Kazań to mieszanka dwóch światów. Z jednej strony czuć tu Rosję i rosyjskość, z drugiej – nie brakuje całej palety orientalnych smaków. Orientalnych, czyli tatarskich, bo historia miasta sięga czasów Złotej Ordy i Chanatu Kazańskiego. Ten specyficzny konglomerat przeciwstawnych wpływów kulturowych, mentalnościowych oraz społecznych działa jednak nadzwyczaj harmonijnie. Jak niepodziewane połączenie składników, które tworzy smaczną potrawę. I właśnie dlatego Kazań to miasto tak bardzo unikatowe. Rosyjskie, czyli swoje i jednocześnie tatarskie, czyli obce.
Ten być może nie do końca naturalny dla Rosji układ sprawdza się idealnie. Mieszkańcy Kazania mocno pielęgnują swoją odrębność, ale przy tym nie wyobrażają sobie życia w oderwaniu od Moskwy. Stolica daje im gwarancję stabilności, poczucie bezpieczeństwa, zapewnia wewnętrzny spokój. Pozwala się rozwijać, bo z jednej strony sama płaci, a z drugiej – nie wtrąca się w zarabianie własnym sumptem. A że Tatarstan ma duże możliwości i miliard ton ropy pod ziemią, to zalicza się do najbogatszych subiektów federacji.
Do ropy doliczyć musimy gaz ziemny i gips – te surowce co roku przynoszą do budżetu Tatarstanu wielomiliardowe zyski. Całkiem nieźle stoi też sektor bankowy, który w żadnej innej części kraju nie działa tak sprawnie i dochodowo. Władze republiki mają za co inwestować, więc region rozwija się w bardzo szybkim tempie. Pieniądze wkładane są we wszystkie gałęzie życia. Gospodarka, nauka, kultura, sport- bez różnicy. Tatarstan w porównaniu z resztą kraju to wyższy poziom świadomości. Doświadczenia zebrane na przestrzeni wieków i niemal perfekcyjny dobór kadr rządzących stworzyły olej napędowy, dzięki któremu maszyna pracuje bez żadnych zastrzeżeń.
Materiał pochodzi z magazynu ORŁY 2018, który można zakupić na stacjach ORLEN.
Pomiędzy przeszłością a teraźniejszością
W Kazaniu życie toczy się inaczej. Inaczej niż w Moskwie, Wołgogradzie czy Rostowie. Spokojniej, zwyczajniej, ale też bardziej kolorowo. Jest tu więcej optymizmu, więcej normalności. Jest też po prostu ładniej, bo miasto jest czyste i zadbane, a wielobarwnymi światełkami tworzącymi efektowne iluminacje ozdobione są nawet wielkie maszyny budowlane. Ludzie bardzo szanują i wręcz afirmują swoją mikroprzestrzeń. Dbają o to, by życie było przyjemne. Bo choć w rosyjskich warunkach nigdy nie będzie pestką, to dzięki wspólnemu wysiłkowi można sprawić, że stanie się słodkim jabłkiem. Do tego potrzeba jednak kolektywnych działań, jednej inicjatywy i rozumienia problemów. W Kazaniu wszystko przebiega w taki właśnie sposób. Zupełniejakby ktoś narysował linijką prostą, po której lokalna społeczność kroczy równym krokiem.
Szacunek do własnego dorobku widać tu na każdym kroku. Sercem miasta jest kreml, który w pełni oddaje oryginalność Kazania. To miejsce, w którym tradycja proporcjonalnie łączy się ze współczesnością. Obok zabytkowych budynków stoi meczet Kul Szarif, który do użytku został oddany dopiero w 2005 roku. W pustą wcześniej przestrzeń wpisał się jednak doskonale. Ciężko wręcz uwierzyć, że nie powstał w czasach Postnika Jakowlewa, który projekt kremla opracował na życzenie Iwana Groźnego ponad 500 lat temu.
Na bogate dziedzictwo Kazania składają się również nieliczne polskie wątki. Ludzie, z którymi rozmawiamy, pytają przede wszystkim o Nikołaja Łobaczewskiego, matematyka polskiego pochodzenia, twórcę geometrii nieeuklidesowej i jednego z architektów kazańskiej szkoły matematycznej. Łobaczewski całe swoje życie spędził w Rosji, najpierw w Niżnym Nowogrodzie, a potem w Kazaniu, ale miejscowi i tak kojarzą go z Polską. – Jego praca naukowa, to nasze wspólne osiągnięcie. Polskie i rosyjskie – powtarzają nam z dumą.
