Karuzela z trenerami nabrała rozpędu – wyfrunął z niej już trener Levy, a kilku innych kurczowo trzyma się, bo na ligowych zakrętach rzuca strasznie i „byleby tylko nie za wcześnie spaść”. Na szczęście polscy trenerzy doskonale zdają sobie sprawę, że wszyscy jadą na tym samym wózku i nie będą sobie owego wózka wyrywać, nie będą się tłumaczyć, że „on powiedział do mnie >Reiss<, a wiadomo, jak się to kojarzy" – czysta, sportowa walka, niech zwycięży lepszy i kochany prezesie, jedną mam prośbę, może ostatnią, pierwszą od wielu lat – daj mi tę jedną kolejkę, ostatnią kolejkę, a potem niech wali się świat.
28 lutego, piątek
Ruch Chorzów – Widzew Łódź (godz. 18:00)
– Zgoda?
– Zgoda!
– Zgoda! Zgoda! A Gil wtedy rękę poda!
Kolejkę 24. zaczynamy od meczu, w którym ani razu nie pojawi się Kur Wągola, z trybun wiać będzie optymizmem i braterstwem, ramię stać będzie przy ramieniu, klata stać będzie przy klacie (w momentach szczególnych uniesień bramkowych mogą to nawet być gołe klaty), objęci mężczyźni śpiewać będą radosne pieśni, oglądając innych mężczyzn, biegających po murawie i zdejmujących czasem koszulki, uśmiechom i uściskom nie będzie końca, nawet w przypadku przegranej, a nad wszystkim unosić się będzie reklama środka na potencję. Do pełni klimatu brakuje tylko różowych boa i piosenek Rufusa Wainwrighta emocji, szybkich akcji i efektownych goli.
Lechia Gdańsk – Wisła Kraków (godz. 20:30)
Czy gdyby Paweł Stolarski został w Wiśle, to zagrałby przeciwko Lechii? Zapewne tak, no Łukasz Burliga odpoczywa przed atakiem szczytowym (na szczyt klasyfikacji żółto-kartkowej). Stolarski przeszedł jednak do Lechii i na razie nie gra. Przeciwko Wiśle nie zagra również – tym razem z powodu problemów z przywodzicielem. Trener Smuda zadeklarował, że chętnie weźmie remis, kibice obu klubów nie mają nic przeciwko, piłkarze też chętnie by się zrelaksowali (zwłaszcza piłkarze Lechii, którzy grać będą musieli bez Oualembo i Wiśniewskiego)… Tylko trener Probierz, gdy wspomina swój pobyt w Krakowie, wzrok ma dziki, łysinę rozwianą, zarost zjeżony i żąda zwycięstwa Lechii za wszelką cenę.
1 marca, sobota
Górnik Zabrze – Korona Kielce (godz. 15:30)
0:3 dla Korony – czy to taki nieprawdopodobny wynik? Na bramce Kasprzik albo Witkowski, w obronie nadal jeden wielki szałot, Nakoulma pauzuje za kartki, Zacharze odnowiła się kontuzja, a na ławce trener Wieczorek, którego mina świadczy, że doskonale wie, co oznacza ten rytmiczny zgrzyt dobywający się spod jego fotela. Pocieszać może się tylko faktem, iż Korona także wyjdzie na mecz osłabiona – nie zagrają Golański, Janota i Marković. Gwiżdże pan sędzia Borski, ale to o niczym nie świadczy.
Lech Poznań – Piast Gliwice (godz. 18:30)
Ponieważ orzeczenia Komisji Ligi mają wysoką wartość merytoryczną, a Cotra powiedział, że twarz, która oberwała łokciem Sobolewskiego nie była jego twarzą (zresztą zasłużyła sobie, bo była niegrzeczna), grzechy pana sędziego Przybyła zostają chwilowo zapomniane i arbiter dostaje kolejną szansę. Ba! dostaje ją w całkiem ciekawym meczu, w którym trener Rumak będzie walczył o utrzymanie posady/autorytetu, a drużyna Lecha – o odzyskanie zaufania kibiców, co będzie o tyle łatwiejsze, że Piast gra ostatnio piłkę w stylu późnej Orzeszkowej, a Lech gra… Lech gra u siebie.
2 marca, niedziela
Cracovia – Śląsk Wrocław (godz. 13:00)
I jak tu pisać cokolwiek o meczu, gdy w Ekstraklasie zadebiutuje trener Pawłowski, który ma szansę przestawić Śląsk z trybu „nuda” na tryb „nude”? Ale jak z kolei pisać cokolwiek o debiutującym trenerze Pawłowskim, gdy w Ekstraklasie debiutuje także pan sędzia Mariusz Złotek?
