Reklama

Turnus mija, tyś niczyja… Na co czeka Rafał Kurzawa?

Mariusz Bielski

Autor:Mariusz Bielski

27 lipca 2018, 14:48 • 4 min czytania 36 komentarzy

Fajnie jest sobie czasem zrobić urlopik, coś o tym wiemy! Albo nawet jeśli już ktoś ma takie możliwości, to rzucić w cholerę to wszystko i wyjechać w Bieszczady. No ale żeby podobne decyzje podejmować będąc piłkarzem w kwiecie wieku? Dziwna sprawa. Oczywiście celowo w tej chwili hiperbolizujemy, ale mniej więcej tak właśnie wygląda aktualna sytuacja Rafała Kurzawy.

Turnus mija, tyś niczyja… Na co czeka Rafał Kurzawa?

„Turnus mija, tyś niczyja”. Czas wcale nie gra na korzyść skrzydłowego, który w tym momencie po prostu marnuje kolejne tygodnie. Może zarzekać się później, że trenował tu i ówdzie, że ćwiczył indywidualnie, że pracował na siłowni, ale absolutnie nic nie zastąpi gry w meczach oraz przechodzenia okresu przygotowawczego równolegle z całą drużyną. W ekstraklasie przecież widać to co roku, gdy do poszczególnych zespołów dołączają wolni agenci, a potem mijają długie tygodnie lub nawet miesiące, zanim dojdą do odpowiedniej formy.

A Kurzawa właśnie tak traci praktycznie najważniejszy okres w sezonie pod kątem budowy relacji z nową grupą, pod względem utrzymania siły fizycznej i rytmu gry. Większość bardziej konkretnych lig ze wschodniej Europy już gra albo lada chwila zacznie, zespoły pochodzące z krajów bałkańskich także rozpoczęły toczenie bojów. Rosja, Chorwacja, Serbia, Bułgaria, Ukraina… No ale te kierunki ewidentnie musiały mu nie pasować. Zerkamy więc w drugą stronę – w rytmie ligowym kopią piłkę także w Belgii oraz Szwajcarii. Ci z mocniejszych lig z kolei zdążyli porozjeżdżać się na różnego rodzaju tournee oraz obozy przygotowawcze, szlifują formę, bo sezon za pasem.

Tylko były zawodnik Górnika stoi od dłuższego czasu w rozkroku i zaraz chyba zrobi szpagat.

Naprawdę zastanawiamy się o co tu chodzi, bo sytuacja zdecydowanie nie należy do gatunku tych normalnych. Jak Fred z filmu „Chłopaki nie płaczą” dalibyśmy sobie rękę uciąć, że o braku ofert dla Rafała nie może być mowy. Nie zapominajmy wszak, że cały czas mówimy o najlepszym asystencie ekstraklasy ubiegłego sezonu! Zdajemy sobie sprawę, iż nasze rozgrywki najpotężniejsze nie są, czasem więcej w nich folkloru niż jakości, ale jednak paru fajnych grajków ostatnio się z niej wybiło. No to co, takiego Kurzawy miałby nie chcieć chociażby ktoś z Włoch? Nie chce nam się wierzyć, skoro angaż w Serie A dostał na przykład Michał Marcjanik. Z całym szacunkiem oczywiście.

Reklama

Ba, przecież nawet na tragicznym dla Polaków mundialu odchodzący z Zabrza skrzydłowy był jednym z nielicznych, którzy uniknęli kompromitacji. Zagrał w feralnym spotkaniu z Japonią, jednak trudno było go winić za olewkę pozostałych kolegów. Po tamtym starciu ocenialiśmy go następująco: Grał jak rutyniarz. Żadnych emocji, pewny w swoich poczynaniach. Groźnie dośrodkowywał z rzutów rożnych, asystował Bednarkowi, potrafił podać niekonwencjonalnie w akcji. Często schodził do środka i dobrze to wyglądało. Jego akcje mocno wzrosły.

Zresztą, wydaje nam się, że akurat w wielu plotkach podawanych przez różne polskie i zagraniczne źródła było sporo prawdy. W gronie zainteresowanych usługami Kurzawy ponoć były/są Fiorentina, Trabzonspor, Freiburg, FC Koeln, Galatasaray, podobno też ktoś z Francji… A to tylko pierwsze kluby wzięte z brzegu, po dłuższym guglowaniu na pewno lista jeszcze by się powiększyła. Nie ma tu w czym wybierać? Bez przesady.

Czyżby zatem bohater tego tekstu był aż tak wybredny? Jeśli tak, to naprawdę współczujemy, bo chłopak samemu sobie robi szkodę. I to od dłuższego czasu, wszak wiadomo było nie od wczoraj, że chce odejść z Górnika, że nie przedłuży z nim kontraktu. Na mocy prawa Bosmana mógł zatem rozglądać się i negocjować z potencjalnym nowym pracodawcą od początku stycznia. Toż to wuchta czasu! Opieszałość agenta? Nie wydaje nam się, skoro jest nim Daniel Weber, facet ogarniający interesy m.in. Pawła Dawidowicza, Pawła Olkowskiego, Pawła Kieszka, braci Paixao, Wilde’a-Donalda Guerriera i paru innych bardzo konkretnych zawodników. Coś tu więc poszło ewidentnie nie tak… No, chyba że sam zawodnik liczył na angaż w mistrzu Hiszpanii, Włoch czy Niemiec – to zwracamy honor!

I czy mając w perspektywie to wszystko – czy nie lepiej byłoby po prostu pozostać w Górniku jeszcze na chwilę? Damian Kądzior jakoś potrafił się dogadać. Kurzawa mógłby iść na podobny układ, czyli przedłużenie umowy z jednoczesnym wpisaniem niskiej klauzuli wykupu. Wspomniany Kądzior wynegocjował ją na poziomie 400 tys. euro, czyli dla potencjalnego kupca z jakiejś sensownej europejskiej ligi – totalne grosze. Taka suma na pewno nie odstraszyłaby żadnego konkretnego klubu. A z drugiej strony najlepszy – podkreślmy to jeszcze raz – asystent poprzedniego sezonu ekstraklasy przynajmniej nie marnowałby czasu i formy na bezrobociu. Bo o ile dotychczas mogliśmy pisać, że jest to bardzo dobrze prowadzona kariera, o tyle teraz powiedzielibyśmy raczej, iż przykład Rafała pokazuje, jak piłkarze postępować nie powinni.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

36 komentarzy

Loading...