Pytania o historię można tu zresztą usłyszeć bardzo często i w bardzo różnych kontekstach. W Kazaniu bardzo dba się o to, by przeszłość była obecna, ale jednocześnie uważa się też, by nie zdominowała teraźniejszości. Lokalnym bohaterom poświęca się pomniki, na ich cześć nazywane są stacje metra i budynki użyteczności publicznej, ale miasto ani trochę nie zamyka się na to, co nowe, o czym świadczy chociażby nowoczesny budynek cyrku w centrum. Odwołań do tradycji sowieckiej też oczywiście nie brakuje. Dwa pomniki Lenina to łącznik między światem tatarskim a rosyjskim, który przypomina, że cały czas jesteśmy w Rosji. Na stadionie Rubinu dwóch starszych mężczyzn pyta nas z kolei, dlaczego w Polsce burzy się pomniki poświęcone Armii Czerwonej. Gdy tłumaczymy ten fakt z przekonaniem, że lada chwila na nas naskoczą, zarzucając niewdzięczność, jeden po prostu się uśmiecha i mówi, że powinniśmy się nad tym zastanowić. Zero agresji czy niechęci. Raczej nić porozumienia oraz coś na wzór szacunku, co wychodzi daleko poza stereotypowe ramy.
Na ratunek… Putin
Obecna sytuacja to efekt pracy wykonanej na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat. Kazań z początków XXI wieku to miasto po stokroć inne od dzisiejszego. Miasto, w którym zło czaiło się za każdym rogiem, a spokojne wyjście po zmroku do klubu czy restauracji było wzasadzie niemożliwe. Miasto, w którym cios pod żebro dziwił mniej więcej tak jak środa po wtorku. Na ulicach grasowały uzbrojone po zęby grupy domorosłych bandytów, które z przedsiębiorców i osób prywatnych ściągały wysokie haracze. Ówczesne władze nie potrafiły sobie poradzić z tą plagą.
Rozwiązanie znalazł dopiero Władimir Putin, który w grudniu 1999 roku rozsiadł się w zwolnionym przez Borysa Jelcyna fotelu prezydenta Rosji. – Kiedy Putin przejął władzę, wprowadził stan wyjątkowy. Od razu wytoczył ciężką amunicję przeciwko bezprawiu i to, że u nas i w innych miejscach w kraju sytuacja się poprawiła, to właśnie jego zasługa. Korupcja w policji pozostała czas, z tym nie wygramy, ale jest na zdecydowanie niższym poziomie – mówi nam Airat Szamiłow, szef działu sportowego popularnego portalu business-gazeta.ru.
Zanim jednak Putin i jego świta zatrzymali kazańską falę zbrodni, niektórzy odważni walczyli z nią na własny rachunek. Wśród najbardziej hardych śmiałków znalazł się Rusłan Sajmanow, który w od 2006 roku, najpierw jako dyrektor sportowy, a od niedawna dyrektor generalny, pracuje w Rubinie Kazań. Sajmanow, wysoko postawiony członek grupy przestępczej „Sewastopolskije”, działał bez żadnych skrupułów. Gdy w 2008 roku stanął przed sądem, w akcie oskarżenia znalazły się zarzuty o zlecenie kilku porwań i zabójstw. Z ośmiu zasądzonych lat odsiedział tylko pięć, ale nawet jeden dzień nie wpłynął negatywnie na jego reputację. – Jeśli został osądzony i odsiedział swój wyrok, to więcej nie powinno się go oceniać. Czasy były wtedy bezwzględne, ale Sajmanow naprawdę nie jest złym człowiekiem. Teraz zajmuje się pomocą ludziom, którzy podobnie, jak one siedzieli w więzieniu. A o piłce może opowiadać godzinami – kontynuuje Szamiłow.
Przełomowa Uniwersjada
Oczyszczony z chwastów Kazań przeszedł szybką metamorfozę. Diametralna zmiana myślenia, na którą z pewnością wpłynął wzrost poczucia bezpieczeństwa, przyniosła efekt w postaci większej otwartości na ludzi i bodźce zewnętrzne. Dzisiejszy Kazań to miejsce idealne dla turystów, którzy chcą poznać „inną” Rosję. I choć zmiana dopełniła się dopiero kilka lat temu, to Airat Szamiłow jest przekonany, że będzie miała trwały charakter. – Ostatecznie wszystko zmieniła Uniwersjada. W 2014 roku przyjechało do nas mnóstwo kibiców z całego świata, mnóstwo sportowców i wolontariuszy. Ludzie przekonali się, że obcokrajowcy wcale nie są straszni, a każdy ich przyjazd jest z wielu względów dobry dla miasta.
