„Lewy” zdystansował Chapuisata. Zenit w treningu, ale jeszcze nie w rytmie

redakcja

Autor:redakcja

25 lutego 2014, 21:09 • 3 min czytania

Jeśli ktoś spodziewał się dziś w St. Petersburgu ospałego początku, a potem piłkarskich szachów, musiał przecierać oczy ze zdumienia. Jurgen Klopp i jego podopieczni zaserwowali rywalom prawdziwy blitzkrieg, zanim spotkanie właściwie rozpoczęło się na dobre. W parę minut starli Zenit w pył. Wydawało się, że jest po meczu i w kwestii wyłonienia zwycięzcy – owszem. Na szczęście nie był to koniec emocji.
Pierwsze pięć minut meczu to dwa zabójcze gole, najpierw Henrika Mkhitaryana, a po chwili Marco Reusa. Zenit próbował poderwać się do walki, ale drużyna z Dortmundu stwarzała kolejne szanse. Bardzo aktywny był zwłaszcza Reus. Piłkarze Borussii grali mądrze, świetnie na małej przestrzeni, kontrolując tempo. Klopp postawił na zbilansowany skład, wystawiając uniwersalnego Kevina Grosskreutza kosztem ponaddźwiękowego Pierre-Emericka Aubameyanga i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Pierwsza połowa to kontrola piłkarzy Borussii, prawdziwe emocje przyniosła za to druga.

„Lewy” zdystansował Chapuisata. Zenit w treningu, ale jeszcze nie w rytmie
Reklama

Akcja od pewnego momentu toczyła się niczym w Rockym – bokserzy wymieniali cios za cios, wet za wet. W ciągu 13 minut, począwszy od minuty 58., byliśmy świadkami aż czterech goli. Najpierw błąd Sokratisa wykorzystała drużyna Spalettiego, a odbitą od słupka piłkę po uderzeniu Samuela Rondona przejął Oleg Shatov. Strzał rozgrywającego Zenita wylądował w siatce Romana Weindefellera, a w sztabie Kloppa zrobiło się nerwowo. Piłkarze Borussii wzięli się jednak do roboty, a podanie bardzo aktywnego tego dnia فukasza Piszczka wykończył Robert Lewandowski. Kiedy wydało się, że to koniec emocji, w 69. minucie sędzia podyktował karnego dla gospodarzy, a siatki z jedenastu metrów o mało nie rozerwał Brazylijczyk Hulk. Jurgen Klopp znów zrobił kwaśną minę, która po chwili zamieniła się w uśmiech. Drugą tego dnia asystę zaliczył Reus, drugie trafienie Lewandowski.

Wnioski?

Reklama

Lewandowski i spółka pokazali, że weekendowa porażka 0:3 z Hamburgiem była wypadkiem przy pracy, a Liga Mistrzów to trochę inna bajka. Borussia w Bundeslidze jest daleko za Bayernem, zatem większe siły rzucone zostaną pewnie na potyczki w pucharach. Z drugiej strony, Zenit zagrał wyraźnie poniżej oczekiwań. Drużyna Spalettiego ambitnie goniła wynik, jednak nie czarujmy się – szanse na awans ma iluzoryczne. Beznadziejnie grał dziś Rondon, którego jedyna zasługa to uderzenie w słupek poprzedzające gola Shatova. Cała drużyna Zenitu grała ociężale – widać, że brak im formy, a zwłaszcza meczowego rytmu, co w sumie nie może dziwić, biorąc pod uwagę, że liga w Rosji rusza dopiero w marcu.

Świetny mecz rozegrały za to asy atutowe Borussii, czyli Marco Reus (gol i dwie asysty) i Robert Lewandowski (dwa trafienia). Polak po raz kolejny udowodnił, że nie zamierza rozmieniać się na drobne, na obecną chwilę liczy się tylko Dortmund, a różnego rodzaju przygody pozaboiskowe nie mają wpływu na postawę na murawie. Dwa gole z Zenitem sprawiają przy okazji, że „Lewy” przechodzi do historii Borussii jako jej najlepszy strzelec w europejskich rozgrywkach. Szwajcara Stephana Chapuisata zdystansował o dwa gole.

Większość trybów w dortmundzkiej maszynie chodziło dzisiaj bez zarzutu. Grosskreutz jak zwykle biegał bez wytchnienia, Mkhitaryan z Sahinem dobrze rozgrywali piłkę, aktywnie byli grali boczni defensorzy, a Piszczek zaliczył asystę. Luciano Spaletti ma ciężki orzech do zgryzienia, ale już raczej nic nie uratuje budzącego się bardzo powoli ze snu zimowego Zenitu. Sfrustrowany oraz jednowymiarowy Hulk, bezbarwny i przepłacony Witsel, praktycznie niewidoczny Rondon… Rewanż wydaje się czystą formalnością.

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama