Jakub Meresiński powrócił. Już nic nie zostało z młodego, opalonego, buntowniczego, znającego się na uprawie pieczarek i nieźle wspinającego się po drzewach sympatycznego chłopaka ze sfałszowaną maturą. Ale i tak jest zabawnie. Odcinki “Meresiński Gate” niby są emitowane rzadko, ale każdy z nich wnosi coś nowego do świata sportu i szeroko rozumianej kultury. Na przykład teraz były właściciel Wisły Kraków chce się nawrócić, ale jednocześnie nadal się kompromituje.
Generalnie chcieliśmy napisać, że skoro nawet on zdał maturę, pisząc tak, jak poniżej, to zda ją absolutnie każdy. No ale potem przypomnieliśmy sobie, że jego egzamin dojrzałości był jednak sfałszowany.
Sposób, w jaki sympatyczny były właściciel Wisły chce odkręcić całą sytuację, jest niesamowicie komiczny. Naprawdę… Przed wysłaniem oficjalnego – oficjalnego! – pisma do klubu, powinien chociaż wrzucić ten tekst w jakieś narzędzie korektorskie, albo poprosić kogoś o przeczytanie lub w ogóle napisanie go od zera. A tak wyszło komicznie. Jak zawsze w jego przypadku.
Niestety, Meresiński “nie jest w stanie zwrócić tej że kwoty jednorazowo”. Co więcej, delikatnie wzoruje się na Termalice i używa wielokrotnych spacji, a znaki interpunkcyjne też jakoś się nie kleją. Bądźmy poważni. Można mówić, że nie każdy ma smykałkę do pisania, ale naprawdę – to są błędy, które byłyby powodem do wstydu u piątoklasisty. I to nawet takiego, który posiada umysł ścisły. Już nawet ktoś taki wie, że nie warto kompromitować się publicznie, na przykład pisząc odrażający tekst, który – z dużą dozą prawdopodobieństwa – ma szansę przedostać się do mediów. No i szok, niedowierzanie – przedostał się.
Meresiński jednak kreuje swoją własną rzeczywistość, tworzy osobistą gramatykę, czerpiąc z życia garściami i wzorując się na staropolskim przysłowiu: “życie jest jak rower – nie kręcisz, nie jedziesz”.
Jedyny plus jest taki – jeżeli nie kłamie, co w jego przypadku nie jest takie oczywiste – że Wisła otrzyma spory zastrzyk gotówki, która po prostu się jej należała. Choć z drugiej strony… Pismo wrzucił na Twittera Michał Trela z “Przeglądu Sportowego”, który napisał również, że Meresiński “pewnie potrzebuje sądu, by udowodnić dobrą wolę”. Oczywiście – a jakże! – o tak straszne czyny go nie podejrzewamy, ale jednak wstrzymalibyśmy się z przesądzaniem, że przynajmniej wykazuje szczerą skruchę. Niech najpierw odda wszystkie pieniądze.
Coś nam mówi, że będzie kolejny odcinek.