Obecny Kazań na tle innych rosyjskich miast wyróżnia się nie tylko tatarskim rodowodem, ale też nieco bardziej liberalnym stosunkiem do otaczającego świata. Tutaj można zrobić czy powiedzieć trochę więcej. O swoje prawa w zdecydowany sposób zabiegał zresztą cały Tatarstan, choć ta walka miała bardzo cywilizowany przebieg. Jej osią był dialog i wypracowywanie licznych kompromisów, co swoje odbicie znalazło w statusie prawnym republiki. Rozmowy scementowała mocna pozycja ekonomiczna Tatarstanu, który z tego powodu był dla Moskwy bardzo łakomym kąskiem. W połączeniu z pokojowym nastawieniem – zupełnie innym niż chociażby w przypadku Czeczenów, którzy dochodząc swoich racji, przelali mnóstwo krwi – stworzyło to bardzo stabilny grunt do prowadzenia skutecznych negocjacji.
Szeroko kolportowane plotki i domysły sugerują, że pokojowe podejście przełożyło się także na sukcesy piłkarskie. Spokojny i niestwarzający problemów Tatarstan niejako w nagrodę miał dostać dwa tytuły mistrza kraju, które na swoim koncie zapisał Rubin Kazań. Niestabilna Czeczenia musiała z kolei zadowolić się nagrodą pocieszenia w postaci Pucharu Rosji dla Tereka Grozny w 2004 roku. O ile jednak, patrząc na drabinkę i przebieg pucharowych meczów drużyny z Kaukazu, ta teoria faktycznie znajduje potwierdzenie, to z częścią o ligowych triumfach Rubinu raczej ciężko się z nią zgodzić. Po pierwsze, ewidentnie brakuje dowodów jakiejkolwiek nieuczciwości. Po drugie, starcie z logiką jest dla tego wątpliwego spisku po prostu bezwzględne.
Piłka w odwrocie
Sukcesy i efektowna gra Rubinu, który przez kilka sezonów napędzał piłkarską koniunkturę w Kazaniu, są jest już tylko wątłym wspomnieniem. Tak jak dobre mecze z wielką FC Barceloną w Lidze Mistrzów. Futbol w mieście przędzie wyjątkowo słabo, a wątpliwej jakości działania popularyzacyjne podejmowane są chyba tylko z przykrej konieczności. Władze klubu zupełnie nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości, w której zainteresowanie meczami nie rodzi się samo. – Tam nikt nie interesuję się piłką. Pracownicy traktują ten klub jak zwykłą pracę. Jeśli jutro ich zwolnią, to nikt z nich nie przyjdzie więcej na stadion. Piłka nożna kompletnie ich nie interesuje, więc nie robią nic, co wychodzi ponad zakres podstawowych obowiązków. Wchodzą do biura, wychodzą i nie ma z nich żadnego pożytku – diagnozuje problem Rusłan, fanatyk Rubinu.
Według oficjalnych danych na mecz z Achmatem Grozny przyszło nieco ponad trzy tysiące kibiców. Rusłan kręci głową i zapewnia nas, że pierwszą bramkę, która padła na samym początku spotkania, widziało góra osiemset osób. Wyraźny spadek zainteresowania piłką wynika oczywiście ze słabszej gry Rubinu w ostatnich sezonach, ale to i tak tylko jedna strona medalu. Na odwrocie znajdziemy odejście od tego, co w Kazaniu ważne jest w każdym aspekcie życia. Od lokalności. Brak wychowanków nawet w szerokim składzie sprawia, że kibice nie czują trwałej więzi z zespołem. Zupełnie inaczej wygląda za to sytuacja z hokejem, który w Kazaniu mocno stoi wychowankami i obecnie cieszy się dużo większą popularnością.
Niewykluczone, że to właśnie spadająca popularność futbolu wpływa na raczej kiepską promocję mundialu. Na początku kwietnia w centrum kompletnie nie widać, że miasto szykuje się do wielkiej piłkarskiej imprezy. Nieco lepiej jest w pobliżu Kazań Areny, supernowoczesnego stadionu, który będzie areną mistrzostw. Tam co kilkadziesiąt metrów można natknąć się na jakiś baner, a przystanki autobusowe oklejone się zdjęciami piłkarzy grających w reprezentacjach, które na swoje mecze grupowe przyjadą do Kazania. Na ambasadora reprezentacji Polski o dziwo wybrano Grzegorza Krychowiaka. Obok stadionu powstaje też sfera Fan ID, która funkcjonuje również w centrum miasta. Od Rusłana dowiadujemy się, że lepiej jednak podjechać pod stadion. – Tam nie ma żadnej bazy turystycznej, są tylko osiedla i stadion, ale dzięki temu nie będzie długich kolejki. Do centrum będą się pchać wszyscy- tłumaczy.