– Hę?… – stęknęła niepewnie Opinia Publiczna.
– Cóż to, czyliż mnie nie znacie? Jestem Mefistofelesem!
Pan sędzia ma 44 lata, ponad 1500 meczów na koncie (gdy gwizdał mecz nr 1500 Mokrzyszowa Tarnobrzeg pokonała Sokoła Nisko), terminował u sędziego Fijarczyka, częściej gwiżdże rzuty karne na korzyść gospodarzy, potrafi pokazać zawodnikowi dwie żółte kartki w jednym meczu, ale pozwala mu grać dalej, kiedyś w Katowicach tak mocno oberwał serpentyną, że trzeba go było cucić (serpentyna nadziana była baterią R20, więc chyba arbiter mocno podpadł rzucającemu), a pucharowy mecz Podbeskidzia poprowadził tak, że trener Michniewicz nazwał go… yyy… określił go mianem narządu poddanego czynności seksualnej w formie gwałtowniej, za co pan sędzia Złotek wyrzucił go na trybuny. Poza tym pan sędzia ma problem z odróżnieniem krowy od byka, a kierowcy TIR-ów mają problem z odróżnieniem jego domu od szosy i często wjeżdżają mu do kuchni. Cóż można dodać? Na pewno będzie pasował do Ekstraklasy.
Zagłębie Lubin – Zawisza Bydgoszcz (godz. 15:30)
Jeśli Zagłębie chce się utrzymać, musi wreszcie zacząć wygrywać i dlatego…
– A królowa Bona umarła – warknęła Opinia Publiczna – W „Kurierze” było ogłoszenie. Masz pan jeszcze coś odkrywczego do obwieszczenia?
Poza tym, że liczę na mecz kolejki, bo oba zespoły potrafią dać boiskowego czadu, oba potrafią strzelać i mają nieźle dysponowanych bramkarzy? Może tylko taki żarcik, że Zagłębie na zet, Zawisza na zet, a dwa razy zet i mecz kolejki to jak ZZ TOP, więc… Eee, nie – to cienkie bardzo było… Gwiżdże pan sędzia Raczkowski, któremu ostatni mecz poszedł całkiem nieźle, zatem może i w tym spotkaniu nie będzie przeszkadzał.
Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok (godz. 18:00)
– Sędziowie powinni ponosić konsekwencje swoich błędów – uznał trener Jagiellonii Piotr Stokowiec.
– To co, panowie, uczymy młodego, że powinien ponosić konsekwencje swoich słów? – zapytał starszy pan starszego pana.
– Nie, Legia załatwi to za nas – odpowiedział starszy pan starszemu panu – Tym bardziej, że nie zagra Dwaliszwili.
– To kończ, Władziu, i robimy.
Własny stadion, świadomość, że punkty będzie się dzielić, więc lepiej mieć jak największą przewagę, wymagający trener, średnio ostatnio grająca Jagiellonia.
– Młody, słyszałeś? – młody pan szturchał młodego pana – Wiśle nie zamknęli stadionu za race! Dawaj zapałki!
3 marca poniedziałek
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Pogoń Szczecin (godz. 18:00)
– Znowu poniedziałek i znowu sędzia Marciniak – westchnął Głos Wewnętrzny.
– Znowu Podbeskidzie i znowu sędzia Marciniak – westchnęło Podbeskidzie.
– Spoko, panowie, droga szybko minie – pocieszał swoich piłkarzy trener Wdowczyk – Cieszmy się, że w Ekstraklasie nie gra Resovia albo Polonia Przemyśl.
– Szlagszlagszlag! – denerwowali się ci, którzy w piątkowym zachwycie kupili Marcina Robaka w „Ustaw ligę”, a dziś zorientowali się, że napastnik Pogoni będzie pauzował za żółte kartki.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Transfery zrobione, skład ustawiony, odpowiedź na pytanie „Na cholerę kupiłem Bednarka?” brzmi „Bo był tani”, odpowiedź na pytanie „Czemu od kwadransa nie mogę zamienić Golańskiego na Jagiełłę?” brzmi „Może dlatego, ze Jagiełło nie jest obrońcą”, LZS Poligon startuje z miejsca 2039. w klasyfikacji generalnej i miejsca 53. w lidze „poligonowej”(kod 807717479), w której gra już 212 zespołów, a prowadzenie odzyskał prezes WesołyKostek, dowodzący Drużynopodobnymi.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk


