgę. Weźmy pod uwagę trzy ostatnie sezony – chronologicznie było tak: 13 bramek w barwach Racingu Santander, 24 trafienia w barwach Fuenlabrady i w zeszłym roku 21 goli znów w tym samym zespole. W Cadiz, Herculesie czy Leganes wielkiej kariery nie zrobił, ale tak czy siak kilka sztuk tam władował. Swego czasu objawiał spory potencjał, bo wykupiło go Udinese i to właśnie Włosi wypożyczali go do kilku klubów z hiszpańskiego zaplecza. To zresztą znana polityka Udine – podobną przeszłość miał za sobą znany z występów w Lechu Abdul Aziz Tetteh. Dioni w drugiej lidze strzelił tylko jednego gola, w La Liga zebrał kilkadziesiąt minut doświadczenia, ale nigdy nie trafił do siatki na tym najwyższym poziomie. W zeszłym sezonie udało mu się wpakować pięć goli w spotkaniu z Coruxo FC i trzy z CF Talavera, w którym wystąpili Jesus Jimenez (obecnie Górnik Zabrze) i Chopi (dziś Podbeskidzie Bielsko-Biała):
Wiemy, że pewnie sto razy usłyszymy o “nowym Carlitosie”, ale jedyne, co 28-latka łączy z królem strzelców poprzedniego sezonu, to kraj pochodzenia i fakt, że też rozbijał się po niższych ligach. Jeśli chodzi o charakterystykę piłkarską, to są dwa różne światy. Dioni to klasyczny egzekutor, silny, wysoki snajper. Bardziej przypomina nam Christiana Gytkjaera niż Carlitosa. Od Duńczyka różni go to, że lubi dryblować i tu widzimy wspólny mianownik z piłkarzem Legii. Co istotne – Dioni jest piłkarzem lewonożnym, a takich w Kolejorzu brakuje.
Czy coś z chłopa będzie? Może tak, może nie, nie wiemy. Trudno powiedzieć. Już kilku Hiszpanów w tej lidze przepadło, choć CV mieli niezłe (pozdro Sisi!), a kilku z kiepską kartą na Transfermarkcie robiło przeciąg na ekstraklasowych boiskach. Dioni przychodzi do stolicy Wielkopolski jako alternatywa dla Gytkjaera, ale i może zagrać obok Duńczyka, gdy Lech z ustawienia 3-4-3 przejdzie na 3-4-1-2.
Hiszpan obejrzał z trybun niedzielny mecz z Cracovią, a w poniedziałek od rana przechodzi testy medyczne. Te pozostają już właściwie formalnością i 28-latek wieczorem podpisze dwuletni kontrakt z Kolejorzem.
fot. lechpoznan.pl / Przemysław Szyszka