– Gdybym miał teraz coś zmienić, to chyba zdecydowałbym się na nowy nabór, nowy okres przygotowawczy i spróbował jeszcze raz – powiedział pięć miesięcy temu Radosław Mroczkowski, trener Widzewa, który jego trenerem przestał być wraz z tymi wypowiedzianymi słowami. Mroczkowskiego na ławce łódzkiej drużyny może i już nie ma, ale nad klubem wciąż unoszą się te słowa. Ostatnia drużyna w tabeli wciąż lepiona jest na kolanie i, co pokazał dzisiejszy mecz z Piastem Gliwice (1:1), wcale nie ma się dobrze.
Hmm, chociaż „lepiona na kolanie” to chyba zbyt łagodne stwierdzenie. Wystarczy porównać składy, w jakich Widzew rozpoczynał sezon i rundę wiosenną:
– z Legią: 20.07.2013 Mielcarz – Bartkowski, Phibel, Abbes, Tomczyk – Bruno, Okachi, Kasprzak, Kwiek, Rybicki – Pawłowski
– z Podbeskidziem: 14.02.2014 Wolański – Kikut, Nowak, Wasiluk, Urdinov – Gela, Lafrance, Mroziński, Cetnarski, Kaczmarek – E. Visnakovs
Niepotrzebne są tutaj wyjątkowe zdolności matematyczne, żeby stwierdzić, że nieco ponad pół roku wystarczyło, aby Widzew wychodził w zupełnie zmienionej jedenastce właśnie z JEDENASTOMA innymi piłkarzami. Spośród tych, których latem wyselekcjonował Mroczkowski, z Podbeskidziem wystąpił tylko Eduards Visnakovs, z Piastem Gliwice – nikt. Dziś wybiegło natomiast pięciu zawodników sprowadzonych zimą, czyli Mikita, Gela, Kikut, Wasiluk i Cetnarski. Gdyby nie czerwona kartka, zapewne zobaczylibyśmy i szóstego Urdinova. Dochodzi do tego jeszcze bramkarz Wolański, do niedawna numer 3, niespodziewanie wyciągnięty z szafy przez Skowronka.
Aha, jednemu z nowych, czyli Cetnarskiemu, na dzień dobry trener przyznał opaskę kapitana, bo ciężko było znaleźć kogokolwiek lepszego. Ale nie dlatego, że było tylu kandydatów, tylko dlatego, że… nie było żadnego kandydata. Zamiast najbardziej doświadczonego Kaczmarka, który wydawał się naturalnym kandydatem, trener wolał Cetnarskiego – gościa, który w żaden sposób nie sprawia wrażenia ani lidera, ani kogoś, za kim inni skoczyliby w ogień. Rozliczany z tego może być jednak tylko Skowronek, on wziął na siebie tę decyzję.
Trudno wyobrazić sobie dziś większy chaos i bałagan niż w Widzewie. Trudno o jakąkolwiek logikę w działaniach, tym bardziej spójność i konsekwencję. Przez klub przewinęło się w ostatnich miesiącach ze stu zawodników, wraz z wielką ciężarówką tych testowanych, i… wciąż nic. Wciąż ta drużyna nie ma lidera, nie ma szkieletu, fundamentu czy jakichkolwiek podstaw. Ten brak jakiejkolwiek stabilizacji najlepiej odzwierciedla miejsce w tabeli.
Fot. FotoPyK