Rzut oka na najbliższą okolicę stadionu pozwala stwierdzić, że Rusłan, który bardzo narzekał na lokalizację Kazań Areny, chyba dawno nie był w okolicy. Barów, sklepów, galerii i restauracji jest tam pod dostatkiem, więc podczas mundialu nikt nie powinien umrzeć z głodu czy braku wrażeń. Problemów nie powinno być też z dojazdem pod stadion, choć akurat taksówkarz Dima przekonuje nas, że transport miejski nie jest najlepszym wyborem. Co ciekawe, taksówka też nie. – Ja sam nie będę wtedy pracował, bo nawet nie mam umowy z firmą. Po prostu czasem dorabiam w weekend. Ale moim zdaniem nie opłaca się jeździć taksówką czy komunikacją miejską. Najlepiej wynająć samochód w kilka osób i przemieszczać się po mieście w ten sposób.
Dima zapewne ma trochę racji, ale akurat z komunikacją w Kazaniu nie ma żadnych problemów. Jest tu sprawnie działające metro, tramwaje i autobusy, a nawet rozkłady jazdy na przystankach, co w Rosji nie jest regułą. Przyczepić nie można się też do opisów i oznaczeń, które są sporządzone w trzech językach – rosyjskim, angielskim i tatarskim. Czyli nawet na tym poziomie wszystko ze sobą współgra. Jest rosyjskość, globalność, ale też tutejszość, żyjące w idealnej harmonii.
Kazań dopięty na ostatni guzik
Na mundial Kazań gotowy jest już od dawna. Drogi, hotele, lotnisko – to wszystko powstało kilka lat temu przy okazji Uniwersjady i nadal jest w idealnym stanie. Kuleje promocja, nikt nie potrafi nam powiedzieć, gdzie i czy w ogóle powstanie strefa kibica, ale od strony organizacyjnej czy infrastrukturalnej jest niemal idealnie. Można nawet odnieść wrażenia, że brak działań marketingowych na dużą skalę, to wręcz dokładnie przemyślany ruch. W Kazaniu bowiem wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Nikt się tutaj nie spóźni, ale też nikt nie przyjdzie za szybko. Życie ma swoje tempo, idealnie odmierzone dla miejscowych. A skoro tak to nie ma sensu niczego przyśpieszać.
– Na razie jeszcze nie do końca widać, że mistrzostwa u nas będą. Brakuje reklam i plakatów, ale spokojnie. To wszystko będzie – uspokaja nas Szamiłow. Rusłan do tematu podchodzi trochę bardziej sceptycznie, ale raczej nie przejawia przesadnego niepokoju. – Nie wiem, czemu nikt nie postawił choćby zegara, który odmierzałby czas do pierwszego meczu. Przed Uniwersjadą taki był. Teraz jest tego wszystkiego mniej, ale pewnie za jakiś czas się pojawi. Nie wiem zresztą, czy teraz kogoś by to interesowało.
Patrząc na ogólną sytuację miasta, na to jak świetnie jest zorganizowane, nasuwa się pytanie, czy mundial jest w ogóle Kazaniowi do czegokolwiek potrzebny. Jako dodatek – z pewnością tak, bo to kolejny walor tego całkiem urokliwego miejsca. Jako wydarzenie dominujące, na które wszyscy czekają z wielką niecierpliwością – niekoniecznie, bo w Kazaniu liczy się coś innego. Mistrzostwa w Kazaniu na pewno będą świętem, okazją do pokazania swojej odrębności kulturowej i wykorzystania potencjału turystycznego miasta, ale to w zasadzie tyle. To nie Wołgograd, który czeka impuls do rozwoju. Nikt nie oczekuje, że po wszystkim rzeczywistość zmieni się o 180 stopni. Nikt nawet tego nie chce. W Kazaniu po prostu jest wszystko, co być powinno. O więcej nie ma sensu prosić.
Karol Bochenek i Mateusz Rokuszewski
Fot. NewsPix/Mateusz Rokuszewski
Magazyn ORŁY 2018 pełen unikalnych wywiadów, reportaży i artykułów dostępny jest na stacjach ORLEN a także w sprzedaży wysyłkowej.
Co trzeba zrobić, by otrzymać egzemplarz wysyłką? Wysłać maila na
or******@we****.com
, w którym:
1. Podajecie imię i nazwisko oraz adres wysyłki (dowolny zagraniczny, na polskie wysyłka nie będzie prowadzona).
2. Przesyłacie potwierdzenie przelewu 25 złotych (cena magazynu + koszt przesyłki za pośrednictwem Poczty Polskiej) w formie PDF.
Dane do przelewu:
Numer konta: 69 1140 2017 0000 4402 0599 6238
Nazwa odbiorcy: KMS Sport&Marketing
Tytuł: Orły 2018